Tym razem coś innego, acz inspirowanego kanonem.
Niby nie powiązane, a jednak tak.
Zgadniecie, o kogo chodzi?
Pozdrawiam i życzę powodzenia.
eMKa
***
Siedziała skulona pod drzewem i czekała na niego. Długo uciekała, ale nie miała już sił. Jako arystokratka była przyzwyczajona do wygód, natomiast w długiej podróży, na którą się zdecydowała, bardzo jej ich brakowało. W sinawej dłoni ściskała diadem, który ukradła swojej matce. Miała go dostać w spadku, ale była zbyt niecierpliwa, nie chciała czekać na śmierć najbliższej po jej zmarłym już ojcu osoby. Pewnego deszczowego wieczora, gdy piorun za piorunem przecinały niebo, a komnata matki była pusta, wkradła się do niej i zabrała ozdobę.
Wiedziała, że kobieta rychło zorientuje się, kto to zrobił, nie miała więc innego wyjścia, jak odejść, nie mówiąc nikomu o swoich planach. Szybko spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i uciekła z zamku. Wykorzystując swoją część majątku, często zmieniała tożsamość i różdżki. On jednak miał więcej pieniędzy od niej i nie przedstawiało dla niego żadnego problemu, aby przekupić odpowiednich ludzi. Niegdyś twierdził, że ją kocha, ona jednak bezlitośnie złamała mu serce i wykpiła jego uczucie. W zasadzie bała się go. W jego spojrzeniu było coś, co przekonywało ją, że za którymś razem nie obejdzie się z nią tak łagodnie. Wiedziała też, że działa na polecenie jej matki, a ta - w jej mniemaniu - była gotowa na wszystko, aby odzyskać diadem.
Zamrugała, a przed jej oczami zamiast zamku na powrót pojawiła się polana, skąpana w blasku zachodzącego słońca. Rozejrzała się dookoła. Im więcej pojawiało się cienia wokół niej, tym robiło się chłodniej. Otuliła się resztkami kosztownego płaszcza i usiłowała przekonać samą siebie, że koszmar, który sobie zgotowała, niedługo się zakończy. Bezskutecznie. Oczami wyobraźni wciąż widziała przed sobą ciemne i poważne oczy mężczyzny, które powodowały, że odczuwała dyskomfort, gdy tylko pojawiał się w jej pobliżu.
Z pewnym trudem podniosła się z ziemi i podeszła do drzewa, które znajdowało się nieopodal. Przesunęła palcami po nierównej korze. Nagle pod opuszkami wyczuła niewielką dziurę, acz odpowiednio dużą, by zmieścił się w niej diadem. Wsunęła go tam, powodując, że w dłoni, w której trzymała przez ostatnie kilka dni, pojawiło się dziwne uczucie lekkości. Czując nieznaczną ulgę, zajęła to samo miejsce, co wcześniej i na nowo otuliła się płaszczem. Potarła ręce, żałując, że w nerwach zapomniała zabrać różdżki z hotelu, w którym się zatrzymała. Oparła się o korę i przymknęła oczy, pogrążając się w myślach, co robić dalej.
Musiała zasnąć, bo gdy na powrót je otworzyła, był już świt. Swędzące, nieprzyjemne uczucie na karku powiedziało jej, że ktoś za nią stoi. Odwróciła się powoli, dobrze wiedząc, kogo za sobą zobaczy.
- Długo kazałeś na siebie czekać - powiedziała, unosząc dumnie głowę. Nie musiał ściągać kaptura, by przeszedł ją zimny dreszcz.
- Byłaś godnym przeciwnikiem - przyznał, zatrzymując wzrok na każdej ze zniszczonych części jej ubioru. - Ale nie wiem, po co to robiłaś. Musiałaś mieć pewność, że cię znajdę.
- Wiedziałam - odparła. - Ale nie miałam zamiaru się poddać.
- Właśnie dlatego cię pokochałem. Wiesz o tym? - zapytał poważnie, sięgając po coś do kieszeni. Zadrżała mimowolnie.
