Cześć,
kochani.
Dziś
kolejna notka, chyba wyczekana druga część czwartego rozdziału.
Proszę, proszę, nie zjedzcie mnie na koniec tego rozdziału. Długo
się musiałam powstrzymać powstrzymać, żeby się nie zdradzić.
Poważnie.
Więc
nie zanudzam dłużej.
Pozdrawiam
serdecznie :)
Lena
PS.
Dodatkowa dedykacja dla Liv, za komentarze, które spowodowały u
mnie bardzo szeroki uśmiech
PS2.
Kolejny rozdział około za dwa tygodnie
***
Hermiona
położyła swoją walizkę na hotelowym, ogromnym łóżku, a potem
rozejrzała się z zadowoleniem po pokoju, który został jej
przydzielony. Apartament, w którym została zakwaterowana, był dość
duży, mimo że posiadał tylko sypialnię i łazienkę. Przeszła do
toalety, by odłożyć tam kosmetyki, a potem wróciła do sypialni i
wyjęła z bagażu ulubiony strój sportowy. Rozłożyła go na łóżku
i patrzyła na niego przez chwilę. Do wspólnej kolacji miała
jeszcze sporo czasu, spokojnie więc mogła udać się na krótką
przebieżkę, a potem pod prysznic. Szybko zmieniła spódniczkę i
koszulkę na krótkie spodenki i termoaktywną koszulkę do biegania.
Założyła na biodra nerkę i wsadziła do niej bidon napełniony
wodą. Następnie opuściła pomieszczenie i skierowała się w
stronę schodów. Co prawda niedaleko znajdowała się winda, ale ona
ich nie lubiła. Uważała, że skoro jest młoda, w pełni sprawna i
wysportowana, to nie musi z nich korzystać. Znajdowała się wciąż
na szczycie schodów, gdy usłyszała za sobą głos Malfoy'a.
-
Dokąd idziesz? - zapytał z ciekawością.
-
Pobiegać - odpowiedziała zgodnie z prawda, kierując się w dół.
-
Mogę z tobą? - Zatrzymała się i odwróciła do niego.
-
Ledwo chodzisz, a chcesz biegać? - zakpiła i zbiegła po schodach,
zostawiając go samego. Mężczyzna prychnął pod nosem i wrócił
do swojej sypialni, ona natomiast skierowała się w stronę drzwi i
wyszła z budynku.
Udała
się w stronę pobliskiego lasku (wcześniej sprawdziła w
internecie, że w ogóle tam jest) i po krótkiej rozgrzewce zaczęła
biec. Uwielbiała ten stan, kiedy powietrze wypełniało jej płuca i
czuła rwanie w mięśniach. Umiała biegać na długich dystansach,
dziś jednak musiała się ograniczyć do kilku kółek. Po pięciu
okrążeniach, wciąż biegnąc, wróciła do hotelu.
Pół
godziny później, przebrana i umalowana, stała koło trenera i
patrzyła, jak zawodnicy rozdają autografy. Zwłaszcza oblegany był
Malfoy, dookoła którego stał tłum piszczących fanek. Spojrzał
na nią, zatrzymując spojrzenie na jej sukience, a w jego wzroku
dostrzegła coś na kształt aprobaty. Nie wiedzieć czemu, obecność
jego fanek mocno ja zirytowała. Mileny jeszcze nie było i trochę
tego żałowała, bo czuła, że potrzebuje towarzystwa jakiejkolwiek
kobiety. Ku jej zadowoleniu, po chwili dołączyła do nich jej
koleżanka. Gdy tylko zauważyła, co się dzieje, podeszła do
zawodników, którzy mieli dość dawania autografów - no, może
poza Malfoy'em, - ale nie chcieli zrobić fanom przykrości, więc
nic nie powiedzieli.
-
Przepraszam – powiedziała w końcu, przepchnąwszy się koło
sportowców i stanęła przed nimi, - ale to koniec rozdawania
autografów. Musimy zjeść kolację i położyć się wcześniej
spać. Jutro czeka nas jeszcze trening i mecz. Chodźcie, panowie -
pociągnęła za sobą stojącego obok niej brata. Reszta podążyła
za nimi. Fanki obrzuciły ją niezbyt zadowolonym spojrzeniem, ale
nic sobie z tego nie robiła. Jak gdyby nic, usiadła przy
zarezerwowanym dla nich stole i pogrążyła się w rozmowie z
Kyle'em, czekając na kartę dań.
***
Rano
Hermiona obudziła się odpowiednio wcześniej, żeby zdążyć
przebiec pięć kilometrów, jak to miała w zwyczaju robić co drugi
lub trzeci dzień. Po dziesięciu okrążeniach wróciła do hotelu i
wzięła prysznic, a potem ubrała na siebie parę dżinsów i nową
termoaktywną koszulkę, którą kupiła sobie na parę dni przed
zmianą pracy. Potem zeszła na dół, ciesząc się, że może
zrobić to w spokoju. W spokoju, to znaczy bez towarzystwa Malfoy'a.
