Uwielbiam ten rozdział, za to, co się w nim dzieje.
Betowała Kinga. Dziękuję <3
Betowała Kinga. Dziękuję <3
Miłego czytania :)
eMKa :)
PS. Tak mniej więcej wyglądają moje postaci w tym rozdziale :)
eMKa :)
PS. Tak mniej więcej wyglądają moje postaci w tym rozdziale :)
***
- Ale na pewno spodoba mu się sukienka? - zapytała chyba po raz pięćdziesiąty w przeciągu dziesięciu minut Ginny. Hermiona doszła do wniosku, że jeszcze chwila, a nie wytrzyma. I faktycznie, kiedy ruda po raz kolejny zadała to samo pytanie, prawie eksplodowała.
- Ginny, jeszcze raz usłyszę to pytanie i… sama nie wiem, co zrobię, ale nie będzie to miłe! Spodobasz mu się na pewno - złagodziła trochę ton wypowiedzi, widząc urażoną minę przyjaciółki.
- Oby - mruknęła przyszła panna młoda, nie mogąc się doczekać swojego wielkiego dnia.
- Kogo zaprosiłaś na wieczór panieński? - zmieniła temat Hermi.
- Kilka osób. Sama zobaczysz…
- To znaczy kogo?
- Lavender, Parvati, Luna, Pansy, Padma, Katie, Fleur, Gabrielle… - zaczęła wymieniać Gin.
- To miało być mało… - skomentowała Hermiona.
- Jest mało - oburzyła się Ginny.
- Skoro tak uważasz. - nie chciała się z nią kłócić. - A wiesz, Leo powiedział mi coś ciekawego. Wyjeżdżamy do… - zawiesiła głos, chcąc zrobić większe wrażenie.
- Amsterdam? Nowy Jork? Moskwa? - próbowała zgadnąć.
- Wiednia - uśmiechnęła się radośnie Hermiona.
***
Weasleyówna teleportowała się pod stadion i ukryła się w cieniu. Czekała na Milenę i nie chciała, żeby Hermiona ją zauważyła. Musiała porozmawiać z jej koleżanką z pracy sam na sam. Oparła się o ścianę i skierowała wzrok na szklane drzwi. Na swoje szczęście nie musiała czekać zbyt długo. Po chwili z budynku wyszła kobieta, która odpowiadała rysopisowi Hermiony. Towarzyszył jej jakiś mężczyzna. Ginny od razu domyśliła się, że to Daniel i z uznaniem przyznała, że jest dość przystojny; wiedziała też jednak, że nie jest to mężczyzna dla jej przyjaciółki.
- Cześć. - Podeszła do nich. Milena zatrzymała się, zdziwiona.
- Hej - przywitała się.
- Mogę wam zająć chwilę? - zapytała. Domyślała się, że Milena nie zgodzi się pójść bez brata. Pewnie mieli jakieś wspólne plany.
- Jasne - powiedział szukający. Musiała znaleźć inną taktykę. Nie miała więcej czasu, żeby się z nimi spotkać, a zaraz po weselu z kolei z Harry’m zaplanowała wyjazd i obawiała się, że inaczej jej plan nie wypali.
- Zapraszam was na swój ślub i wesele - powiedziała.
***
- Jaki masz plan? - zapytała Hermiona. Nawet jej Ginny nie chciała zdradzić wcześniej, co zaplanowała na swój wieczór panieński.
- Idziemy do SPA na makijaż, potem dostaniemy przebrania i pójdziemy na imprezę do klubu - uśmiechnęła się, widząc zdumioną minę przyjaciółki.
- Przebrania? Jakie? - Hermiona chciała wiedzieć jak najwięcej.
- Zobaczysz na miejscu - uśmiechnęła się Gin. - Zamówiłam nam limuzynę. Kto by pomyślał, że mugole są tacy pomysłowi i że można od nich wypożyczyć auto? U nas mioteł nie można…
***
- Było super - zawołała Parvati, gdy o pierwszej nad ranem wychodziły z klubu.
- Zwłaszcza te przebrania - dodała Lavender, wyciągając z włosów szpilki. Blond loki na powrót ułożyły się dookoła jej twarzy, dodając jej uroku. Hermiona pomyślała, nie po raz pierwszy zresztą, że na szczęście jej koleżanka znacznie zmieniła się od czasów szkolnych i że nie poświęcała już czasu tylko i wyłącznie ubraniom oraz ślęczeniu przed lustrem.
- Skąd ci przyszło do głowy, żeby przebrać nas za zakonnice? - zapytała Hermiona. - Bo miny mieli fantastyczne, zwłaszcza, gdy ten chłopak zaczął się przed tobą rozbierać, a ty potem zrzuciłaś z siebie habit i pokazałaś, że masz pod nim sukienkę.