- Wiem - stwierdziła. - A ty wiesz, że nie mogłabym tego oddać. Powiedz mojej matce, że nie odzyska diademu. I że nigdy go nie znajdzie - zmieniła temat. Mężczyzna parsknął śmiechem i zrzucił z głowy kaptur.
- Tu nie chodzi o diadem. - Znów się roześmiał; był to odgłos zimny i bardzo nieprzyjemny. - Twoja matka już dawno pogodziła się z tym, że on do niej nie wróci.
- Więc o co ci chodzi? - Nagle zaschło jej w ustach.
- O ciebie, kochanie - podszedł do niej i pogładził po policzku dłonią odzianą w rękawiczkę. Odsunęła się od niego.
- Nie dotykaj mnie - zażądała, a jej oddech przyspieszył.
- Dam ci cały świat. - Próbował ją złapać.
- Nigdy cię nie pokocham! - krzyknęła, a jej głos odbił się zwielokrotnionym echem pośród lasu i powrócił do nich. - Nigdy. Rozumiesz?! - Wystarczyła chwila jej nieuwagi i rozproszenia własnymi słowami, aby złapał ją i przycisnął mocno do siebie.
- Więc nikt nie będzie cię miał - wyszeptał jej do ucha, miażdżąc jej ciało w uścisku. Chciała zapytać, co planuje, ale nią zdążyła. W jego dłoni błysnął sztylet, a jej ciało wygięło się w łuk i zwiotczało, gdy zostało przeszyte ostrzem. Trzymał ją mocno i patrzył w skupieniu na jej twarz, a potem upuścił na ziemię. Długie, brązowe włosy rozsypały się dookoła twarzy dziewczyny, a pokrywająca ją bladość spowodowała, że wyglądała jeszcze piękniej niż zazwyczaj.
Wyjął różdżkę z kieszeni i ważył ją w dłoni przez dłuższą chwilę, po czym upuścił ją na trawę i patrzył spokojnie, jak znika z zasięgu jego wzroku. Po raz ostatni spojrzał na jedyną kobietę, którą było w stanie pokochać jego lodowate serce, a potem rozchylił poły koszuli, przystawiając sobie do piersi zabarwionej krwią ukochanej sztylet. Nie czuł strachu. Dobrze wiedział, że musiałby odpowiedzieć za morderstwo i do końca życia byłby napiętnowany jako zabójca. Przycisnął go mocno, aż na jego bladej skórze pojawiło się kilka kropel krwi, mieszając dwa odcienie rdzawej cieczy i nawet nie myśląc, że właśnie dzieje się coś, co będzie miało bezpośredni wpływ na przyszłość kolejnych pokoleń. Zacisnął wargi, podejmując decyzję z rodzaju tych nieodwołalnych.
Okrzyk bólu, który mimowolnie wydarł się z jego ust, spłoszył siedzące na gałęziach drzew ptaki. Gdy tylko ucichł łopot skrzydeł, mężczyzna poczuł, jak ucieka z niego dusza.
- Wybacz mi, Merlinie - wyszeptał, patrząc na gwiazdy i nagle czując coś na kształt wyrzutów sumienia.
Nie wiedział jeszcze, że w ramach kary za swój czyn przyjdzie cierpieć mu wieczne katusze, znajdując się w półcielesnej postaci jednocześnie tak blisko i tak daleko tej, którą pokochał.
***
czytam = komentuję
A ja wiedziałam na początku! :) Ale podobała mi się. O tym jeszcze nie czytałam, także oryginalnie. No i zawsze jakoś lubiłam Szarą Damę :)
OdpowiedzUsuńCałuję :*
Bardzo smutne, ale ma sobie To Coś!
OdpowiedzUsuńSectumSempra
Cudowne. ❤
OdpowiedzUsuńI tutaj chyba nic nie trzeba więcej dodawać.
Pozdrawiam,
Cassie :)
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
Ja tez wiedziałam. Cudowna miniaturka, robisz ogromne postępy !
OdpowiedzUsuńHelena!♥ jejku nie spodziewałam się tej postaci ale miniaturka naprawdę świetna!
OdpowiedzUsuń