Cześć.Tak sobie ostatnio policzyłam i mam napisane już 21 rozdziałów opowiadania.Dziś już przełom, a niedługo miniaturka.Pozdrawiam, M.PS. Rozdział zbetowany. Dziękuję, Aniu.
***
Hermiona
rozejrzała się po swoim mieszkaniu. Na razie wszystko wyglądało
ok. Muzyka była odtwarzana z zaczarowanego odtwarzacza i nikomu nie
przeszkadzało, że magiczne kawałki mieszały się z mugolskimi.
Wszyscy wydawali się dobrze bawić, zawodnicy szybko nawiązali
kontakt z jej szkolnymi przyjaciółmi. Uśmiechnęła się na widok
Neville'a tańczącego z Hanną Abbott. Byli dobraną, kochającą
się parą. Dobrze, że na siebie trafili. Ginny podbijała parkiet z
Bille'm, który w końcu się do niej dopchał, i przyprawiała gości
o szybsze bicie serca. Dalej, Malfoy tańczył z Pansy, a Blaise z
Mileną. Sięgnęła po drinka i podeszła do Harry'ego.-
Jak się bawisz? - zapytała ciężarnej przyjaciółki, która
zrobiła sobie chwilę przerwy i natychmiast znalazła się przy
narzeczonym.- Fantastycznie. - Uśmiechnęła się szeroko,
zerkając na narzeczonego, a potem wróciła spojrzeniem do Herm. -
Za to ty chyba nie najlepiej - zauważyła. - Dlaczego z kimś nie
zatańczysz?- Tańczyłam - powiedziała brunetka. - Z Harry’m,
Ronem i Blaise’m. I kilkoma zawodnikami. - A z nim? - Wskazała
głową Dracona, który rozmawiał o czymś dość żywo z
trenerem.- Czemu miałabym z nim tańczyć? - zdziwiła się
brunetka, która tak naprawdę wciąż pamiętała o jego słowach z
poprzedniego wieczora.- Bo tego chcesz - stwierdziła Ginny.-
Wcale nie - zaprotestowała Granger i spłonęła rumieńcem. -
O, zobacz, idzie tu - odezwała się i zniknęła w tłumie gości.-
Ginny! - zawołała za nią Hermiona i chciała za nią ruszyć, gdy
nagle jakaś dłoń uniemożliwiła jej ruch i pociągnęła za sobą
na parkiet. - Malfoy. - Zatrzymała się w pół kroku. - Może
byś mnie zapytał, czy chcę z tobą zatańczyć?- Już wczoraj
ustaliliśmy, że to zrobisz - powiedział i pociągnął ją za
sobą, aż znaleźli się niemalże na środku parkietu.- Jesteś
niemożliwy - odparła, ciesząc się, że w przytłumionym świetle
nie widać rumieńca, który wciąż widniał na jej twarzy.-
Wezmę to za komplement, Granger. - Uśmiechnął się złośliwie.
***
- Ruda, zatańczysz? - zapytał Blaise i, nie czekając na odpowiedź Ginny, pociągnął ją na parkiet. Ustawił ich oboje tak, by mogli obserwować Hermionę tańczącą z Draconem.- Ładnie razem wyglądają – stwierdziła.- Trzeba coś z tym zrobić - potwierdził brunet.- To znaczy? Co masz na myśli? - Zmarszczyła brwi.- Jak to co? Zeswatamy ich - powiedział, jakby to było oczywiste.