- Zapytałam kogoś, co można zrobić - spłonęła rumieńcem Ginny. - To co, Hermiona, tak jak było umówione, jedziemy do ciebie?
- Pewnie - zgodziła się brunetka. - Jeszcze musisz rozpakować prezenty.
***
- Już jedenasta? - Hermiona zerwała się na równe nogi, kątem oka zauważając, że cały jej salon jest zarzucony kolorowymi papierami i wstążkami, pomyślała jednak, że zajmie się tym później.
- I co w związku z tym? - potarła oczy Ginny.
- Powiedziałam Malfoyowi, że będę u niego o dwunastej. Leo zgodził się przesunąć trening - wyjaśniła, starając się nie widzieć bałaganu.
- Olej to - powiedziała ruda. - Nic się nie stanie - zapewniła ją, nie udało się jej jednak przekonać przyjaciółki do tego, że jeśli w jeden dzień odpuści sobie pracę, to nie poniesie za sobą żadnych konsekwencji.
- Nie ma mowy - sprzeciwiła się. - Obiecałam, że będę o czasie i tak zrobię.
- Jak chcesz - burknęła i przewróciła się na drugi bok. Hermiona ostatni raz przetarła oczy i wstała z fotela, na którym ulokowała się po powrocie z klubu. Potem przeszła z salonu do łazienki, w której zerknęła do lustra. Była dość zadowolona, że poprzedniego wieczora nie wypiła zbyt wiele, dzięki czemu oszczędziła sobie kaca. Wskoczyła pod prysznic z zamiarem szybkiego załatwienia tego wszystkiego, co robiła rano, jednak gdy poczuła, jak gorąca woda spływa po jej ciele, zrobiło się jej tak błogo, że zapomniała o czasie. Wyskoczyła spod prysznica, ubierając się szybko i nie przejmując tym, że jeszcze jest mokra. Szybko zrobiła makijaż i zajrzała jeszcze do salonu. Ginny już nie spala, ale siedziała na kanapie i zastanawiała się, co chciałaby zjeść.
- Lodówka jest pełna. Zamknij potem dom - powiedziała brunetka i wyszła, zamykając za sobą cicho drzwi. Zerknęła na zegarek. Za późno, żeby jechać autem, musiała więc zadowolić się teleportacją.
***
Hermiona zapukała do drzwi mieszkania Dracona, nawet nie zastanawiając się, co tam może zastać. Drzwi otworzył jej właściciel, ubrany jedynie w bokserki. Brunetka zlustrowała go szybko spojrzeniem, zatrzymując wzrok na dłuższą chwilę tam, gdzie z pewnością nie powinna tego robić.
- Granger? - zapytał, patrząc na nią spod półprzymkniętych powiek, nie przejmując się, ze nie ma na sobie prawie nic. - Jak skończysz się na mnie gapić, to może wyjaśnisz mi, co ty tu robisz?
- Spóźniłeś się na trening – syknęła gniewnie, odwracając wzrok od jego umięśnionego ciała.
- Trening? - Zamrugał powiekami. - Wejdź, zaraz będę gotowy – powiedział, gdy tylko przypomniał sobie o obietnicy. Odsunął się od drzwi, by wpuścić niespodziewanego gościa. - Dzień dobry, pani Almeen – ukłonił się grzecznie starszej pani, która pojawiła się na pietrze i szybko odwróciła od niego zdegustowane spojrzenie.
Brunetka ruszyła za nim do salonu i zatrzymała się w progu salonu, który wyglądał gorzej niż Nora po tym, jak George uparł się odpalić nowe fajerwerki. Zaplanował zrobienie tego na ich podwórku, Ginny machnęła jednak nieuważnie różdżką i przypadkiem je podpaliła. Za jedyny plus tej sytuacji pani Weasley uznała to, że trzeba było wyremontować kuchnię. Jej wzrok od razu padł na kanapę stojącą w rogu pokoju. Ronald spał z głową zwieszoną w dół i nogami na jej oparciu, natomiast Blaise opierał się o stół i cicho chrapał. Spod mebla, na którym leżały męskie ubrania, zupełnie jakby rozrzucone podczas striptizu, wystawały nogi Harry'ego. W centralnym miejscu natomiast leżał dość wysłużony i otwarty na środku egzemplarz kamasutry. Hermiona uniosła brwi i obejrzała się mimowolnie na Dracona, a on chyba dostrzegł w jej spojrzeniu jakieś nieme pytanie, bo szybko postarał się wyjaśnić całą sytuację.
- To Blaise'a – stwierdził. Wymieniony mężczyzna podniósł głowę ze stołu, patrząc na przyjaciela z rozbawieniem wymieszanym ze złością.
- Mnie w to nie mieszaj, erotomanie. Ja mam żonę – stwierdził i z powrotem opuścił głowę na ręce, czujnie obserwując przyjaciela.
- Właśnie, wszyscy wiemy, że to był twój pomysł – wtrącił się Harry, który właśnie usiadł i uderzył głową w blat stołu. Hermiona potrzebowała całej siły woli, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Zdrajcy – burknął główny zainteresowany wychodząc z pomieszczenia i głośno trzaskając drzwiami. Mężczyźni zaczęli się śmiać i nawet brunetka dołączyła do nich, czując, jak bardzo absurdalna jest ta sytuacja.
- Gdzie jest kuchnia? - spytała, gdy już się uspokoili.
- Jak wyjdziesz, prosto i w prawo - powiedział Zabini, uśmiechając się pod nosem.
Hermiona wyszła z salonu i udała się do wskazanego pomieszczenia. Otworzyła lodówkę i skrzywiła się z niezadowoleniem na widok jej zawartości. Sięgnęła po karton z jajkami i sprawdziła, ile ich jest. Cóż, chcąc, nie chcąc, będzie musiała pobawić się w kucharkę, jeśli chciała coś jeszcze dziś zrobić.
Dracon stanął w drzwiach kuchni, a jego wzrok od razu przyciągnęła stojąca przy kuchence kobieta. Wiedział, że ma jeszcze chwilę, zanim zorientuje się, że stoi za nią, postanowił więc ją nastraszyć. Był już o krok od niej, gdy nagle odwróciła się, trzymając w ręce patelnię.
- Wiem, że chciałeś mnie nastraszyć - powiedziała, stawiając ją na stole z trzaskiem. Wcześniej przygotowała sobie deskę, żeby nie zniszczyć stołu, który musiał być dość drogi, tego była pewna. - Siadaj i jedz. Miałeś być już gotowy - stwierdziła, wychodząc z pomieszczenia. Po chwili wróciła, rzucając mu fiolkę z eliksirem na kaca. - Ostatni raz - zapowiedziała. - I weź prysznic, czuć od ciebie cygarami, a mnie boli głowa.
***
Wszystko do ślubu było już gotowe. W powietrzu unosiły się świece, które rozświetlały wczesny wieczór, nieopodal domu stał namiot i zachodziło słońce. Harry czekał już przy ołtarzu. Ginny natomiast znajdowała się po raz ostatni w swoim panieńskim pokoju. Gdy spojrzała w lustro, po jej twarzy spłynęła pojedyncza łza. Nie żałowała, że wychodzi za Harry’ego i że od tego dnia będzie jego żoną, miała jednak świadomość, że jest to koniec jej dzieciństwa, które było przecież cudownym okresem. Hermiona podeszła do niej i stanęła za nią.
- Ślicznie wyglądasz - powiedziała. Ona też była wzruszona zmianami w życiu przyjaciółki. Życzyła jej przecież wszystkiego co najlepsze.
- Ty też. - Ruda patrzyła na ich wspólne odbicie, unosząc lekko kąciki ust.
- Przytul mnie - poprosiła Hermiona. - Po raz ostatni jako Ginny Weasley. - Ruda zrobiła to, o co została poproszona i uśmiechnęła się z nostalgią.
- Zrobię to jeszcze nieraz jako Ginevra Potter - obiecała. - Kocham cię, wiesz? - zapytała jeszcze.
- Ja ciebie też, Gin - odpowiedziała. Odsunęła się od przyjaciółki i strząsnęła jej z ramienia niewidoczny pyłek.
- Ginny, już czas. - Do pokoiku na strychu weszła jej matka. W oku od razu zakręciła się jej pojedyncza łezka wzruszenia. - Ślicznie wyglądasz. - Nawet nie miała zamiaru jej ocierać. - Ojciec na ciebie czeka - dodała. Ginny wsunęła na stopy szpilki i wyszła na spotkanie ojca.
- Jesteś piękna - stwierdził Artur Weasley. Chwycił ją pod rękę i poprowadził na dół, skąd dobiegał marsz Mendelsona.
Harry stał przed ołtarzem i czuł, jak niespokojnie bije mu serce. Co, jeśli nie będzie w stanie zapewnić Ginny tego wszystkiego, na co zasłużyła? Co jeśli… W jego głowie pojawiło się mnóstwo czarnych scenariuszy, które zniknęły w mgnieniu oka, gdy tylko w polu jego widzenia pojawiła się ukochana. Podeszła do niego, a on nie mógł oderwać od niej wzroku. Artur dokonał symbolicznego gestu przekazania córki w jego ręce, czując nagłe wzruszenie. Jego jedyna córeczka miała zaraz przysiąc miłość i wierność swojemu ukochanemu... Zamrugał oczami, aby pozbyć się dwóch łez, które rozmazały mu pole widzenia.
