piątek, 15 stycznia 2016

Galimatias w Hogwarcie, czyli Draco Malfoy w... Gryffindorze cz.2

Leżał w szpitalu w dwuosobowym pokoju i zastanawiał się, dlaczego jest jeszcze jedno wolne łóżko. Przecież, kiedy pytali go, czy chciałby mieć jakieś towarzystwo, powiedział, że jedynie kogoś ze swojego rocznika i najlepiej ze swojego domu. Miał jednak przy tym świadomość, że będzie ciężko o kogoś takiego. Jego znajomi byli ranni dużo ciężej niż on i powinni raczej leżeć w salach jednoosobowych.
Założył ręce za głowę i zamknął oczy, aby się odprężyć. Jednym z niewielu plusów tego, że wylądował w szpitalu było to, że miał sporo czasu na odpoczynek, który po miesiącach spędzonych w namiocie na twardym łóżku polowym i nerwach, które odczuwał przez cały ten czas, był mu bardzo potrzebny. W końcu kto jak kto, ale po tym wszystkim zasłużył sobie chociaż na tyle. Gdy uśmiechnął się do siebie, zadowolony ze swojej wnikliwej dedukcji, drzwi otworzyły się i weszła przez nie najmniej spodziewana osoba.

Już prawie przypomniał sobie, jak na to zareagował, gdy nagle rozmyślania przerwał mu czyjś zdenerwowany głos. - Nie możesz zabierać mojego najlepszego ucznia! - wrzasnął Snape. - Nie mam wpływu na decyzje Tiary, dobrze o tym wiesz – powiedział spokojnie Dumbledore. - Nie przyszło ci do głowy, że może ja nie chcę mieć pana Malfoya w swoim domu? - zapytała gniewnie McGonagall.

Harry siedział trochę z tyłu ze złączonymi dłońmi, które trzymał na kolanach, i zastanawiał się, co on tam właściwie robi. Jak na razie nikt nie chciał mu nic powiedzieć, mógł więc tylko podejrzewać, że zostanie ukarany w symboliczny sposób za swoje zachowanie podczas Ceremonii Przydziału, gdy zmienił Malfoyowi kolor krawata i lamówek. Mordercze spojrzenie Snape'a przekonało go o tym bardzo skutecznie, nie bał się go jednak. Jeden szlaban w tą, jeden w tamtą. Co to ma za znaczenie? W zasadzie marzył tylko o tym, aby móc opuścić gabinet i udać się do dormitorium Ginny i po prostu z nią pobyć. - Widzicie? - zapytał nagle Dumbledore. - Pan Potter nie protestuje. - Bo jeszcze nie wie, co go czeka. - Snape uśmiechnął się zjadliwie. Jego przełożony od razu zorientował się, że przesondował mu umysł. Doszedł jednak do wniosku, że o tym porozmawiają innym razem, gdy nie będzie miał w gabinecie ucznia. - Swoją drogą, – ciągnął złośliwym tonem, tak bardzo charakterystycznym dla niego – nie mam pojęcia, Potter, jak udało ci się zdać egzaminy na tyle dobrze, by dopuścili cię do specjalizacji aurorskiej. Powinieneś również wiedzieć, że w związku z tym będziesz miał ze mną tygodniowo osiem godzin zajęć. - Ale jak to? - zapytał Harry, marszcząc nos. - Za jakie grzechy? - dodał pod nosem. Usłyszał go tylko Dumbledore, który szybko stłumił wybuch śmiechu, udając, że kaszle. - Tak się składa, iż wciąż będę wykładał Obronę Przed Czarną Magią – poinformował go. - Więc radzę ci przygotować się na jutro z materiału z szóstej klasy, ponieważ pewna złośliwa ważka w wielkich okularach przepowiedziała, że chłopiec z blizną zostanie dokładnie przepytany na niektórych zajęciach. - Posłał mu jadowity uśmieszek. Harry już chciał coś odpyskować, gdy nagle drzwi do gabinetu otworzyły się i wpadł przez nie Draco Malfoy. Brunetowi od razu rzuciło się w oczy, że zdążył zmienić barwy na Slytherinu. Złote dziecko Gryffindoru uśmiechnęło się pod nosem, bo prawie zrobiło mu się żal jego blond towarzysza. On naprawdę myślał, że uda mu się wykpić od zmiany domu. - Nie zgadzam się na przeniesienie do Gryffindoru! – krzyknął Draco. - Obawiam się, że tej decyzji nie można już cofnąć – powiedział Dumbledore. - Ponadto, mam dla was jeszcze jedną informację. - Co on tu robi? - zainteresował się blondyn, wskazując na Pottera, który właśnie próbował przyswoić sobie informację, że czeka go jeszcze cały rok katorgi ze Snape'm. - Ze względu na to, że w trakcie lata zacieśniliście więzi, a wasi znajomi powiedzieli, że już się nie nienawidzicie, podjąłem decyzję o tym, że będziecie dzielić dormitorium – poinformował ich, jak zwykle spokojnie i z klasą. *** - To co? Zawieszenie broni? - Harry wyciągnął rękę do blondyna, który leżał na sąsiednim łóżku i od pół godziny wpatrywał się w biały sufit. - Po co? - zapytał Draco, nawet na niego nie patrząc. - Wiesz, mamy tu spędzić co najmniej dwa tygodnie, więc pomyślałem, że moglibyśmy zawrzeć coś na kształt sojuszu. - Gdy jego towarzysz milczał, niezdecydowany, dodał coś jeszcze. - W końcu uratowałeś mi życie. - Ty mi też. - Draco podniósł się na lekko i wsparł na lewej ręce, wyciągając prawą dłoń do chłopaka, z którym miał mieszkać przez następne kilka tygodni. - Ale tylko na czas pobytu w szpitalu. - Zobaczymy w Hogwarcie – wyszczerzył się Harry. - I tak jestem od ciebie lepszy – rzucił jasnowłosy, odwracając się z powrotem do ściany. - To się jeszcze okaże – dorzucił Potter i obaj wybuchnęli śmiechem.
Pierwsze lody zostały przełamane.

