Cześć.
Rozdział
jest opublikowany dzisiaj, bo mam go naprawdę dość. Serio, mało
który mnie tak denerwuje. Nawet mi się podoba, ale mimo to mam do
niego coś,
choć nie do końca wiem, co. Ponadto, podjęłam decyzję, że
jednak będę publikowała dwa rozdziały miesięcznie, trochę
krótsze niż wcześniej.
Miłego
czytania,
M.
PS.
Zapraszam na swoją miniaturkę
na
blog Venetii, która zamyka cykl publikacji innych autorek. Tam
również liczę na Wasze komentarze :)
Kinga
- raz jeszcze wszystkiego najlepsiejszego :)
***
Hermiona
spojrzała w lustro, krytycznie oceniając swój strój. Cała jej
sypialnia była zarzucona ubraniami, a ona wciąż nie wiedziała,
czy może iść w tym, co miała na sobie. Z jednej strony wiedziała,
że będzie to dość luźna kolacja, a z drugiej podejrzewała, że
Harry i Ginny mieli wszystkim coś ważnego do powiedzenia.
Narzuciła
na bluzkę żakiet i doszła do wniosku, że może być. Wsunęła na
stopy szpilki, w międzyczasie ubierając na siebie jeszcze
płaszczyk, jako że zapowiadał ko się dość chłodny wieczór.
Schowała do kieszeni dokumenty i kluczyki do auta, po czym wyszła z
mieszkania. Nawet nie musiała myśleć o zabezpieczaniu alarmu,
robiła to już automatycznie. Zeszła po schodach, zastanawiając
się, co ją tak właściwie podkusiło, żeby tam iść. Żeby
jeszcze tam był tylko Zabini z żoną, ich nawet lubiła, ale nie,
jej przyjaciele musieli jeszcze zaprosić tą tlenioną fretkę,
która umiała uprzykrzyć jej życie jak nikt inny.
Wsiadła
do auta, mając nadzieję, że mimo dość późnej pory w mieście
nie będzie korków. Niestety, musiała porzucić marzenia już na
pierwszym skrzyżowaniu, gdzie miał miejsce jakiś wypadek, w
konsekwencji którego cala droga była zablokowana.
***
Ginny
wyjęła kieliszki i odwróciła się do narzeczonego, przecierając
je ścierką.
-
Harry, gdzie jest Hermiona? - zapytała, oglądając je pod słońce.
-
Zadzwoniła, żeby powiedzieć, że się spóźni. Podobno stoi w
jakimś korku - wyjaśnił Harry, otwierając butelkę wina.
Ruda
przeszła do salonu, by porozstawiać resztę zastawy na stole. Przy
swoim nakryciu postawiła jedynie szklankę. Narzeczony spojrzał na
nią, zdumiony, ale nie skomentował tego. Widocznie jego ukochana
nie miała ochoty na alkohol. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a po
chwili mieszkanie zaroiło się od gości.
-
Gdzie jest Draco? - zapytała Ginny, siadając koło Harry’ego i
Pansy.
-
Będzie niedługo - odpowiedział Blaise. - Znając go, jeszcze stoi
przed lustrem.
-
Wcale nie - usłyszeli, a w progu salonu stanął blondyn. Julie
wybuchnęła śmiechem.
-
Widzisz? - zwróciła się do bruneta. - Źle go oceniłeś. Dziś
skrócił pobyt w łazience i zajęło mu to tylko godzinę -
wyjaśniła, a wszyscy zawtórowali jej wybuchowi wesołości.
-
Dziś tylko pół - zwrócił się do niej z czarującym uśmiechem.
- Jak zawsze jesteś piękna, ciąża bardzo ci służy -
skomplementował ją.
-
Nie bajeruj mojej narzeczonej - zwrócił mu żartobliwie uwagę
Dave. - Musisz znaleźć sobie swoją, ale uprzedzam, że ładniejszej
i tak nie znajdziesz.
-
On już znalazł, tylko jeszcze o tym nie wie - powiedział Blaise. -
Siadaj, stary. - Poklepał miejsce koło siebie, zanim blondyn zdążył
otworzyć usta, by zaprotestować. Usiadł na krześle i odwrócił
się do Ginny.
-
Co to za okazja? - zapytał z ciekawością. Koło niego zostało
jedno wolne nakrycie.