- Będziesz dobrym mężem - szepnął tak, żeby tylko on to usłyszał. Harry poprowadził ja do ołtarza i spojrzał w jej oczy. Była śliczna. Wiedział, że nigdy nie przestanie jej kochać. Już wcześniej ustalił z mistrzem ceremonii, że będzie mógł złożyć ułożoną przez siebie przysięgę.
- Ja, Harry James Potter, ślubuję Tobie, Ginevro Weasley, miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Obiecuję Ci, że zawsze będę trwał wiernie u Twego boku, w chwilach dobrych i złych. Będę kochał cię wiecznie, umożliwię ci spełnianie najskrytszych marzeń. Ślubuję nigdy cię nie zdradzić, być dla ciebie ostoją w trudnych momentach i chcę, żebyś wiedziała, że zawsze możesz do mnie przyjść, cokolwiek by się nie działo, bo ja będę gotów, żeby ci pomóc. To przysięgam z pełną świadomością znaczenia moich słów i obecności wszystkich tych ludzi - powiedział, patrząc jej w oczy. Poczuła, jak po jej twarzy płyną kolejne łzy. Do tej pory nie wiedziała, co chce mu obiecać, nie miała ułożonej przemowy. Teraz, gdy on złożył swoją część przysięgi, już wiedziała, co może mu dać i obiecać.
- Ja, Ginevra Weasley, przysięgam ci, Harry Jamesie Potterze, miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Ślubuję ci stać u twego boku zawsze, niezależnie od tego co się wydarzy, nieść pociechę i ukojenie w trudnych chwilach. Obiecuję pomóc ci stworzyć prawdziwy, pełen miłości dom oraz to, że będę cię kochała na wieki i że nigdy, przenigdy cię nie zdradzę. To mówię przy wszystkich tu obecnych, z pełną świadomością znaczenia swoich słów. - Dla Hermiony jedno było pewne - oboje chcieli dać sobie szczęście. Dzielić między sobą troski i radości, kłopoty i małe, dobre rzeczy. Codzienność miała być dla nich prostsza, odkąd mieli siebie nawzajem. Nie wiedzieli, co przyniesie jutro, ale chcieli zawsze być razem. A przysięga, którą właśnie złożyli związała ich w obliczu magii na zawsze. Harry chciał dać Ginny cały świat, zrobiłby wszystko, o co by go poprosiła. Wszystko. Ginny zaś chciała mu dać dom. Dom, którego nigdy nie poznał, nie miał, którego namiastką był dla niego Hogwart i Nora. Patrząc na ich szczęśliwe, skupione na sobie twarze, nie mogła się nie cieszyć razem z nimi.
***
Hermiona stała w tłumie gości i ze łzami w oczach przyglądała się przyjaciołom, którzy właśnie tańczyli swój pierwszy taniec jako małżeństwo. Zawsze im kibicowała i podświadomie zawsze wiedziała, że będą razem, dlatego ten dzień był dla niej tak samo radosny jak dla nich. Z zamyślenia wyrwały ją jakieś dłonie, które nagle spoczęły na jej biodrach.
- A ty kiedy ze mną tak zatańczysz? - mruknął jej do ucha męski głos. Wyrwała się mu gwałtownie i spojrzała na niego, zakładając nerwowo ręce na piersi.
- Malfoy – powiedziała ostrzegawczo. - Już nieraz mówiłam ci, że masz mi dać spokój.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie – zwrócił jej uwagę.
- Co najwyżej w twoich snach – odpyskowała, mając go dość i rumieniąc się gwałtownie.
- To lepiej niż ostatnio – zauważył. - Ostatnio powiedziałaś, że po twoim trupie. A sny czasem się spełniają.
- Nie ten, Malfoy, nie ten. - Uśmiechnęła się do niego, pokazując równe zęby. Odwróciła się do niego tyłem, gotowa odejść i dołączyć do swoich przyjaciół.
- Jeszcze się przekonasz, że się uda. - Nie stracił ani grama pewności siebie. Fuknęła gniewnie, krzyżując ręce na piersi po raz kolejny i odeszła szybkim krokiem.
Do Harry'ego i Ginny odprowadził ją jego cichy śmiech.
***
Gin znalazła czas na rozmowę z Mileną dopiero po dwóch godzinach od rozpoczęcia wesela. Poprosiła ją, by usiadła koło niej i szeptem wyjaśniła, o co chodzi. Szatynka milczała dłuższą chwilę.
- Wiesz, że ona podoba się też mojemu bratu? - zapytała, bawiąc się swoim drinkiem. Ruda postanowiła być szczera.