***
- Niezła piosenka - mruknął Dracon, któremu nagle zaczęło ciążyć milczenie.- Mugolska - powiedziała jakby prowokacyjnie Hermiona.- Nie przeszkadza mi to - stwierdził poważnie. Nie zdążyła mu odpowiedzieć.- Odbijany. - Intymną chwilę Hermiony i Dracona przerwał głos Daniela, który za cel postawił sobie umówienie się z brunetką na randkę, wcześniej z nią tańcząc.- Nie - odpowiedział mu Dracon, posyłając mu złośliwy uśmiech. Zarówno Hermiona, jak i Daniel spojrzeli na niego zdumieni. Dan, bo blondyn nie respektował zasady, która mówi o odstępowaniu partnerki, a brunetka dlatego, że chciał z nią tańczyć dalej, choć też nie miała zamiaru przerywać.- Co? - zapytał brunet.- Powiedziałem nie. Teraz ja z nią tańczę. - Draco wciąż miał na twarzy uśmiech, który wszystkim dookoła mówił, jak bardzo jest z siebie zadowolony.- Idź, Daniel. - Hermiona mimo wszystko chciała załagodzić spór pomiędzy mężczyznami. - Potem zatańczymy - obiecała, a szukający spojrzał na nich gniewnie i odszedł, mamrocząc pod nosem coś niepochlebnego o Draconie. Ginny zrobiła przerwę w piosence i nastawiła inną.- A teraz coś dla zakochanych - powiedziała z uśmiechem. Na dźwięk tych słów Hermiona wyrwała się z uścisku blondyna i szybko podeszła do prowizorycznego barku. Usiadła na stołku barowym. Dracon ruszył za nią, gdy nagle drogę zastąpił mu Blaise.- Co jej zrobiłeś? - zapytał, karcąc go wzrokiem.- Nic - odpowiedział blondyn. - Nagle zwiała - dodał po chwili milczenia.
- Więc zaproś ją do następnego kawałka – powiedział, jakby to było oczywiste.- Sama mnie zostawiła. Nie będę się prosił - uniósł się dumą,.- Następny kawałek też będzie wolny. Obaj wiemy, że tego chcesz - rzucił jeszcze i zniknął gdzieś pomiędzy gośćmi. - Poza tym, ty nigdy nie prosisz. Czemu nie zrobisz tego samego teraz?
***
- Ruda, zatańczysz? - zapytał Blaise i, nie czekając na odpowiedź Ginny, pociągnął ją na parkiet. Ustawił ich oboje tak, by mogli obserwować Hermionę tańczącą z Draconem.- Ładnie razem wyglądają – stwierdziła.- Trzeba coś z tym zrobić - potwierdził brunet.- To znaczy? Co masz na myśli? - Zmarszczyła brwi.- Jak to co? Zeswatamy ich - powiedział, jakby to było oczywiste.
***
- Niezła piosenka - mruknął Dracon, któremu nagle zaczęło ciążyć milczenie.- Mugolska - powiedziała jakby prowokacyjnie Hermiona.- Nie przeszkadza mi to - stwierdził poważnie. Nie zdążyła mu odpowiedzieć.- Odbijany. - Intymną chwilę Hermiony i Dracona przerwał głos Daniela, który za cel postawił sobie umówienie się z brunetką na randkę, wcześniej z nią tańcząc.- Nie - odpowiedział mu Dracon, posyłając mu złośliwy uśmiech. Zarówno Hermiona, jak i Daniel spojrzeli na niego zdumieni. Dan, bo blondyn nie respektował zasady, która mówi o odstępowaniu partnerki, a brunetka dlatego, że chciał z nią tańczyć dalej, choć też nie miała zamiaru przerywać.- Co? - zapytał brunet.- Powiedziałem nie. Teraz ja z nią tańczę. - Draco wciąż miał na twarzy uśmiech, który wszystkim dookoła mówił, jak bardzo jest z siebie zadowolony.- Idź, Daniel. - Hermiona mimo wszystko chciała załagodzić spór pomiędzy mężczyznami. - Potem zatańczymy - obiecała, a szukający spojrzał na nich gniewnie i odszedł, mamrocząc pod nosem coś niepochlebnego o Draconie. Ginny zrobiła przerwę w piosence i nastawiła inną.- A teraz coś dla zakochanych - powiedziała z uśmiechem. Na dźwięk tych słów Hermiona wyrwała się z uścisku blondyna i szybko podeszła do prowizorycznego barku. Usiadła na stołku barowym. Dracon ruszył za nią, gdy nagle drogę zastąpił mu Blaise.- Co jej zrobiłeś? - zapytał, karcąc go wzrokiem.- Nic - odpowiedział blondyn. - Nagle zwiała - dodał po chwili milczenia.