-
Zobaczysz, jak już będą wszyscy - rzuciła Gin, uśmiechając się
do narzeczonego. - Na razie to tajemnica. - Harry już miał zamiar
zapytać, co knuje jego ukochana, gdy w tej samej chwili zadzwonił
dzwonek do drzwi. Wstał i otworzył brunetce, która wręczyła mu
butelkę wina.
-
Cześć, Hermionko - przywitał się z nią pogodnie. Odstawił
alkohol na półkę i pomógł jej zdjąć płaszcz, a potem wpuścił
przed sobą do salonu.
Weszła
do pokoju i zamarła. Jedyne wolne miejsce znajdowało się obok
Malfoya. Usiadła koło niego, piorunując Harry’ego wzrokiem.
Ginny w tym czasie wróciła z kuchni i usiadła u szczytu stołu u
boku ukochanego. Posłała uśmiech przyjaciółce, która właśnie
nakładała sobie sałatkę.
-
Wino? - zapytał Dracon, pokazując jej butelkę.
-
Poproszę - powiedziała. Pozostali mężczyźni również napełnili
kieliszki swoich towarzyszek.
-
Kochani. - Ginny wstała od stołu - Zaprosiliśmy was tutaj, bo jest
to dla nas dość szczególny wieczór. Po pierwsze, już jutro
przeprowadzamy się do naszego wspólnego domu. Po drugie... To
utrzymywaliśmy w sekrecie dość długo, ale… - zawiesiła na
chwilę głos, chcąc zrobić większe wrażenie - będziemy
rodzicami dwójki dzieci…
-
Będziemy mieć bliźniaki? - zdziwił się Harry.
-
Jakie bliźniaki? - przerwał im głos dobiegający od drzwi.
***
Ron
wkroczył do mieszkania przyjaciela, dziwiąc się, że nikt nie
zamknął drzwi. Towarzysząca mu kobieta weszła przed nim,
uśmiechając się niepewnie. Ronald pomógł zdjąć jej płaszcz i
ruszył w stronę salonu, kierując nią lekko. Już jakiś czas temu
dowiedział się, że Harry i jego siostra zamieszkają razem przed
ślubem. Powiedział to swojej towarzyszce już wcześniej, wiedząc,
że mieszkanie Harry’ego będzie już w większości puste. Mieli
wpaść później, okazało się jednak, że rodzice dziewczyny muszą
wrócić pilnie do pracy, wiec podjęli decyzję o wcześniejszym
dołączeniu do przyjaciół.
Nagle
dobiegł go głos przyjaciela mówiący coś o bliźniakach. Popchnął
drzwi, chcąc dowiedzieć się, o co chodzi.
-
Jakie bliźniaki? - zapytał zdumiony.
-
Cześć, braciszku. Siadaj - powiedziała Ginny. - Spodziewaliśmy
się ciebie później - dodała. Tuż za rudzielcem weszła jakaś
kobieta. - I samego.
-
Parvati? - zapytała Hermiona.
-
W zasadzie to Padma. - Kobieta posłała jej niepewny uśmiech,
czując się lekko zestresowana.
-
Dawno się nie widziałyśmy - stwierdziła Ginny, po czym
uśmiechnęła się do niej przyjaźnie. - Siadajcie.
Na
stole pojawiły się dwa nakrycia i dodatkowe krzesła. Padmie od
razu ulżyło, że została potraktowana jak członek rodziny. Blaise
szybko napełnił jej kieliszek, podczas gdy Ron odsuwał krzesło.
Gdy uspokoił się zamęt spowodowany przybyciem niespodziewanych
gości, Ginny znowu zabrała głos.
-
Tak więc, jak mówiłam, mamy dla was kilka informacji. I nie, nie
będziemy mieć bliźniąt - dodała szybko w odpowiedzi na zdziwione
spojrzenie Harry’ego. - Zdecydowaliśmy się adoptować po ślubie
Teddy’ego, a ja jestem w ciąży, więc będziemy rodzicami… -
Harry podniósł się i pocałował ukochaną, przerywając jej
wywód. Hermiona spojrzała na nich z uśmiechem. Bardzo cieszyła
się ich szczęściem. Oboje sobie na nie zasłużyli. Może jedynie
pani Weasley nie powinna dowiadywać się o tym przed ślubem.
-
Gratulacje - powiedziała Padma, wciąż będąc lekko zawstydzona.
-
Dziękujemy - odparł Harry, lekko przekrzykując gwar, który się
zrobił.