- Wiem - powiedziała. - Ale nikt nie zna jej tak dobrze, jak ja. I wiem, że twój brat, mimo że na pewno jest fantastycznym facetem, nie jest mężczyzną dla niej.
- W zasadzie ja też tak uważam - przyznała. - Ale dlaczego sądzisz, że to wypali? Ona zachowuje się, jakby miała na niego uczulenie, a on jej non stop dokucza.
- A widziałaś jak on na nią patrzy? - spytała Ginny, marszcząc czoło, jakby Milena zasiała w niej ziarno niepewności.
- W sumie masz rację - przechyliła głowę. - Dobrze więc. Co prawda już zrobiłam rezerwację, ale powinno udać się ją zmienić.
***
Wesele trwało w najlepsze. Największa niespodziankę sprawiło Hermionie pojawienie się Wiktora. Harry zaprosił go w tajemnicy, dobrze wiedząc, że ona się z tego ucieszy. Od razu poprosił ja do tańca i nie wypuszczał jej z ramion chyba przez pięć piosenek z rzędu. Nie mieli pojęcia, ze od barku obserwuje ich gniewny Draco.
- Czemu jej nie zaprosisz? - zapytał Blaise, podtykając mu szklankę z drinkiem.
- Tańczy z tym palantem piątą piosenkę - powiedział blondyn, biorąc łyk trunku. Sprawiał wrażenie, jakby nie słyszał, o co został zapytany. Brunet postanowił zmienić taktykę.
- A wcześniej tańczyła trzy pod rząd z Danielem - podpuszczał go dalej.
- Idiota - prychnął Draco. - To oczywiste, że nie ma u niej szans. Nie wiem, co on sobie wyobraża.
- Patrz, znowu do niej idzie. - Wskazał na parkiet. Draco odwrócił się gwałtownie, rozlewając drinka. Zaklął pod nosem i odstawił szklankę z hukiem. Blaise skinął głową do Ginny, która stała po drugiej stronie i obserwowała ich uważnie.
- Teraz moja kolej - powiedział Dracon, gdy Daniel wyciągnął ku Hermionie rękę i chciał pociągnąć ją za sobą na parkiet. Ułożył sobie jej dłoń na ramieniu i chciał poprowadzić w tańcu, ona jednak cofnęła się o krok i założyła ręce na piersi.
- Dlaczego miałabym się zgodzić? - zapytała, trzymając głowę wysoko, by móc spojrzeć mu w oczy.
- Bo tego chcesz - stwierdził pewnie.
- Kto ci tak powiedział? - prychnęła.
- Po prostu to wiem. - Nie pokazał po sobie irytacji. Nie mógł tego zrobić, jeśli chciał osiągnąć swój cel. - A teraz zatańcz ze mną w końcu. Chyba ze się boisz. - Kiedy zawiodły podstawowe metody, postanowił się odwołać do czegoś, co zawsze działało.
- Jeden taniec - postawiła warunek.
- I tak będziesz prosiła się o więcej. - Na jego wargi wypłynął prowokacyjny uśmieszek.
- Jesteś obrzydliwie pewny siebie - zauważyła, z niezadowoleniem po raz kolejny zauważając, że tańczy naprawdę dobrze.
- To nasza rodowa cecha, złotko. - Przesunął dłonią po jej policzku, z przyjemnością odnotowując, że lekko zadrżała. Prychnęła tylko w odpowiedzi i do końca piosenki nie odezwała się ani słowem, a potem szybko odeszła. Usiadła przy barze i sięgnęła po przygotowanego drinka o dźwięcznej nazwie miesiąc miodowy. Po chwili usiadł koło niej Zabini, a ona skrzywiła się z niezadowoleniem. Znowu zacznie tą swoją śpiewkę o Malfoy’u.
- Granger, dlaczego nie umówisz się ze Smokiem? - zapytał, sącząc drinka. Nie chciała wiedzieć, który to był, ale w jego spojrzeniu dostrzegła, że z pewnością nie jeden z pierwszych - Przecież wiesz, że chce i ty też.
- Bo nie lubię arystokracji - powiedziała pewnie. - Jesteście sztywni i… - Nie było jej dane dokończyć, bo w ich rozmowę wciął się Dracon, który wziął się nie wiadomo skąd.
- My sztywni? - zapytał, od razu przeklinając w myślach Zabiniego, który zniknął w tłumie, jakby chciał dać im trochę prywatności. Ostatnio zdarzało mu się to dość często.
- Tak - uniosła dumnie głowę Hermiona. Po alkoholu wydawała się być dużo bardziej pewna siebie niż zazwyczaj, choć tej cechy z reguły jej nie brakowało.