- Więc zaproś ją do następnego kawałka – powiedział, jakby to było oczywiste.- Sama mnie zostawiła. Nie będę się prosił - uniósł się dumą,.- Następny kawałek też będzie wolny. Obaj wiemy, że tego chcesz - rzucił jeszcze i zniknął gdzieś pomiędzy gośćmi. - Poza tym, ty nigdy nie prosisz. Czemu nie zrobisz tego samego teraz?
Ginny
usiadła tymczasem koło Hermiony.- Dlaczego z nim nie tańczysz?
- zapytała.- Wolnego z tym palantem? - obruszyła się.
- Daj spokój. Obie wiemy, że tego chcesz. Po prostu z nim zatańcz, nic ci się nie stanie. O, patrz, właśnie tu idzie z drinkami. - Faktycznie. Gdy tylko Gin podeszła do Harry’ego, koło niej zmaterializował się blondyn z dwoma szklankami w dłoniach. Usiadł obok i niej, po czym podsunął jej tę z alkoholem.- Granger, ty, ja, parkiet. Następna piosenka - powiedział, w głębi duszy mając nadzieję, że nie odmówi.- Niech będzie. Ale tylko dlatego, że Gin prosiła. - Nagięła lekko fakty, bo prawda była taka, że chciała tego tańca. Tego jednak nie musiał wiedzieć.
- Daj spokój. Obie wiemy, że tego chcesz. Po prostu z nim zatańcz, nic ci się nie stanie. O, patrz, właśnie tu idzie z drinkami. - Faktycznie. Gdy tylko Gin podeszła do Harry’ego, koło niej zmaterializował się blondyn z dwoma szklankami w dłoniach. Usiadł obok i niej, po czym podsunął jej tę z alkoholem.- Granger, ty, ja, parkiet. Następna piosenka - powiedział, w głębi duszy mając nadzieję, że nie odmówi.- Niech będzie. Ale tylko dlatego, że Gin prosiła. - Nagięła lekko fakty, bo prawda była taka, że chciała tego tańca. Tego jednak nie musiał wiedzieć.
Melodia
zmieniła się po raz kolejny. Podał jej dłoń, a ona chwyciła ją
i pozwoliła mu zaprowadzić się na parkiet. Otoczył ją ramieniem
i ustawił tak, że nie miała innego wyjścia jak schować twarz w
zagłębieniu jego obojczyka. Zaczęli kołysać się w takt wolnej
melodii, mając nadzieję, że druga strona nie wyczuje czy to lekko
przyspieszonego oddechu, czy też nieregularnego bicia serca.-
Uroczo razem wyglądają - powiedziała do narzeczonego Ginny, kładąc
mu głowę na ramieniu i obserwując parę z uśmiechem.- I tak
nie mają szans - stwierdził Harry, rozbawiony myślą, jakoby
Hermiona mogła spotykać się z Malfoyem.
***
***
Hermiona
stała w drzwiach i żegnała gości. Została tylko Gin z Harry’m,
którzy obiecali pomóc jej posprzątać.- Malfoy! - zawołała
za wychodzącym blondynem.- Co jest? - Odwrócił się od drzwi z
niezadowoloną miną.- Dziś o dziewiątej u mnie pod domem.-
Dlaczego? - zdziwił się.- Pójdziemy na mugolską
siłownię – zadecydowała.- Mugolską? Dlaczego nie tę przy
stadionie? - zapytał.- Dziś jest drugi maja, największe święto
w naszym świecie. Wszystko będzie pozamykane - wyjaśniła.-
Dobra, niech ci będzie. Dobranoc. - Wyraźnie zmęczony wyszedł z
jej mieszkania, a ona oparła się o drzwi i odetchnęła z ulgą.
Jego
obecność przyprawiała ją o jakieś dziwne uczucia, których nie
umiała, czy tez raczej nie chciała, zidentyfikować. Wolałaby
przefarbować włosy na różow… Dobra, to nie był dobry pomysł,
biorąc pod uwagę to, co zrobiła w wieku siedmiu lat, ale nie
chciała się przyznać do tego, że powoli zaczynała zmieniać do
niego stosunek. Od razu po ich wspólnym tańcu uciekła po raz
kolejny i zaciągnęła na parkiet Daniela, który ucieszył się z
jej zainteresowania swoją osobą. Na początku wyglądał, jakby
miał jej trochę za złe to, że wcześniej wolała od niego
blondyna. Później jednak udobruchał się i zaczął z nią
normalnie rozmawiać.- Idziesz sprzątać? - zapytała
Ginny, odrywając ją od myśli.- Jasne - odparła,
ruszając do salonu, aby zacząć sprzątać.