-
Hermiona, a ja kiedy zostanę ciocią? - zapytała Julie, dobrze
wiedząc, jak zareaguje jej przyjaciółka. Brunetka, czując się
jak u na obiedzie rodziców, którzy często ją o to pytali, nie
zdążyła nic jednak powiedzieć, bo w rozmowę wtrącił się
Blaise.
-
Pewnie niedługo. Tylko nie spiesz się za bardzo, Smoku -
wyszczerzył się w złośliwym uśmiechu. - Wiesz, ruda - zwrócił
się do Ginny - zastanawia mnie, ile Hermiona miałaby w tym
psychoteście punktów.
-
Trzydzieści - poinformowała go wspomniana wyżej kobieta, a reszta
obecnych spojrzała na nich ze zdumieniem.
-
Robiłyśmy ten test. - Hermiona i Draco załapali od razu, o co
chodziło. I wcale a wcale im się to nie podobało.
-
Jacy oni są podobni. - Brunet otarł nieistniejącą łezkę,
narażając się na dwa wściekłe spojrzenia.
-
Wcale nie! - wrzasnęli jednym głosem główni zainteresowani.
Towarzystwo znów wybuchnęło śmiechem i nawet Padma, która na
początku nie czuła się pewnie w tym zgranym towarzystwie starych
znajomych, pomyślała, że jednak wszyscy są naprawdę w porządku.
***
Trzy
godziny później Hermiona siedziała z przyjaciółkami i Padmą
przy stole, przegryzając jakieś ciastka. Dziewczyny rozmawiały
głównie o dzieciach i sprawach związanych z małżeństwem i
dziećmi. Hermiona wymieniła z dziewczyną Rona znudzone spojrzenia
i po chwili pogrążyły się w rozmowie na inny, przyjemniejszy
temat, jakim była transmutacja. Panowie w tym czasie dyskutowali o
quidditchu i jakimś nowym zwodzie, który został wynaleziony przez
Leo i zmuszał zawodnika do niebezpiecznego manewru w powietrzu.
-
Która godzina? - zapytała nagle Hermiona.
-
W pół do dwunastej - odpowiedziała ruda.
-
Merlinie. - Zerwała się na równe nogi. - Muszę już wracać.
Jutro idę przecież do pracy.
-
Odprowadzę cię - zadeklarował ku powszechnemu zdumieniu Malfoy.
Pozostali panowie, którzy opróżniali trzecią butelkę Ognistej,
zamarli, a kobiety spojrzały na niego zdumione. - Nie róbcie takich
dziwnych min. Granger przyjechała autem, a pila alkohol.
-
Masz prawo jazdy? - zdziwiła się Hermiona, której na chwilę
odebrało mowę.
-
Nie - powiedział spokojnie. - Ale ty piłaś i nie powinnaś wsiadać
za kierownicę.
-
Więc się teleportuję. Nie zgrywaj miłosiernego. Zawsze radziłam
sobie sama i teraz też dam sobie radę.
Draco
spojrzał na nią, zaskoczony jej napastliwym tonem. Usłyszał też,
jak Blaise mówi cicho do Wybrańca, że nawet lubi, gdy on i Granger
się przekomarzają, bo ma to w sobie jakiś urok. Dodał też chyba
coś o ich dzieciach, które będą bardzo kłótliwe i postanowił,
że przy pierwszej lepszej okazji nagada Blaise’owi za jego
złośliwe docinki.
Spotykanie
się z Granger nie wchodziło w grę. Problemem nie było jej
podejście, tylko to, że zwyczajnie jemu nie chciało się zabiegać
o jej uwagę. Po co mu ona, skoro na świecie jest dużo równie albo
może nawet bardziej interesujących kobiet?
- Rozszczepisz się -
powiedział, wykorzystując jedyny argument, który przyszedł mu do
głowy. Ruszył za upartą brunetką do holu, również chcąc wrócić
do domu.
- Dam sobie radę - burknęła, zamykając drzwi, by nikt
nie słyszał ich rozmowy.
- Jasne, a ja jestem jednorożcem -
odparował spokojnie. - Odprowadzę cię i nie ma o czym mówić. I
tak, wiem, gdzie mieszkasz. - Hermionie nie chciało się już z nim
dyskutować. Marzyła tylko, żeby dał jej spokój i doszła do
wniosku, że im prędzej pozwoli mu zrobić to, czego chciał, tym
prędzej się go pozbędzie.