- Wcale nie. - Elokwencja Dracona widocznie ucierpiała na skutek spożycia znacznej ilości trunków.
- Właśnie, że tak - zaperzyła się. - Cała arystokracja - zawiesiła głos, szukając odpowiedniej riposty i podeszła do niego o krok - jest sztywna jak kołnierzyk McGonagall. - Ewidentnie podziałała na jego ego, bo podszedł do niej tak blisko, że prawie zetknęli się czołami.
- Udowodnię ci, że tak nie jest - zapowiedział. Na co dzień niemożliwością było przekonanie go do odstąpienia od jego zasad, jednak powszechnie znanym faktem jest, że alkohol zmienia człowieka. Nie inaczej było w jego przypadku.
- Czekam - powiedziała w końcu Hermiona, odsuwając się od niego. Jego obecność, zwłaszcza tak bliska i intensywna, przyprawiała ją o dreszcz. Dracon wszedł na podest, na którym znajdował się zespół i zamienił parę słów z jednym z jego członków. Ten pokiwał głową, a potem przerwał piosenkę.
- Ta piosenka jest dedykowana uroczej brunetce, która uważa że - tu cytuję - cała arystokracja jest sztywna jak kołnierzyk McGonagall.
Sala wybuchnęła śmiechem, a Hermiona odniosła wrażenie, że wszyscy na nią patrzą, wiedząc, ze ona to powiedziała. No i czy Malfoy właśnie określił ją jako uroczą? Kierowana jakimś dziwnym przyciąganiem podeszła pod scenę, ciekawa, co się tam wydarzy. Zespół zaczął grać melodię, której nie kojarzyła. Była ona pełna namiętnych, wolnych nut i z pewnością idealnie pasowała do tego, co wymyślił sobie blondyn. Mężczyzna powolnym krokiem podszedł do krawędzi i spojrzał Hermionie w oczy, a wszystkie wolne kobiety (i nie tylko) na sali zaczęły marzyć, żeby to na nie kiedyś tak spojrzał. Zdjął z siebie marynarkę, a na jego wąskich wargach pojawił się pewny siebie uśmieszek. Rzucił ją na podłogę, a ona wstrzymała oddech, wciąż patrząc mu w oczy. Przesunął palcami od ust po swojej grdyce, aż w końcu dotarł do pierwszego guzika koszuli. Odpiął go, ukazując nagi fragment bladej, iskrzącej się w przytłumionym świetle skóry. Myślała, że na tym poprzestanie, ale nie, on powoli rozpiął wszystkie. Jego spojrzenie wciąż było utkwione w jej twarzy, która płonęła niepokojącym dla niej rumieńcem. Ona podążała wzrokiem za jego palcami, które ześlizgiwały się w dół jego brzucha, ukazując coraz większe połacie nagiej skory. Hermiona po raz kolejny wstrzymała gwałtownie oddech. Ginny odwróciła się do niej, przerywając na chwile przyglądanie się temu, co robił blondyn. Od razu zauważyła, że dla brunetki nie liczy się w tym momencie nic innego. Przesunęła wzrok na swojego męża. Harry zamarł w pół drogi ze szklanką z jakimś alkoholem w ręku. Obok stał Ronald, po którego wyrazie twarzy poznała, że jest wściekły. Nie wiedziała jedynie, czy z powodu Padmy, która z ciekawością patrzyła na mięśnie Draco, czy dlatego, że takie samo zainteresowanie przejawiała Hermiona.
Ruda rzuciła jeszcze jedno spojrzenie na przyjaciółkę, której twarz była cała zarumieniona i pomyślała, że Hermiona już wpadła i że teraz nie będzie mogła się wyprzeć uczucia, które wkradało się w jej serce i umysł. Obiecała sobie, że pomoże jej go zdobyć.