Chyba. *** - Nie ma mowy, żebym był z nim w pokoju! - zaprotestował żywo Draco. - Dokładnie! - poparł go Harry. - Ale właściwie dlaczego nie? - zastanowiła się McGonagall. - W szpitalu wytrzymaliście razem trzy tygodnie. - Dwa, pomyślał Harry, ale nie powiedział tego głośno. - Och, oczywiście, Minervo. - Z głosu Severusa sączył się tradycyjny dla niego jad. - Możemy kazać im razem mieszkać, ciekaw jestem tylko, kto będzie płacił za remont. Chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, do czego zdolny jest mój chrześniak, zwłaszcza, jeśli ma towarzystwo. - No w sumie – zastanowiła się kobieta. - Albusie, może... - Dość tego – przerwał jej Dumbledore. - Będzie dokładnie tak, jak zdecydowała Tiara i ja. Pan Malfoy zostanie przeniesiony do Gryffindoru. Wszystkie jego rzeczy powinny już tam być. Skrzaty miały o to zadbać. Dostaniecie wspólną sypialnię, z łazienką i małym salonikiem. Minervo, zaprowadź proszę chłopców do wieży i pokaż im ich nowe lokum. Wierzę, że twoi uczniowie przyjmą nowego kolegę jeśli nie ciepło, to chociaż poprawnie. Dopilnuj tego. - Nauczycielka transmutacji skinęła głową, zaciskając usta w wąską kreskę.

Harry był pewien, że kobieta nie jest zbytnio zadowolona z powodu tego, co się wydarzyło, dlatego postanowił się nie odzywać. Jeszcze tego brakowało, aby jego nowy dom już pierwszego dnia miał punkty na minusie. Wystarczy, że będzie je trwonił jego nowy lokator. - Severusie, ty zostań. Musimy poważnie porozmawiać. ***


McGonagall szła dużo szybciej niż oni, zamiatając po podłodze szatami i do złudzenia przypominając Severusa Snape'a w jego najgorszy dzień. - Ona zawsze tak ma? - zapytał cicho Draco, patrząc na nauczycielkę z ciekawością. Harry powstrzymał parsknięcie śmiechem, dobrze wiedząc, jak to może zostać zinterpretowane. W Gryffindorze były rzeczy, z których nie wolno było się śmiać. - Z reguły – odparł równie cicho. McGonagall zatrzymała się przed drzwiami do Salonu Wspólnego i odwróciła gwałtownie w stronę młodzieńców. - Panie Malfoy, dyrektor kazał mi dopilnować, aby moi podopieczni z mojego domu zachowywali się poprawnie. Chciałabym jednak ostrzec pana, iż tyczy się to wszystkich. - Jej głos brzmiał dość surowo, po chwili jednak nieznacznie złagodniał. - Proszę pamiętać, że nowy kolega, zwłaszcza z innego domu, może nie wzbudzić początkowo entuzjazmu. Potem jednak – dodała jeszcze – wszystko będzie zależało od pana.