Godzinę
później, o trzeciej nad ranem, dzięki zaklęciom czyszczącym,
było już po wszystkim. Harry i Ginny opuścili jej mieszkanie, a
ona poszła od razu spać, obiecując sobie wziąć prysznic rano.
Obudziła
się za kwadrans dziewiąta. Idąc do łazienki, zaczęła się
zastanawiać, co się z nią dzieje. Do tej pory nigdy nie zdarzało
jej się zasypiać aż tak często. Umyła szybko włosy i gdy tylko
opuściła kabinę, wysuszyła je zaklęciem, mając świadomość,
że do przyjścia Malfoya zostało coraz mniej czasu. Ledwo zdążyła
się ubrać, gdy zadzwonił do drzwi. Zerknęła do torby sportowej,
czy wszystko w niej ma i rzuciła ją na szafkę w przedpokoju,
wzrokiem odszukując adidasy. Otworzyła drzwi, poprawiając
koszulkę, by zasłonić stanik.- Dzień dobry. - Posłał jej
uśmiech, jednocześnie podając torbę z logo piekarni.- Co to
jest? - zdziwiła się, odsuwając się od drzwi.- Rogaliki.
Pewnie nie zjadłaś śniadania - odpowiedział. Chwyciła torbę i
podążyła do kuchni. - Chyba jednak w lewo. - Jego głos brzmiał,
jakby miał zaraz wybuchnąć śmiechem. Cofnęła się o krok i
skręciła w stronę, w którą powinna była iść od razu. Podczas
gdy ona wyciągała z lodówki masło, on wyczarował dwa kubki
zielonej herbaty, po czym podsunął jej jeden.- Pamiętałeś? -
zdziwiła się, biorąc łyk gorącego napoju. Sądziła, że
ignorował jej zalecenia i w dalszym ciągu robił, co chciał, nie
przejmując się jej opinią.- Co w tym dziwnego? Nie palę i
przestałem pić alkohol - powiedział poważnie.- Ty nie
kłamiesz - stwierdziła po chwili uważnej obserwacji jego twarzy.-
Przykro mi, jeśli cię zawiodłem - odpyskował.- Nie -
sprostowała natychmiast.
- Tylko zdziwiłeś.- Mhm - mruknął i milczał do chwili, w której skończyła śniadanie. - Idziemy? - zapytał.- Jasne - powiedziała, wychodząc do holu. Oparła się o szafeczkę i ubrała bez wiązania adidasy. Nie zdążyła chwycić torby, bo on to zrobił.- Idziesz czy nie? - popędził ją, pozornie nie zważając na jej zdumioną minę. Tak naprawdę sprawiło mu to przyjemność, bo chyba zauważyła, że się zmienił, a o to mu poniekąd chodziło. Nawet jeśli nie chciał się do tego przyznać.- Idę, idę. - Wyszła pierwsza z mieszkania, a gdy i on je opuścił, zabezpieczyła je zaklęciem antywłamaniowym. - Daj rękę - powiedziała, gdy upewniła się, że w pobliżu nie ma żadnych sąsiadów.- Po co? - zapytał.- Musimy się teleportować,. Ta siłownia jest dość daleko i nie mam zamiaru jechać tam autem – wyjaśniła.- Okay. - Zrobił to, co mu kazała i zamknął oczy. Po chwili poczuł, jak odrywa się od podłoża, a moment później wylądował przed nowocześnie wyglądającym budynkiem.
