czwartek, 12 listopada 2015

Koszmar

Coś innego, nowy dla mnie punkt widzenia, ale chyba nie mniej interesujący?
Miłego czytania,
M.
PS. Miniaturka lekko inspirowana opowieścią z bloga Dear Tom: Ale on przecież nie jest prawdziwy, nie jest tak... realny oraz piosenką Demons.
PS2. Zapraszam na rozdział dziesiąty.

***

...I wanna hide the truth
I wanna shelter you,
But with the beast inside,
There's nowhere we can hide...

Biegła. Nie miała żadnego celu, ale musiała uciec. Bała się. Miała wrażenie, że zrobiła coś złego, ale nie miała pojęcia, co by to mogło być. Ostatnio w Hogwarcie było inaczej. Coś się zmieniło, choć nie miała pomysłu, co. Chciała się obudzić, ale to nie był sen, tylko bolesna rzeczywistość.
Kolory znikały z jej życia jeden po drugim. Najpierw te najbardziej wyraziste, później te, na które pozornie nie zwraca się uwagi, choć to one nadają barw codzienności. Widziała czerń i biel, czasami czerwień. Tą ostatnią na swoich dłoniach, choć przecież nie miała pojęcia, skąd mogłaby się na nich wziąć. W jej głowie rozbrzmiewał wówczas lodowaty śmiech, a plamy znikały, pozostawiając po sobie jedynie uczucie ciepła. Próbowała się zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi, ale jej myśli, kierowane dziwnym impulsem, którego pochodzenia nie znała, od razu zaczynały krążyć wokół nic nie znaczących tematów. W jej głowie pojawiało się tylko jedno pytanie: co się działo?
Słyszała słowa, choć nikt nic nie mówił. Składne zdania wymykały się z jej ust, choć wcale ich nie otwierała. Mama w jednym liście zapytała, jak się jej żyje w Hogwarcie. Nie miała pojęcia, co mogłaby na to odpowiedzieć. Bo ona nie żyła.
Koegzystowała.

....Don't get too close,
It's dark inside,
It's where my demons hide…

Wciąż uciekała. Bracia pytali ją, co się stało, ale nie mogła powiedzieć im prawdy. Było źle, bardzo źle, ale oni nie mieli jak jej pomóc. Nikt nie mógł tego zrobić. Wplątała się w coś strasznego i musiała sama temu podołać.

...Your eyes, they shine so bright,
I wanna save that light,
I can't escape this now,
Unless you show me how...

Wiedziała, że jest od niego zależna we wszystkim. Ucieczka nie miała sensu. Dopadłby ją wszędzie. Próbowała się schować, ale nigdy się jej to nie udało. Często słyszała jego głos, który powodował, że kuliła się w sobie i czuła strach. Beze mnie jesteś nikim. Fala bólu. Gdzie ja, tam i ty. Chwila spokoju, przebłysk nadziei, że może to wszystko jest koszmarem. Rób, co mówię! Białe ślady w miejscu, w którym powinny być wspomnienia. Chcesz, aby żyli? Wyblakłe twarze, które kiedyś znała tak dobrze.
Co się z nią działo?

...When your dreams all fail
And the ones we hail
Are the worst of all
And the blood's run stale...

Miała wrażenie, że stoi z boku i ogląda swoje życie z pozycji osoby postronnej. Nie miała już nad sobą kontroli. To on robił wszystko, posługując się jej ciałem. Czasami była wystarczająco silna, aby odzyskać chwilową kontrolę nad sobą, ale szybko się orientował, że przestaje wykonywać jego polecenia i jej umysł znów był pochłaniany przez niego. Wyrzuciła pamiętnik, ale on i tak był w niej. Była z nim spleciona ciałem i umysłem. Była pewna, a on jeszcze ją w tym utwierdzał, że sama jest nikim, że bez niego nic nie osiągnie. Chwilami myślała, że to, co robi, może być złe, ale wtedy mówił jej, że wcale tak nie jest. Bo nie ma czegoś takiego jak dobro i zło. Istnieje tylko władza i potęga...

...So they dug your grave
And the masquerade
Will come calling out
At the mess you made...