Była pewna, że jeszcze go nie będzie, biorąc pod uwagę, że nie
musi tak wcześnie wstawać. Nałożyła sobie na talerzyk
croissanta, do kubka nalała zielonej herbaty i usiadła przy
stoliku, przysuwając do siebie najświeższego “Proroka”. Z
zadowoleniem zauważyła, że - tak jak tego zażądała - na
pierwszej stronie opublikowano jej sprostowanie artykułu. Zjadła
rogalika, dopiła herbatę i gdy tylko zobaczyła Malfoy'a w
drzwiach, machnęła, żeby do niej podszedł. Ten, nieco zdziwiony
jej uśmiechem, usiadł obok, zastanawiając się, jaki jest haczyk.
Przesunęła ku niemu gazetę.
-
Opublikowali moje sprostowanie - powiedziała, wstając. - I lepiej,
żeby tak zostało, jasne? - Gdy nieświadomie zbliżył się do
niej, owionął go zapach róży i czegoś, czego na razie nie był w
stanie rozpoznać. Wiedział jedynie, że ten rodzaj damskich perfum
bardzo mu się spodobał, a w połączeniu z Granger stanowił bardzo
ciekawą mieszankę. Kobieta wyszła z sali, kierując się z
powrotem do swojego pokoju, a on odwrócił się ku stołowi z
jedzeniem. Mając na uwadze wskazówki Granger, wybrał jedzenie
odpowiadające diecie, którą zdążyła dla niego ułożyć.
Do
godziny piętnastej w zasadzie nie działo się zbyt wiele. Hermiona
albo rozmawiała z Milena, albo czytała książkę, zaś Dracon
obserwował ze złością kolegów, którzy latali na miotłach i
słuchali ostatnich wskazówek trenera oraz cieszyli się na
zbliżający się mecz. Oburzony odsunięciem go od składu, usiadł
na trybunie i znów zaczął wpatrywać się w latających kolegów.
-
Przepraszam, co pan tu robi? - usłyszał na dwadzieścia minut przed
początkiem meczu.
-
Siedzę, nie widać? - burknął nieuprzejmie do stojącego obok
niego stewarda.
-
Ma pan bilet? - zapytał chłopak, nic sobie nie robiąc ze
zirytowanego tonu mężczyzny. Często mu się zdarzało obsługiwać
takich gburów.
-
Gram w Srokach - powiedział niechętnie Dracon i przestał zwracać
uwagę na chłopaka, który po chwili odszedł i dał mu spokój.
Blondyn zaczął się zastanawiać, czy Potter pojawi się na meczu.
Nie żeby miał jakąś specjalną ochotę na jego towarzystwo, ale
zdecydowanie wolałby siedzieć z nim i Ginny niż samemu. Teraz,
kiedy już się pogodzili (obaj skutecznie wyparli fakt, iż zrobili
to po pijanemu), Wybraniec okazał się być całkiem niezłym
znajomym. Po chwili doszedł jednak do wniosku, że raczej nie będzie
miało to miejsca. Złoty Chłopiec - teraz już mężczyzna - był
pochłonięty przygotowaniami do własnego ślubu oraz do podróży
poślubnej i zwyczajnie nie miał czasu na takie rozrywki. Zamyślony
zauważył, że mecz się rozpoczyna dopiero, gdy spiker przedstawił
już wszystkich zawodników. Zaczął bacznie obserwować, jak radzi
sobie jego drużyna, w myślach irytując się na ludzi, którzy
według niego darli się jak stado baranów. Daniel, ten ciemnowłosy
idiota, na boisku radził sobie całkiem nieźle, ale i tak brakowało
mu gracji, której on posiadał aż w nadmiarze. Drużyna oczywiście
dawała sobie radę całkiem nieźle, przecież byli
dziesięciokrotnymi mistrzami Anglii. Doszedł jednak do wniosku, że
gra wyglądała płynniej, gdy to on szukał znicza, a nie ten cały
brunecik, za którym nie przepadał, odkąd pojawił się w klubie.
Jego niechęć pogłębiła się, gdy już w trakcie pierwszego
spotkania miał czelność przystawiać się do Granger, a ona to
akceptowała. Mecz wygrali, nie mogło być inaczej, ale on czuł
niedosyt. To on powinien grać i złapać znicza.
Hermiona
siedziała na boisku i czytała książkę. Hałas tysięcy kibiców
nie przeszkadzał jej, umiała czytać w gorszych warunkach. Prawda
jednak była taka, że nie miała ochoty na żadną lekturę. Milena
jednak uparła się towarzyszyć Leo na ławce trenerskiej, wcześniej
zamykając jego psa w szatni, żeby nic mu się nie stało. Gdy
rozgrywki dobiegły końca, z ulgą wstała z ławki. Ani raz nie
została wezwana do rannego zawodnika, co oznaczało, że gra nie
była zbyt brutalna. Przeciągnęła się, żeby rozprostować
zesztywniałe mięśnie. Ktoś dotknął lekko jej ramienia, a ona
odwróciła się, z przyzwyczajenia sięgając po różdżkę.