- To tutaj? - upewnił się.- Nie, po drugiej stronie. - Nie mogła darować sobie choćby odrobiny sarkazmu.- Ale tam jest tylko restau… To nie było śmieszne, Granger - powiedział, gdy zorientował się, że nie mówiła poważnie. Kobieta westchnęła niemalże niezauważalnie i weszła przez szklane drzwi do budynku. Blondyn wszedł za nią, rozglądając się z ciekawością. Naprawdę chciał wiedzieć, czym różni się mugolska siłownia od tej magicznej. Hermiona podała jakąś kartę siedzącej na kasie kobiecie.- Dwie osoby, Jess - powiedziała do rudej, która przyglądała się im ciekawie. - Merlinie, Malfoy, pospiesz się. Nie mam całego dnia! - zawołała przez ramię. Przeszła przez bramki, a on podążył za nią. Skręciła w prawo, a on wciąż szedł za nią krok w krok. Zatrzymała się gwałtownie. - Gdzie ty idziesz? - zapytała.- Za tobą - odparł, jakby to było oczywiste. Przecież był tutaj pierwszy raz i nie miał pojęcia, gdzie powinien się udać.- Męskie szatnie są tam. - Wskazała mu drzwi po drugiej stronie.- Szkoda - mruknął pod nosem, a ona parsknęła śmiechem. Jej reakcja trochę go zdziwiła, ale nie chciał tego komentować.
- Tylko zdziwiłeś.- Mhm - mruknął i milczał do chwili, w której skończyła śniadanie. - Idziemy? - zapytał.- Jasne - powiedziała, wychodząc do holu. Oparła się o szafeczkę i ubrała bez wiązania adidasy. Nie zdążyła chwycić torby, bo on to zrobił.- Idziesz czy nie? - popędził ją, pozornie nie zważając na jej zdumioną minę. Tak naprawdę sprawiło mu to przyjemność, bo chyba zauważyła, że się zmienił, a o to mu poniekąd chodziło. Nawet jeśli nie chciał się do tego przyznać.- Idę, idę. - Wyszła pierwsza z mieszkania, a gdy i on je opuścił, zabezpieczyła je zaklęciem antywłamaniowym. - Daj rękę - powiedziała, gdy upewniła się, że w pobliżu nie ma żadnych sąsiadów.- Po co? - zapytał.- Musimy się teleportować,. Ta siłownia jest dość daleko i nie mam zamiaru jechać tam autem – wyjaśniła.- Okay. - Zrobił to, co mu kazała i zamknął oczy. Po chwili poczuł, jak odrywa się od podłoża, a moment później wylądował przed nowocześnie wyglądającym budynkiem.
- To tutaj? - upewnił się.- Nie, po drugiej stronie. - Nie mogła darować sobie choćby odrobiny sarkazmu.- Ale tam jest tylko restau… To nie było śmieszne, Granger - powiedział, gdy zorientował się, że nie mówiła poważnie. Kobieta westchnęła niemalże niezauważalnie i weszła przez szklane drzwi do budynku. Blondyn wszedł za nią, rozglądając się z ciekawością. Naprawdę chciał wiedzieć, czym różni się mugolska siłownia od tej magicznej. Hermiona podała jakąś kartę siedzącej na kasie kobiecie.- Dwie osoby, Jess - powiedziała do rudej, która przyglądała się im ciekawie. - Merlinie, Malfoy, pospiesz się. Nie mam całego dnia! - zawołała przez ramię. Przeszła przez bramki, a on podążył za nią. Skręciła w prawo, a on wciąż szedł za nią krok w krok. Zatrzymała się gwałtownie. - Gdzie ty idziesz? - zapytała.- Za tobą - odparł, jakby to było oczywiste. Przecież był tutaj pierwszy raz i nie miał pojęcia, gdzie powinien się udać.- Męskie szatnie są tam. - Wskazała mu drzwi po drugiej stronie.- Szkoda - mruknął pod nosem, a ona parsknęła śmiechem. Jej reakcja trochę go zdziwiła, ale nie chciał tego komentować.
Dziesięć
minut później oboje znajdowali się na siłowni. Draco rzucił
swoją torbę koło drzwi i zaczął się rozglądać po sporym
pomieszczeniu.- Zacznij od ćwiczeń na kręgosłup, które
pokazałam ci ostatnio - poleciła mu, a sama zaczęła robić
brzuszki na macie , którą znalazła za drabinką. Patrzył na nią,
zafascynowany mięśniami jej brzucha. - Zaczniesz ćwiczyć czy
nie? - Na chwilę porzuciła wykonywaną czynność i skarciła go
spojrzeniem.- Już - odpowiedział i wykonał jej polecenie.