Wiedziała, że to jej wina. Chciała się go pozbyć, ale zawsze wracał. Najpierw prosił, udawał przyjaciela, gdy zaczęła się stawiać - groził. Nie miała innego wyjścia, musiała mu się poddać. Bała się, ale wiedziała, że nie może być inaczej. Jego umysł był związany z jej duszą. Kierował tym, co robiła. Co więcej, było to tak prawdziwe, że w nikim nie wzbudziło podejrzeń. Czasem, gdy odzyskiwała nad sobą panowanie i była w stanie wstać z łóżka, miała wrażenie, że jest ktoś, kto wie, że dzieje się z nią coś złego. Jednak on szybko wybijał jej z głowy te myśli. Nikomu na niej nie zależało. Nie było jej bez niego.
Nie wiedziała, kiedy coś się zmieniło, ale to, czego bała się najbardziej, wydarzyło się pewnego deszczowego dnia, gdy jej okno było przesłonięte deszczem. Krople spadały jedna za drugą, tworząc jedną wielką smugę, a jej chciało się płakać. Chciała tylko spokoju, ale nie umiała go osiągnąć. On wciąż był w jej głowie. Chodź, usłyszała nagle, chodź do mnie. Nie poruszyła się. Głupia, naiwna. Mnie nie można się oprzeć. Jeszcze się tego nie nauczyłaś? Wciąż siedziała, wpatrzona tępo w ścianę i tylko zabawa rudym lokiem zdradzała jej zdenerwowanie. Usłyszała jego śmiech i wzdrygnęła się gwałtownie. W pokoju jednak nie było żadnej z jej koleżanek, nikogo nie mogło zdziwić jej zachowanie. Skutecznie wybierał momenty, w których ją odwiedzał. Zawsze była sama, nikt nie mógł nieść jej pomocy.
Nagle uniosła się w górę, wrzeszcząc z bólu. Nic sobie z tego nie robił. Dostrzegła za to białe światło, przybliżające się do niej z wielką prędkością.
Zemdlała.

...When you feel my heat,
Look into my eyes,
It's where my demons hide...

Ocknęła się, mrugając gwałtownie powiekami i usiadła, podpierając się dłońmi. Jej duszę paraliżował strach. Rozejrzała się dookoła siebie, ale jego tam nie było. Niedaleko siedział za to pewien ciemnowłosy chłopiec w okularach, trzymając w ręku jej dziennik, przebity wielkim, białym kłem. Pewnie powinna się bać, czy poznał najskrytsze tajemnice jej serca, ale nie miała na to siły. O to miała zatroszczyć się później.
- Wszystko dobrze - powiedział do niej uspokajająco. - Już go nie ma. - Nie wiedziała, czy powinna mu uwierzyć. W jego oczach wyczytała jednak szczerość, której brakowało chłopcu z bladą cerą, który zamienił ostatnie miesiące jej życia w piekło. Odwróciła od niego wzrok, czując, że to, co robiła, było niewłaściwe. On nigdy by tego nie zrobił.
Ponownie opadła na zimną posadzkę, mając wrażenie, że nie jest w stanie dłużej wysiedzieć. Chłopiec dotknął jej lodowatej dłoni, a ona ponownie zemdlała, w nieświadomości znajdując wytchnienie od koszmaru ostatnich miesięcy.

...When the curtain's call,
Is the last of all,
When the lights fade out...

5 komentarzy:

  1. Po prostu się rozpływam!
    Z początku muszę przyznać, iż szykowałam się przeczytać o Hermionie, a tutaj taka niespodzianka. Jeszcze chyba nie spotkałam się z opisem przeżyć Ginny podczas swojego pierwszego roku. Wykazałaś się wielką kreatywnością.
    I jeszcze moje kochane Tabalugi ( Imagine Dragons ;) ) z jedną z najpiękniejszych oraz również najprawdziwszych piosenek. Cud, miód, malina i orzeszki! <3
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Er-Ka ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudeńko i Ty o tym doskonale wiesz. ❤
    Mam nadzieję, że częściej będzie Cię ponosić wena i będzie więcej takich niesamowitych dzieł. ;)
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. :)
    Na początku myślałam, że przeczytam coś o Hermionie - a tu taka niespodzianka i domyśliłam się, że to Ginny. (a może to nie ona? :P) W każdym razie cudowna... Tak to wszystko pięknie opisałaś, nigdy nie czytałam miniaturki/opowiadania z perspektywy Ginny na pierwszym roku. I jeszcze te fragmenty piosenki Imagine Dragons - uwielbiam tą (a może tę?) piosenkę, więc duży plus! :)
    Życzę weny ;)
    ~Bella Black

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja od początku czułam, że to nie o Hermionie :) Miniaturka faktycznie kanoniczna, bardzo emocjonalna i dobrze przedstawiona. Brawo Ty! :)
    Pozdrawiam

    V.

    PS. Obiecuję nadrobić wszystkie rozdziały opowiadania od początku, jak tylko znajdę ciut dłuższą, wolną chwilę :)

    OdpowiedzUsuń