***
Dziesięć
minut później stali pod jej mieszkaniem. Hermionie pozostało
jedynie zdjąć bariery i wejść do środka. Nie chciała jednak
robić tego w jego obecności.
-
Możesz już iść - powiedziała, wkładając dłoń do kieszeni,
gdzie schował klucze. Przeszukała cały płaszcz, ale ich nie
znalazła.
-
Tego szukasz? - zapytał Dracon, trzymając w palcach komplet z jej
ulubionym breloczkiem.
-
Oddaj. - Sięgnęła po nie, ale on po prostu podniósł rękę do
góry. - Co będę z tego miał? - spytał ze złośliwym
uśmieszkiem.
-
Pomyślmy… - zastanowiła się i dała mu znak, żeby się pochylił
ku niej, jakby chciała zdradzić mu jakiś sekret. - Chyba wiem -
wyszeptała mu do ucha.
-
Czyli? - zapytał cicho, podejmując jej grę.
-
Satysfakcję - wyszeptała po raz kolejny. Był tak zdumiony jej
odpowiedzią, że opuścił rękę, a ona szybko wyrwała mu klucze.
-
Nieźle, Granger - wyrwało mu się, jakby bez udziału jego woli.
-
Wiem, Malfoy. Dobranoc. - Uśmiechnęła się złośliwie, manewrując
pękiem przy zamku i wchodząc do mieszkania. - Do zobaczenia jutro.
***
Hermiona,
już po prysznicu, umyciu zębów i zmyciu makijażu, usiadła w
kuchni na stołku barowym ze szklanką wody. Alkohol przyjemnie
szumiał jej w głowie i z rozbawieniem zauważyła, że jej
przyjaciółka zostawiła na blacie “BravoWitch”.
Przypomniała
sobie, co na samym początku kolacji powiedział Blaise.
Na
pewno nie miał racji,
pocieszyła się, na
pewno żartował.
Przeczytała
wszystkie pytania powoli, zastanawiając się, jakby odpowiedziała.
Sięgnęła po długopis i zaczęła zaznaczać to, co uznała za
najbardziej zbliżone do swojego charakteru. Później zapisała sumę
punktów, która jej wyszła. Odpowiedzi nie chciała sprawdzać,
przynajmniej jeszcze nie w tej chwili. Potem przewróciła kilka
kartek, aż w końcu zatrzymała się na stronie, na której widniało
olbrzymie zdjęcie Ginny i Harry’ego. Westchnęła do siebie w
duchu. Opublikowano kolejny artykuł, którego autor bądź autorka
trochę zbyt głęboko roztrząsał ich życie prywatne. Przeleciała
wzrokiem tekst, kręcąc głową. Tym razem autor rozwodził się nad
rzekomą bezpłodnością rudej ukochanej Wybrańca, bo do mediów
już wyciekła informacja o planowanej adopcji.
***
-
Harry, kochanie, czytałeś może najnowszą gazetę? - zawołała
Ginny z kuchni. - Nie, a co? - zainteresował się brunet, odsuwając
od siebie dokumenty i dołączając do ukochanej, która sączyła
kawę, przeglądając najnowsze wydanie Czarownicy.
-
Jestem bezpłodna - palnęła bezmyślnie.
-
Ginny…? - spojrzał na nią ze zdumieniem. - Dlaczego mówisz mi o
tym dopiero teraz? - Ruda prawie się roześmiała, widząc minę
Harry’ego.
-
Przecież jesteś w ciąży… - zorientował się po chwili,
uderzając się dłonią w czoło.
-
Tak napisali w gazecie, więc to musi być prawda - powiedziała
poważnie, podchodząc do niego i całując go za uchem. Musiała do
tego stanąć na palcach, gdyż różnica wzrostu między nimi była
naprawdę całkiem spora. Umiejscowił swoje dłonie na jej talii,
poddając się jej pieszczocie. Uniósł ją lekko i posadził na
blacie, całując ją w usta.
-
Wiesz, skoro my wiemy, że ich teoria jest błędna, to może
postaramy się o następne? - zaproponował, wsuwając dłonie pod
jej koszulkę.
-
Jesteś niepoprawny - roześmiała się po raz kolejny, odchylając
głowę do tyłu i dając mu większy dostęp do swojej szyi. - Dwa
to dla ciebie za mało?