Kilka minut później, gdy Hermiona chciała przenieść się na
bieżnię, podszedł do niej jakiś mężczyzna.- Greg Parker. -
Wyciągnął do niej dłoń. - Skaut Chelsea Londyn.- Hermiona
Granger - przedstawiła się. - W czym mogę pomóc? - zapytała.
Draco przerwał ćwiczenie i zaczął się im przypatrywać.-
Pani towarzysz jest sportowcem, prawda? - zapytał Greg.- Tak -
odpowiedziała.
- Tak myślałem. - Uśmiechnął się mężczyzna.- A co uprawia? - Jego pytanie spowodowało, że otworzyła usta, a potem zamknęła je, szukając w myślach jakiegokolwiek sportu.- Siatkówkę - wykombinowała szybko.- Idealnie się składa! Właśnie szukamy nowych, utalentowanych siatkarzy, którzy wnieśliby trochę życia do naszej drużyny… - Draco spojrzał na nią ze zdziwieniem, zastanawiając się, czym do cholery jest siatkówka. - Jak pani sądzi, ile pani klub by za niego chciał?- On nie jest na sprzedaż - wyjaśniła, podchodząc do bieżni.- Przecież widzę, że go pani nie lubi, więc może jednak? Mógłbym panią od niego uwolnić. - Uśmiechnął się, a Hermiona zrobiła minę, jakby ta opcja bardzo ją kusiła.- Ile pan proponuje? - zapytała, a Draco szturchnął ja w plecy z oburzeniem.- Co ty sobie wyobrażasz? - mruknął jej do ucha. - Jaka zmiana klubu? Ja nawet nie mam pojęcia, o co chodzi w tym siatkocośtam.- Wyluzuj - roześmiała się. - Przykro nam, ale nie ma możliwości, żeby kolega zmienił teraz klub.- Rozumiem - powiedział niezbyt zadowolony Greg. - Mimo wszystko proszę to wziąć - powiedział, podając jej wizytówkę. Chwyciła ją w palce i wsunęła do kieszeni. Parker odszedł, uśmiechając się krzywo pod nosem. Naprawdę był zainteresowany sprowadzeniem go do swojego klubu. Cóż, będzie musiał poszukać innego.- Och, a wiec awansowałem do roli kolegi? - zakpił, podchodząc do niej i pochylając się nad nią. - Może niedługo będę kimś więcej? - zapytał sugestywnie, a ona znów poczuła zapach jego perfum.- Chciałbyś. - Pokręciła głową, odsuwając się od niego.
- Wracaj do ćwiczeń - poleciła.
- Tak myślałem. - Uśmiechnął się mężczyzna.- A co uprawia? - Jego pytanie spowodowało, że otworzyła usta, a potem zamknęła je, szukając w myślach jakiegokolwiek sportu.- Siatkówkę - wykombinowała szybko.- Idealnie się składa! Właśnie szukamy nowych, utalentowanych siatkarzy, którzy wnieśliby trochę życia do naszej drużyny… - Draco spojrzał na nią ze zdziwieniem, zastanawiając się, czym do cholery jest siatkówka. - Jak pani sądzi, ile pani klub by za niego chciał?- On nie jest na sprzedaż - wyjaśniła, podchodząc do bieżni.- Przecież widzę, że go pani nie lubi, więc może jednak? Mógłbym panią od niego uwolnić. - Uśmiechnął się, a Hermiona zrobiła minę, jakby ta opcja bardzo ją kusiła.- Ile pan proponuje? - zapytała, a Draco szturchnął ja w plecy z oburzeniem.- Co ty sobie wyobrażasz? - mruknął jej do ucha. - Jaka zmiana klubu? Ja nawet nie mam pojęcia, o co chodzi w tym siatkocośtam.- Wyluzuj - roześmiała się. - Przykro nam, ale nie ma możliwości, żeby kolega zmienił teraz klub.- Rozumiem - powiedział niezbyt zadowolony Greg. - Mimo wszystko proszę to wziąć - powiedział, podając jej wizytówkę. Chwyciła ją w palce i wsunęła do kieszeni. Parker odszedł, uśmiechając się krzywo pod nosem. Naprawdę był zainteresowany sprowadzeniem go do swojego klubu. Cóż, będzie musiał poszukać innego.- Och, a wiec awansowałem do roli kolegi? - zakpił, podchodząc do niej i pochylając się nad nią. - Może niedługo będę kimś więcej? - zapytał sugestywnie, a ona znów poczuła zapach jego perfum.- Chciałbyś. - Pokręciła głową, odsuwając się od niego.
