Cześć,
kochani.
Jak
tam początek roku?
Zapraszam
na miniaturkę, którą napisałam
w
pociągu, gdy wracałam do domu.
Nie
wiem, czy jestem z niej zadowolona.
Wczoraj
nie byłam. Ale podobno jest niezła.
Miało
być kanonicznie.
Mam
nadzieję, ze mi się udało.
Pozdrawiam,
M.
PS.
Za kilka dni powinna pojawić się druga
część
miniaturki Gdy
nagle Twój świat...
Dziękuję
za 10 000 wyświetleń :)
***
Hermiona
siedziała przed namiotem, zwinięta w kłębek i pełniła wartę. W
normalnych okolicznościach już byłoby jej zimno, ale tego wieczoru
nic nie było normalne. Jedynym, co ją cieszyło, był sen
Harry’ego. Obecność drugiej osoby była ostatnia rzeczą, na
którą miała ochotę. Jedynie noc, rozświetlona nikłym promieniem
wydobywającym się z końca jej różdżki, była świadkiem chwili
jej słabości i wyrzutów sumienia. Na jej kolanach leżała
wykradziona z biblioteki stara książka, traktująca o czarnej
magii. Nie czytała jej jednak. Nie umiała. Wpatrywała się po
prostu tępo w nadgryziony zębem czasu pergamin. Litery nie chciały
układać się w wyrazy, tańcząc przed jej oczami dziwnego walca,
częściowo przysłonięte zgromadzonymi w jej oczach łzami. Mogła
je ocierać, ale to nie miałoby najmniejszego sensu. Zaraz
popłynęłyby następne, znacząc twarz wilgotnym śladem. Wstała
gwałtownie, strącając na ziemię wolumin. Z dłoni wypadła jej
różdżka, ale nie zwróciła na to uwagi. Zaczęła krążyć przed
namiotem, chcąc rozprostować zesztywniałe mięśnie, podczas gdy
jej umysłem targały sprzeczne chwilami myśli. To wszystko była
jej wina. Gdyby nie ona, Ronald by nie odszedł. Gdyby poświęciła
mu trochę więcej uwagi i nie podniosła głosu, wciąż by z nimi
był. We trójkę stanowili zespół, którego nikt i nic nie mogło
pokonać. Jeszcze nigdy jedno z nich nie wykruszyło się tak jawnie
z ich grona, pozostawiając resztę na pastwę losu. We dwójkę byli
po prostu słabsi. To wzajemne, bezgraniczne zaufanie i bezwarunkowa
przyjaźń czyniła ich trio w gruncie rzeczy niezniszczalnym. Czuła,
jak negatywne emocje buzują w jej wnętrzu i zmuszają ją do
nerwowej wędrówki. Samo chodzenie jednak jej nie wystarczyło.
Musiała zrobić coś więcej, czuła to. Podeszła szybkim krokiem
do najbliższego drzewa. Przyjrzała mu się oceniająco, a w chwilę
później uderzyła w nie mocno dłonią. Na biały puch, pokrywający
wysuszoną i spękaną ziemię, spadło kilka kropel jej krwi, ale to
nie było ważne. Uderzyła jeszcze raz, czując, jak emocje
zaczynają się powoli wypalać. W ich miejsce znów pojawiła się
gryząca, powodująca wyrzuty sumienia pustka.
-
Hermiona. - Od kolejnego uderzenia powstrzymał ją cichy głos
przyjaciela. - Hermiona, to nie twoja wina. Oboje....
-
Nieprawda - przerwała mu. - Gdyby nie ja… - urwała, a jej ciałem
znów wstrząsnął szloch. Harry przyciągnął ja do siebie, ze
zdziwieniem zauważając, jak bardzo jest zimna. No tak, przecież
przesiedziała na dworze kilka godzin, ubrana tylko w cienki
sweterek…
Już wcześniej powinien był sprawdzić, co tam u niej,
ale w głowie kołatało mu się coś zupełnie innego. Długo wahał
się, czy i ona powinna podążać za nim śladami jego największego
wroga i w końcu podjął decyzje. Voldemort zaczął to sam i on
również powinien zakończyć to na własną rękę. Ogromny błąd
zrobił na samym początku, pozwalając, żeby ktoś z nim poszedł.
To powinna być tylko JEGO walka. Na dwór wyszedł tylko po to, by
powiedzieć jej, że powinni się rozdzielić i że od teraz będzie
podążał za horkruksami Czarnego Pana zdany wyłącznie na siebie.
Już otwierał usta, by przekazać jej swoją decyzję, gdy nagle
dostrzegł jej zaczerwienione oczy, ślady łez na zarumienionych
policzkach i krew na śniegu. W sercu zrobiło mu się ciepło, gdy
zauważył spoczywającą na ziemi książkę o tajnikach czarnej
magii i leżącą w pewnej odległości od niej różdżkę. To
wystarczyło, by zachwiać jego zazwyczaj żelazną wolą. Wszystkie
rozterki odsunął na bok, nagle czując, że w tej chwili jego
przyjaciółka potrzebuje obecności drugiej osoby i milczącego
potwierdzenia, że wszystko się jakoś ułoży. Jakiekolwiek słowa
były zbędne. Przylgnęła go niego, wyraźnie ciesząc się z jego
bliskości. W tej chwili poczuł, że w tej trudnej wędrówce jest
mu potrzebna, jeśli nie niezbędna. To dzięki niej odczuwał
nienaturalny w tej sytuacji spokój i to ona pozwalała mu wierzyć w
lepsze jutro. Z zadowoleniem poczuł, że w końcu się rozluźnia.
-
Zrobię herbaty, chcesz? - zaproponował z twarzą schowaną w jej
włosach.
-
Jasne - uśmiechnęła się z wdzięcznością, chłonąc zapach jego
perfum, który wywoływał u niej poczucie bezpieczeństwa. Odsunęła
się od niego niechętnie. - Idź, ja zaraz przyjdę - obiecała i
popchnęła go w stronę ich tymczasowego miejsca zamieszkania.
Wszedł do środka, by odnaleźć w bałaganie zagubiony ostatnio
czajnik. Odwróciła się plecami do wejścia do namiotu i spojrzała
w dal. Gdzieś tam, daleko, płonęły światła, a w widocznych
domach rodziny zasiadały do kolacji. Dość niechętnie pomyślała,
że w jednym z nich na pewno znajduje się Ronald. Podniosła z ziemi
książkę i różdżkę, a potem uniosła dumnie głowę. Nie może
przecież cały czas myśleć o nim i rozpaczać. Ona i Harry mają
misję do wypełnienia. Zostali we dwoje, przez co miało być im
trudniej, ale nie zważała na to.
Poradzą sobie.
Tak, jak zawsze.
***
czytam
= komentuję
Jeśli
ktoś chce dostać moje miniaturki w pdfie,
zapraszam
do kontaktu na e-mail:
magda.kowalczyk2409@gmail.com.
Pozdrawiam
:)
M.
Cudo <3
OdpowiedzUsuńMówię poważnie (zwłaszcza, że teraz wróciłam ze szkoły, a co samo jest w sobie cudem, że jestem tak szybko), ta miniaturka jest cuuudooownaaa. :D
Zdrowiej! :D
Pozdrawiam,
Cassie :)
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
ciekawe....
OdpowiedzUsuńale akcja jakby tu się ślimaczyła
fajne fajne :) bloga dopiero znalazłam, ale chyba będę tu częstym gościem... ;D zdrowia życzę :)
OdpowiedzUsuńMiniaturka bardzo fajna, ale czy tylko miniaturka? Pomyślałas może czy nie rozwinąć by tego w coś większego? Zapowiada się ciekawie, ,tajemniczo naprawdę bardzo fajnie przyznam się że ciekawi mnie o co Harmonia poklocila sie z Ronem?;) Czy Harry nie zaczyna zalezec na niej tylko jak na przyjaciolce? Wiem snuje dziwne pomysły;) przyznam się że bardzo naprawdę baaardzo czekam aż akcja się rozwinie i czy będziesz miała czas, pomysł i ochotę zrobić z tego coś większego ale cóż taka luźna propozycja ;) pozdrawiam i czekam na kolejne twoje rozdziały, miniaturki inne opowiadania pozdrawiam!;*
OdpowiedzUsuńJulka
Zdecydowanie jest to tylko miniaturka, w dodatku w nawiązaniu do kanonu. Sytuacja opisuje uczucia Hermiony po tym, jak Ron zdecydował się ich opuścić podczas poszukiwania horkruksów, zostawiając przyjaciół samych. Nie ma możliwości zrobienia z tego parringu Harry-Hermiona.
UsuńJeśli jednak ktoś byłby zainteresowany taką miniaturką, mogłabym ją napisać, tym bardziej, że od jakiegoś czasu krąży mi po głowie szkic takiej formy.
Pozdrawiam,
M
Widzę że ja jestem jednak na bieżąco bardzo, że odczytuje dopiero dzisiaj! Ja jestem zainteresowana!;)[ przyznam że nie miałam na myśli takiej sytuacji żeby Hermiona i Harry ale takie drobne gesty żeby Hermiona mogła na ten temat spekulowac ;)]wiec jeśli miałabyś czas żeby coś takiego napisać to ja bardzo chętnie bym czytała! ;)
UsuńPozdrawia,
Julka;)
Podoba mi się ta miniaturka ;)
OdpowiedzUsuńCudowna! I ciekawe jak powstała, przez miliony naszych sms-ów.
OdpowiedzUsuńNaprawdę bar dz przyjemnie sie czytalo :) Emocje Hermiony opisujesz niesamowicie, jestem pod wrażeniem :).
OdpowiedzUsuńhttp://slughorn.blog.pl