-
Zdecydowanie tak - powiedział. - Jedynacy są straszni. Wystarczy,
że wspomnę Dudleya…
-
Możemy mieć ich więcej - zgodziła się ze śmiechem. - Ale na
razie musi nam wystarczyć Teddy i to, które się urodzi. - Wspięła
się na palce i pocałowała go mocno, kładąc jego ręce na swojej
talii.
***
-
Granger, możemy porozmawiać? - zapytała Pansy, opierając się o
ścianę stadionu.
-
Jasne - odpowiedziała ze zdziwieniem brunetka.
-
A o czym? - zainteresowała się.
-
O Draco. - Uśmiechnęła się, widząc nagle niezbyt zadowoloną
minę znajomej.
-
Nie mam ci nic o nim do powiedzenia - prychnęła. - Ale ja mam -
odpowiedziała z rozbawieniem. - I naprawdę uważam, że powinnaś
mnie wysłuchać, bo to może cię zainteresować.
-
Niech będzie. Ulica Pokątna? - zaproponowała, zarzucając torbę
na ramię.
-
Mhm - skinęła głową żona Blaise’a. - A to prawda, że
wybieracie się całym zespołem na jakiś wyjazd integracyjny do
Paryża? - zaciekawiła się.
-
No, coś mi się tam obiło o uszy - przyznała, zatrzymując się
przy punkcie teleportacyjnym.
Siedziały
i rozmawiały już drugą godzinę, w chwili obecnej wymieniając
akurat uwagi o mniej lub bardziej przystojnych czarodziejach z ich
roku Nagle pojawił się ktoś, kto zepsuł dobry nastrój Hermiony,
a do kogo nie zdążyły jeszcze dotrzeć w trakcie dyskusji. Pansy
zauważyła jej grymas i zerknęła przez jej ramię.
-
Tutaj, Draco. - Pomachała ręką do blondyna, który nie wiadomo
skąd wziął się na ulicy Pokątnej w pobliżu ich stolika.
-
Cześć. - Uśmiechnął się przyjaźnie do swojej przyjaciółki. -
No, Granger, sukienka - zakpił. - Coraz bardziej się wyrabiasz.
Widzę, że mam na ciebie niezły wpływ.
-
Chciałbyś - mruknęła. - Jesteście uroczy, kiedy tak się
kłócicie - zaśmiała się ciemnowłosa Ślizgonka, ruchem ręki
zamawiając dodatkową kawę.
-
To o czym rozmawiacie? - Głos blondyna zagłuszył kolejne
prychnięcie Hermiony.
-
Pansy akurat opowiadała mi najbardziej żenujące historyjki z
twojego życia - odcięła mu się z uroczym uśmiechem. - Właśnie…
- Wiele tego nie było. - Zajął miejsce koło przyjaciółki,
siadając na wprost brunetki. - Ale chyba jej nie powiedziałaś o
mnie i o kocie…? - zawiesił głos.
-
Jeszcze do tego nie dotarłyśmy - podjęła grę Hermiony Pansy.
-
Ależ ja z chęcią się dowiem, o co poszło - zainteresowała się
Herm, nalewając sobie do filiżanki zielonej herbaty.
-
Więc wyobraź sobie, że pewnego wieczoru… - zaczęła, ale nie
było dane jej skończyć. Tym, co jej przerwało, nie była jednak
wściekła mina Dracona, ale jej mąż, z którym umówiła się na
lunch.
-
Hej, kochanie. Czyżbyś o mnie zapomniała? - Gdy tylko Blaise
dostrzegł swoją żonę, przyspieszył kroku i po chwili znalazł
się tuż przy jej krześle, kładąc dłonie na jej ramionach.
-
Oczywiście, że nie. - Uśmiechnęła się do niego spokojnie. - Po
prostu właśnie zaczęłam opowiadać Hermionie o Draco i kocie. -
Och, ja też chętnie znowu tego posłucham. - Wyszczerzył się,
wyczarowując sobie krzesło.
-
Jeśli coś o tym wspomnisz, wszyscy dowiedzą się, co się
wydarzyło na twoim wieczorze kawalerskim - ostrzegł go blondyn. - A
wtedy zniszczysz reputację nie tylko swoją, ale i Chłopca-
Który-Przeżył.
-
Już jestem cicho, chociaż chciałbym zobaczyć minę Pottera, gdy
będzie się z tego tłumaczył… - rozmarzył się na chwilę i
równie szybko wrócił do poważnej miny, gdy napotkał badawcze
spojrzenie swojej żony. - Oj, chyba będą mieli w domu poważną
rozmowę. - Hermiona parsknęła cichym śmiechem, a Draco prawie jej
zawtórował.