- Wracaj do ćwiczeń - poleciła.
Zanim
wyszła na bieżnie, musiała uspokoić oddech. Wypowiedź Malfoya
spowodowała u niej niezły mętlik w głowie, czy jej się to
podobało, czy nie. Gdyby była choć szansa, żeby jego słowa nie
były tylko próbą zakpienia z niej, mogłaby się ucieszyć i nawet
zacząć zastanawiać, czy miałby u niej szansę. Według niej był
to jednak żart i musiała zdusić w sobie to, co powoli zaczynało
rodzić się nie tylko w jej sercu, ale i umyśle.
Weszła
na bieżnię i ustawiła trzydziestominutowy tryb, który skutecznie
pozwolił jej wyrzucić blondyna ze swoich myśli. Nie miała przy
tym pojęcia, że jest przez niego obserwowana niemalże przez cały
czas, a ponadto, że i on ma w głowie wielki mętlik.
***
***
czytam = komentujęI przypominam o możliwości otrzymania miniaturek w wersji pdf :)
Początek taki trochę dziwny. Widać że coś się dzieje ale trochę poplątane, przynajmniej na początku ja się trochę pogubilam ale pewnie dlatego że bez bety ;) ogółem rozdział fajny. jak dla mnie druga część, ta poimprezowa lepsza :D Malfoy siatkarz, hmm myślę że mogłoby to być ciekawe! :D już nie mogę się doczekać co wymyślisz w następnym rozdziale! :> i czekam na miniaturke!♥ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJulka ;)
I co ja biedna mam teraz napisać? Już się doczekać nie mogę kolejnych rozdziałów, bo coś mi mówi, że się będzie działo. ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te drobne gesty Draco, które ocieplają coraz bardziej relacje naszej dwójki bohaterów. A dodając spisek Ginny i Blaise'a, nie mają zbyt wiele do sprzeciwiania się. :D
Pozdrawiam,
Cassie :)
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
Spodziewałam się nieco więcej po imprezie, ale jak wiadomo nie można mieć wszystkiego. Rozdział czytało mi się całkiem przyjemne. Hermiona i Draco są dość komiczni z tym swoim uporem, co do wypierania się swoich uczuć.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńNa przyszłość, nie pozwalać Ginny zbliżyć się do Zabiniego *zanotowano* połączenie szatańskie (powiedziałabym diabelskie, ale z wiadomych powodów nie mogę tego zrobić)
Ta część na siłowni mimo wszytko lepsza. Mam tylko wrażenie, że zbyt ociepliłaś wizerunek Draco. Jeszcze tego badboya chętnie bym u ciebie zobaczyła. Herm taka dystansowa, zimna, a Dracon jak piesek na uwięzi... :-/
Malfoy siatkarzem... Why not? Tylko go nauczyć w piłkę trafiać... Może napiszesz kiedyś z tym miniaturkę?
Czekam na kolejny.
Weny i czasu życzę :)
Incaligo
"Przecież wiemy, że chcesz." Czyli spisek Ginny/Blaise ❤
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać na więcej w wykonaniu naszych szalonych swatek. Malfoy w składzie Chelsey - mogłoby być ciekawie.
OdpowiedzUsuńAch nie mogę się doczekać Ginny i Blaisa jako ,, profesjonalnych" swatów
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem jestem pod coraz większym wrażeniem :-D
OdpowiedzUsuńJak ja Cie kocham Madziu!♥
OdpowiedzUsuń