Gdy weszli do salonu, poczuł, że wszyscy się na niego patrzą. Uniósł dumnie głowę, by udawać, że nie widzi tych spojrzeń oraz nie słyszy cichych szeptów. Miał świadomość, że część z tych ludzi jest zniesmaczona zmianą, na to jednak nie miał wpływu. - Co ty tu... - zaczął groźnie Dean Thomas. - A, no tak – zreflektował się po chwili, gdy otrzymał solidnego kuksańca od Lavender, patrzącej na blondyna z rozmarzonym wyrazem twarzy. Draco zdał sobie sprawę, że gapią się na niego wszyscy obecni i że większość z nich jeszcze nie wie, jak ma się ustosunkować do jego obecności w ich domu. Spojrzał na Harry'ego, który wyglądał na bardzo skupionego i chyba zbierał się, aby powiedzieć coś na temat dziwnej sytuacji, która miała miejsce. - Mam nadzieję – zaczęła McGonagall, która też musiała poczuć się nieswojo w tej ciszy – że przyjmiecie nowego kolegę jak należy. Panie Potter – zwróciła się do Harry'ego. – Proszę zapoznać przyjaciela z zasadami panującymi w naszym domu. - Wystarczyło, że Hermiona rzuciła okiem na chłopaka, który był dla niej jak brat, i oboje jak na zawołanie parsknęli śmiechem. - Oczywiście, pani profesor. - Harry naprawdę starał się, aby jego głos brzmiał poważnie, ale niezbyt mu to wyszło. *** - Co masz na myśli mówiąc, że nie wolno nam… - zapytał Draco, podnosząc leniwie głowę z poduszki i patrząc z niedowierzaniem na współlokatora. - To co powiedziałem - powtórzył Harry. - Nie wolno nam wchodzić do dormitoriów dziewczyn bez ich pozwolenia. - Nie mów, że masz zamiar tego przestrzegać - zakpił. Potter przeniósł wzrok na ścianę. - Poważnie, nigdy tam nie byłeś? - zainteresował się. - Zmieńmy temat - zaproponował brunet, a na jego policzkach wykwitł ciemny rumieniec. - Ach, rozumiem - domyślił się Malfoy. - Weasleyówna, prawda? - Zakłopotany uśmiech chłopaka, z którym miał dzielić dormitorium, wystarczył mu za odpowiedź. *** - Gryffindor? Serio? - zapytał z niedowierzaniem Blaise, formułując w myślach życzenie i rozsiadając się wygodnie w fotelu, który się przed nim pojawił. - Nawet mi nie mów - skrzywił się blondyn, sięgając po szklankę z whisky. - Ale dlaczego? - spytała żałośnie Dafne. - Naprawdę musieli cię przenieść do domu tych oferm? - Zawsze mogło być gorzej - odezwała się Pansy, a wszyscy spojrzeli na nią ze zdumieniem. - Mógł wylądować w Hufflepufie - dodała po chwili niecierpliwie, acz bardzo rozsądnie. - Nie bluźnij, kobieto - skarcił ją Blaise.

Draco uśmiechnął się lekko. Dobra, może i musiał mieszkać w Gryfindorze, ale nie było konieczności, aby spędzał tam cały wolny czas. No i mogli przecież wywinąć parę niezłych numerów, korzystając z tego, że znał hasło do Pokoju Wspólnego…

***

czytam = komentuję...
... bo komentarz to jedyna nagroda :)

13 komentarzy:

  1. Biedny Draco... tyle się dzieje w jego życiu :) Przyznam, że lubię, gdy Albus coś knuje :D Bo to zwykle jest coś zabawnego! Dopraszam się już o kolejną część :)
    Weny!
    Venetiia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeżó *0*
      Ty tutaj!!!
      Pozdrawiam xd

      Usuń
    2. Ven, czujesz się jak na czerwonym dywanie? :D

      Usuń
    3. Cześć dziewczyny :) Muszę tu zaglądać, bo mam deficyt zabawnych miniaturek, a eM Ka takie właśnie pisze :) Zazdroszczę jej weny! :)
      Pozdrowionka dla Wszystkich!

      Usuń
  2. Malfoy co ty tam knujesz. jest cudnie

    OdpowiedzUsuń
  3. MEGA *0*
    z niecierpliwością czekam na kolejną część ;>
    (Tylko mam nadzieję że będzie Dramione a nie Drarry O_O)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Harrego, Chłopiec, który przeżył będzie miał współlokatora i to takiego, który będzie potrafił namieszać.
    Uwielbiam!
    Kinia

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak śmierć Alana mną też ogromnie wstrząsnęła. Jednak na zawsze pozostanie z nami. Chocby w opowiadaniach! ♥ rozdział super. Czekam na rozwój. Zwłaszcza relacji Draco- Harry. I nie mogę doczekać się co Draco nabroi! :D pozdrawiam i czekam na kolejne części!
    Julka

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudo! Po prostu cudo! :D
    Idealne na sobotni poranek (co z tego, że już południe za parę chwil?). :")
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. No co ja mogę Ci powiedzieć :) Śmiałam się przy tym jak głupia. Zwłaszcza z zachowania Harry'ego w gabinecie. Co jak co, ale wyszedł Ci on właściwie idealnie w porównaniu do książki/filmu. To przetwarzanie danych itd. Pewnie tylko dlatego zachował taki spokój.
    Nie ma co, w wieży Gryfonów będzie się działo. A już zwłaszcza po ostatniej myśli Dracona, że przecież zna hasło do PW, więc może to w jakiś sposób wykorzystać. Nie ma co, na pewno będę czekać na kolejną część!
    Jakoś nie umiem tego ogarnąć, że Rickman odszedł. Uwielbiałam jego kreacje, nie tylko ze względu na HP. Dlatego dzisiaj, w ramach mojego cotygodniowego "Wieczoru z aktorem", odsunę na bok Fassbendera i jego "Franka", a zamiast tego obejrzę po raz setny Robin Hooda.
    Pozdrawiam serdecznie i powodzenia w nauce! Nie zapomnij o chwili odpoczynku, mój Ty kujonie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się doczekać następnej części!
    Weny i pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń