Kochani...
Alan Rickman był i zawsze będzie moim ulubionym aktorem z ekipy grającej w Harry'm Potterze. Wciąż nie dociera do mnie, że on nie żyje. Zresztą, będę go pamiętała zawsze, bo to między innymi jemu zawdzięczam swoje magiczne dzieciństwo i lekcję, że to, co wydaje się być złe, nie zawsze musi takie być. Po prostu dziękuję, za to, co było mi dane przeżyć, gdy oglądałam filmy, w których występował. Za uśmiech, który u mnie wywoływał, za łzy, które wylałam, gdy widziałam go we fragmentach Księcia Półkrwi w In noctem...
When I'm 80 years old and sitting in my rocking chair, I'll be reading Harry Potter. And my family will say to me: 'After all this time?' And I will say: 'Always'. [*]
Cantate vitae canticum
Sine dolore actae
Dicite eis quos amabam
Me nonquam obliturum...
Alan Rickman nie brał aż tak znaczącej roli w moim dzieciństwie, ale mimo to nadal ta wiadomość do mnie nie dociera. Po prostu... Ach... Świat o nim nie zapomni.
OdpowiedzUsuńOn umarł? Dopiero tu się o tym dowiedziałam... Strasznie mi smutno. Polubiłam go dopiero w ,Księciu Półkrwi', ale wcześniej miałam do jego postaci wielki sentyment. Przecież to on ratował Hermionę w bardzo wielu przypadkach. On był chrzestnym Dracona...
OdpowiedzUsuńKu pamięci!
Uwielbiam go za wiele innych ról niż HP. Był wspaniały i nikt go nie zastąpi :( /*
OdpowiedzUsuń