Tymczasem Draco wyciągnął ku brunetce dłoń, a ona zauważyła w jego oczach wyzwanie i pewność, że go nie podejmie. Postanowiła nie dać mu satysfakcji. Chwyciła ją i pozwoliła mu pomóc sobie wejść na scenę. Ustawił ją przed sobą i natychmiast zmusił ją do położenia prawej dłoni na swoim barku, a potem przesunął ją, pozwalając, by rękaw zsunął się w dół. To samo zrobił z jej lewą dłonią, a ona poczuła, jak we wnętrzu jej brzucha zaciska się jakiś dziwny węzeł, który utrudnił jej oddychanie. Ktoś zagwizdał, wyraźnie będąc pod wrażeniem show, jakie odstawiali. Koszula chyba wylądowała na podłodze. Nie była w stanie tego ocenić, nie mogąc oderwać wzroku od jego hipnotyzujących tęczówek. Po chwili przesunęła wzrok na mięśnie jego brzucha i nie po raz pierwszy pomyślała, ze jest przystojny. Gdyby teraz zaprosił ją na randkę, nawet jego bezczelność by jej nie przeszkadzała. Schylił się, a ona od razu cofnęła się o krok, nie będąc w stanie zapanować nad reakcjami swojego ciała. Dracon podniósł koszulę i zbliżył się do niej, nadrabiając dystans, który stworzyła. Znów zbliżył do niej swoją twarz, zatrzymując na chwilę spojrzenie na jej pełnych ustach, a potem przeniósł je wyżej, ponownie patrząc jej w oczy. Ich usta dzieliły milimetry. Ledwie zarejestrowała fakt, że ubrał ją w swoja koszule, zakrywając sukienkę i lekko muskając pocałunkiem jej włosy. Dla wszystkich, którzy im się przyglądali, wydawało się oczywiste, że ją pocałuje. I kiedy już faktycznie myślała, że to zrobi, on wyszeptał w jej usta coś, co zabrzmiało jak zaskoczona? i odsunął się ze złośliwym uśmiechem na wargach. Zeskoczył ze sceny, nie przejmując się tym, że ma na sobie tylko spodnie od garnituru, po czym opuścił namiot. Drań. Dobrze wiedział, co czuła w tej chwili i że naprawdę tego chciała, a mimo to zostawił ją samą. Nie miała pojęcia, że blondyn marzy tylko i wyłącznie o zimnym prysznicu, bo nie wiedział, że ona da się sprowokować i podejmie jego grę. Dość niechętnie przyznał przed sobą, że jej nie doceniał.
Wciąż stała jak słup soli, na dobrą sprawę nie wiedząc, co powinna zrobić. Serce wciąż biło jej jak oszalałe, a twarz płonęła. Po kilku sekundach, które wydawały się długie jak godziny, ktoś pomógł jej zejść. Próbując się rozeznać w swoich uczuciach nawet nie sprawdziła kto to. Dowiedziała się tego dopiero, gdy ten ktoś się do niej odezwał.
- Niezłe show - szepnęła jej do ucha Ginny. - Nawet nie wiedziałam, że tak potrafisz.
- Ja też nie wiedziałam - burknęła, już wyrzucając sobie, że dała się wciągnąć w jego gierki.
***
- Pochorujesz się – powiedziała, stając koło niego i zerkając na jego nagą klatę.
- Jest ciepło, nic mi nie będzie – odparł trochę bardziej szorstko niż zamierzał.
- Mimo wszystko uważam, że powinieneś się ubrać. - Nie dała się zbić z tropu. Zsunęła ze swoich ramion jego koszulę i podała mu ją. Odebrał ją i wsunął w nią ręce, chociaż nie zapiął guzików. Zrobił ku niej krok i znów stał z nią twarzą w twarz.
- I co, Granger, jestem sztywny czy nie? - zapytał, unosząc lekko brwi.
- To nie dowiodło tego, że nie jesteś sztywny, tylko tego, że bardzo łatwo cię podpuścić. - Oddech znów jej przyspieszył, a po całym jej ciele rozlało się dziwne gorąco.
- Więc co jeszcze mam zrobić, żeby cię przekonać, że tak nie jest? - Oddał jej na chwilę kontrolę nad rozmowę, a tak przynajmniej się jej wydawało.
- Nie mam pojęcia – uniosła podbródek do góry, nie chcąc tracić nad sobą kontroli.
- Więc może to będzie dobrym pomysłem – wypalił i wycisnął na jej ustach szybki pocałunek. Jakby mimowolnie również zaczęła, a on pociągnął ją za loki, by móc go pogłębić. Gdy tylko zorientował się, co właśnie zrobił, odsunął się od niej i oddalił się szybkim krokiem w stronę namiotu. Zdecydowanie musiał się napić.
Za krzakiem stała Ginny, oparta o Blaise'a i nie umiała uwierzyć w to, co się stało. Rozmawiając, co jeszcze mogą zrobić, by ich przyjaciele w końcu się zeszli, natrafili na Dracona i Hermionę, którzy w tamtej chwili poza sobą nie widzieli świata. Ciemnowłosy również wyglądał, jakby go spetryfikowano. Po chwili ogarnął się i zdjął z twarzy Ginny dłoń. Z jej ust wydarł się niekontrolowany chichot.
- Założę się, że w Wiedniu dojdzie do czegoś więcej niż tylko do pocałunków – powiedziała, patrząc na niego prowokacyjnie. Przechylił głowę.
- O co? – zapytał z rozbawieniem.
- Jeśli przegram, powiem Harry’emu, że jestem w ciąży bliźniaczej – rzuciła. Milczał przez chwilę.
- A jeśli nie? - zmrużył oczy.