-
Pogadamy sobie w domu - potwierdziła jej podejrzenia Pans. W tej
samej chwili przylewitowała filiżanka z kawą Blaise’a.
-
Fajnie jest chodzić na podwójne randki, co nie, Draco? Może nawet
będziemy mieć w tym samym czasie dzieci, co ty na to? - zapytał
brunet, uśmiechając się do przyjaciela. - Kto wie, może będziemy
uczyć je razem grać w quidditcha, gdy Herm i Pans będą sobie
plotkowały - dodał, widząc rozbawione spojrzenie żony, która
wyraźnie popierała jego pomysł.
-
Moje na pewno będą grały lepiej od twoich - prychnął blondyn. -
I, sorry, Granger, na pewno nie będą z nią. Jej będą siedziały
z nosem w książkach i po raz pięćdziesiąty czytały “Historię
Hogwartu” tak, jak ich mamusia.
-
W porządku, rozumiem - odpowiedziała mu. - Według naszego prawa
związki z fretkami są zakazane - wytknęła mu. Draco docenił jej
ripostę i musiał sam przed sobą przyznać, że posiadanie z nią
dzieci byłoby nawet ciekawe. Oczywiście, gdyby nie była tak
przemądrzała.
-
To kiedy dostaniemy zaproszenie na ślub? - zapytała Pans.
-
Czyj ślub? - nie zrozumiała Herm.
-
Rany - westchnął Blaise i odwrócił się do swojej żony. - W tym
tempie będziemy musieli im zorganizować i zaręczyny, i wesele, bo
nie wyznają sobie uczuć do pięćdziesiątki, albo i dłużej. Jak
zajdzie taka konieczność, to pewnie będzie trzeba ją zmusić - tu
wskazał głową na Herm - żeby powiedziała tak. - Zwrócił się z
powrotem w stronę brunetki. - Oczywiście, że wasz, a czyj miałby
być. My już jesteśmy przecież po. - Brunetka i blondyn wymienili
znudzone spojrzenia. To już naprawdę robiło się irytujące. Po co
wszyscy swatali ich na siłę? Naprawdę mieli tego dość. Hermiona
wstała od stołu.
-
Będę już wracała. - Sięgnęła po torebkę i wyjęła z niej
kilka galeonów, które położyła je na stół. - Do zobaczenia.
Mam nadzieję, że zobaczymy się niedługo. - Zobaczyła, że Draco
otwiera usta i odwróciła się w jego stronę.
-
To nie było do ciebie. Wiem, że i tak jutro będziesz mi działał
na nerwy. Cześć. - Odeszła od stolika, ruszając w stronę wyjścia
z magicznej ulicy.
-
Granger! - zawołał blondyn, chwytając swoją skórzaną kurtkę i
idąc za nią szybkim krokiem.
-
Do jutra, Malfoy! - zawołała, machając do niego ręką i znikając
za ścianą.
Zacisnęła
zęby, kręcąc głową z niedowierzaniem. Czy ta tleniona fretka da
jej kiedyś spokój? Bała się, co będzie dalej, bo kończyły się
jej sposoby na pokazanie mu, że ma go dość.
Draco
Malfoy stał przed przejściem do świata mugoli, patrząc na
pojawiających się koło niego czarodziei. W rzeczywistości jednak
myślał o pewnej dziewczynie mugolskiego pochodzenia, która przed
chwilą po raz kolejny dała mu do zrozumienia, że nie imponuje jej
jego zachowanie. Dlaczego go to tak denerwowało? Odpowiedź na to
dręczące pytanie znajdowała się na dnie jego serca, jednak nie
dopuszczał jej do siebie. Przecież to tylko głupia była Gryfonka,
z którą przyszło mu współpracować, nikt więcej.
***
czytam
= komentuję
A więc piszę po raz drugi bo wcześniej oczywiście nie włączyłam internetu i komentarz szlag trafił.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo fajny. Dziś skutecznie odciagasz mnie od nauki najpierw miniaturka teraz rozdział! :D Ginny w ciąży, bardzo fajnie, mam wrażenie że jej małżeństwo jest póki co przykładem domowej idylli. Choć zapewne w niedalekiej przyszłości coś pokomplikujesz żeby nie było zbyt różowo? ;) A dialogi wychodzą ci przegenialnie! Zwłaszcza te pomiędzy Draco i Herm są fenomenalne! Bardzo się ciesze ze będa dwa rozdziały w miesiącu! ;) pozdrawiam cie, ,zycze weny i aby kolejne rozdziały bardziej cie zasowalaly a teraz wracam do nauki! Chyba że masz coś jeszcze w zanadrzu na dziś? ;)
Julka
Cóż, najwyraźniej coś w nim jest, bo ja też nigdy wcześniej tak łatwo się nie wkurzałam, jak podczas poprawiania tego rozdziału :) Ale na szczęście to już za nami.
OdpowiedzUsuńLubię tego Draco. Niby nie stara się imponować Hermionie, ani o nią zabiegać, ale i tak się denerwuje, kiedy ona go ignoruje. Ciekawy człowiek.
Pytanie tylko, jak długo Granger będzie potrafiła go od siebie odsuwać :)
Pozdrawiam i całuję :*
Rozdział bardzo mi się podoba. Nie spotkałam się jeszcze z taką historią. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział;:-D
OdpowiedzUsuńRozdział lekki i przyjemny. Dobrze się go czytało. Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :3
Czekam na moment aż w końcu będzie coś między Draco a Hermioną, ale jak narazie się nie zapowiada;/ szkoda;/ ale fajny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nikola
Jeszcze raz dziękuję :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, czekam na pikantne sceny, wciąż :)
jest obłędnie. poplącz trochę akcję. będzie jeszcze fajniej
OdpowiedzUsuńHej. Po moim komentarzu Twojego poprzedniego bloga, zaprosiłaś mnie tutaj, to jestem. I nie żałuję.
OdpowiedzUsuńFakt, że kilku rzeczy można było się domyślić szybko, ale zwalam to na zbyt dużą liczbę przeczytanych Dramione.
Parę jaką stworzyłaś w swoim opowiadaniu wręcz uwielbiam. Te docinki, przekomarzania, podteksty. Taki kurs salsy, samby, tanga.. Uwodzisz. Odpychasz. Uwodzisz i znów odpychasz. Są blisko, ale starają się zachować dystans. Bardzo mi się to podoba. Dla bohaterów nic nie jest jasne.
Dla mnie to kolejny dowód na niezwykłość twoich umiejętności pisarskich.
Pozdrawiam :)
Incaligo
O rany, rany... Teraz uśmiecham się jak głupia, co po ostatnich ciężkich dniach jest mi dość potrzebne. To znaczy, wszystkie komentarze sprawiają mi radość, ale... Ale cieszę się, że tak Ci się podoba, zwłaszcza, że tak wysoko poprzednio oceniłaś moje poprzednie opowiadanie. Dziękuję Ci, tak po prostu, bo niewiele potrzeba do wywołania u kogoś uśmiechu.
UsuńŚciskam Cię mocno, Incaligo :)
Swietne *.* zapraszam do mnie pierwszy raz na blogu! http://zakazaneuczucie-dramione-hansy-i-inne.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńKolejny cudowny rozdział w Twoim wykonaniu. Masz świetne poczucie humoru. I za to wielki plus, dzięki temu naprawdę miło czyta się to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
zapraszam do siebie na nowy rozdział
dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com
Swatki, wszędzie swatki. Mnie by chyba na miejscu Dracona i Hermiony szlag trafił. Oni znoszą to całkiem nieźle. Poza tym rozdział czytało mi się całkiem przyjemnie. Ciekawa jestem, jak tym razem będzie wyglądał wyjazd drużyny.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Witaj kochana
OdpowiedzUsuńJestem tu po raz pierszy i pozytywnie zaskoczona. na początek uroczy szablon, który podbił moje serce. Prócz niego weszłam i czytam aż się zauroczyłam. Wydaje mi się że już byłam na Twoim blogu i nawet komentowałam ale wiesz skleroza swoje robi. Widzę że nie szalejesz od razu i nie pchasz ich ku sobie jak robią to niektóre pary. Powoli brniesz do przodu ukauzjąc różne oblicza bohaterów w wolnej chwili zbliżając ich do siebie. Naprawdę osobiście jestem zadowolona. Podoba mi się Twój styl i wszystko co pokazałaś. Bardzo mało jest takich opowiadań, które naprawdę wkręcają, a Twoje właśnie takie jest.
pozostaje mi życzyć Ci szczęścia.
www.storyline-dramione.blogspot.com