- Zatańczysz na stole kankana – wymyśliła na poczekaniu. - Stoi? - wyciągnęła ku niemu dłoń.
- Stoi – przypieczętował zakład, uśmiechając się pod nosem.
***
czytam = komentuję
Najlepszy rozdział w dziejach!
OdpowiedzUsuńStriptiz w wykonaniu Draco musiał być niezwykle erotycznym wyczynem i kamasutra, panowie musieli dobrze się bawić ;)
Zgadzam się - najlepszy rozdział w dziejach! :D
OdpowiedzUsuńJuż nawet nie wiem, co mogę dodać. Po prostu cudo! ❤
Życzę dobrze zdanych egzaminów i mam nadzieję, że niebawem znów coś się tu pojawi. :P
Pozdrawiam,
Cassie :)
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
To było... świetne! Ludzie! Normalnie szok
OdpowiedzUsuńPozdro i weny!;)
Coś czuję że Harry w jednym z następnych rozdziałów będzie miał oczy jak monety pięcio galeonowe. Rozdział super. niech wena będzie z tobą
OdpowiedzUsuńŁadnie się widzę bawią nasi bohaterowie. Popis Malfoya z pewnością zostanie na długo zapamiętany.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
W nocy nie miałam już siły komentować. Serio, wiesz jak trudno powstrzymywać się od głośniejszych przejawów, tego co się czuje?
OdpowiedzUsuń1. Ranek pokawalerski zdobył podium jako najlepsza scena ever
2. Striptiz w wykonaniu Malfoya... Ginny czemu mnie nie zaprosiłaś pytam się grzecznie? Nie no, miałam nadzieję, że Hermi dłużej wytrzyma XD. Druga najlepsza scena w tym opowiadaniu.
3. Ehh.. Ginny i Bleise nie powinni znajdować się w swoim towarzystwie. Jedno gorsze od drugiego. XD
Coś czuję, że Zabini będzie musiał się nauczyć kankana. Ale jak znam Ciebie, to nieźle namieszasz.
Czekam na nn i życzę łatwych egzaminów, w końcu niedługo sesja (Boże czemu Ty to robisz studentom D": )
Pozdrawiam i tulę.
Incaligo
Genialne! Nie wiem czemu ale mam wrażenie, żeHHermiona jednak da szansę Danielowi. Blaise i Ginny jednak wygrywają wszystko! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, az mnie skręca, ten wyszedł genialnie, nie mam nic do dodania *,*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Julka
Awww zarąbiste byle tak dalej 😉
OdpowiedzUsuńHahaha padłam :D uwielbiam Cię :)
OdpowiedzUsuńOj cos czuje ze bedzie sie działo :)
Renia
Cóż powiedzieć... jestem dumna! Naprawdę. Dużo (niestety) jest autorek, które rezygnują szybko z pisania swoich opowiadań. Wiem jednak, że Ty tego nie zrobisz. Masz pomysł, swoją wizję, rozbudowana wyobraźnię, piszesz z rozdziału na rozdział coraz lepiej, a opowiadanie "nabiera rumieńców". Nic tylko się cieszyć i gratulować :)
OdpowiedzUsuńSuper!
V.
Czytam od niedawna i muszę przyznać, że całokształt bardzo mi się podoba. Pomysł, bohaterowie (ci kanoniczni i OC), fabuła.
OdpowiedzUsuńTen rozdział również z przyjemnością mi się czytało, średnio jednak przypadł mi do gustu "występ" Dracona. Rozumiem, co alkohol robi z ludźmi, ale żeby rozebrał się na czyimś ślubie? Przy tyłu gościach? Nie, nie, nie. Tego sobie kompletnie nie wyobrażam. Inna impreza - ok.
W następnym fragmencie brakowało mi opisów ich pocałunku i uczuć Hermiony, bo napisałaś tylko o Draco, który, swoją drogą, uciekł, a chciał tego od dłuższego czasu, więc jaki to ma sens? Ogółem masz bardzo dobry styl pisania, podoba mi się, ale czasami niektóre rzeczy są niezrozumiałe; nie wiadomo, kto co mówi, kto co robi, nagle pojawia się tam Draco, o którym wcześniej nie było mowy.
Co do błędów, Malfoy, Weasley bez apostrofu. Weasleya, Malfoya, Weasleyów, Malfoyowi itd.
To wszystko i czekam na kolejny rozdział. :)
No i akapity!
UsuńDziękuję za zwrócenie uwagi. Zaraz po sesji poprawię wszystkie błędy :)
UsuńPozdrawiam :)
Świetny tekst!
OdpowiedzUsuńWciągające opowiadania, czyta się bardzo lekko i co najważniejsze z bardzo dużym zaciekawieniem
OdpowiedzUsuń