Dopiero po chwili zorientowała się, że za nią stała Milena.
-
Wybacz - zarumieniła się - to nawyk. - Nie umiała go zwalczyć w
sobie od wojny, konieczność obrony odzywała się u niej w najmniej
spodziewanych chwilach.
-
W porządku - odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem. - Leo kazał ci
tylko powiedzieć, żebyś ubrała się elegancko, bo za godzinę na
stadionie jest konferencja prasowa, a potem mamy uroczystą kolację,
jak zawsze, gdy wygramy mecz.
-
Muszę na niej być? - zapytała Hermiona, niezbyt zadowolona z tego
faktu. Odkąd za sprawą Rity Skeeter stała się znana w całym
magicznym świecie, zaczęła nie lubić dziennikarzy. Zawsze
przekręcali to, co mówiła i pisali, co im tylko przyszło do
głowy, nie troszcząc się o prawdę.
-
Powinnaś. Chodzi zawsze na nie cały sztab i zawodnicy. Do
zobaczenia za godzinę - odparła Milena i teleportowała się do
hotelu. Brunetka poszła w jej ślady i po chwili znalazła się w
swoim hotelowym pokoju. Wyjęła z walizki kremową sukienkę oraz
sandałki na obcasie. Po krótkiej chwili namysłu przeszła do
łazienki i zrzuciła z siebie wszystkie ubrania. Uruchomiła
prysznic, pod którym zmyła z siebie całodniowe zmęczenie.
Musiała
przyznać, że była zadowolona, kiedy Sroki wygrały mecz. Na razie
może nie była z nimi jakoś bardzo zintegrowana, ale zdążyła już
ich polubić. Przyjęli ją bardzo ciepło - no, może z wyjątkiem
Malfoy'a, ale tego mogła się akurat spodziewać; ponadto nie do
końca rozgryzła jego zachowanie - i ona również chciała być dla
nich miła. Postanowiła więc, że mimo swojej niechęci do
plotkarskich mediów, pójdzie z nimi na konferencję i, jeśli
zajdzie taka konieczność, wypowie się dla prasy. Wciąż jednak
miała nadzieje, że uda jej się tego uniknąć.
Czterdzieści
pięć minut później stała pod stadionem. Oprócz niej znajdował
się tam tylko Kyle, który natychmiast do niej podszedł.
-
Cześć, Hermionko - uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła jego
gest. - Jak ci się podobał mecz? - zapytał.
-
Był fantastyczny - odpowiedziała, mając nadzieję, że nie wyda
się, że niespecjalnie się przyglądała temu, co działo się na
boisku. - Zwłaszcza ty, kiedy odbiłeś tego tłuczka… - zaplątała
się, a Kyle uśmiechnął się do siebie.
-
Nie oglądałaś meczu, prawda? - zapytał.
-
Skąd wiesz? - Zapomniała zaprzeczyć i poczuła, jak na jej twarz
wypływa ognisty rumieniec.
-
No wiesz, jestem ścigającym - wyjaśnił bez cienia pretensji w
glosie. Rozluźniła się lekko, domyśliwszy się, że nie ma jej za
złe nieuwagi.
-
Przestań ją bajerować, Walker. - Oboje jak na komendę odwrócili
się do mówiącej postaci.
-
Tylko rozmawiamy - uśmiechnął się Kyle. Nigdy nie dawał się
sprowokować Draconowi i może właśnie dlatego ich relacje dało
się określić mianem ostrożnej przyjaźni.
-
Malfoy, odstosunkuj się ode mnie i mojego życia - zirytowała się
Hermiona.
-
Spokojnie, słoneczko - podszedł do niej i musnął lekko dłonią
jej policzek. Odskoczyła od niego jak oparzona. - Ja się tylko o
ciebie martwię - powiedział z sarkastycznym uśmieszkiem.
-
Martw się lepiej o siebie - odpyskowała. - Nos już umiem złamać,
teraz mogę poćwiczyć na innych częściach ciała. - Oboje
patrzyli na siebie ze złością, spod której przebijało
rozbawianie. Nigdy by się jednak do tego nie przyznali. Dracon już
miał coś odpyskować, gdy nagle Kyle wybuchnął śmiechem.
-
Daniel miał rację, wy naprawdę kłócicie się jak stare, dobre
małżeństwo - powiedział, wciąż mając na twarzy szeroki
uśmiech. Hermiona, zauważywszy, że kawałek dalej pojawiła się
reszta drużyny razem z trenerem i Mileną, ruszyła w ich stronę.
Mężczyźni poszli w jej ślady.
Hermiona
szła dość szybko, cały czas znajdując się z tyłu grupy
wchodzącej na konferencję. W sali zajęła miejsce za plecami
trenera, mając świadomość, że jeśli pozostanie w ukryciu, nikt
jej o nic nie zapyta. Dziennikarze zaczęli zadawać pytania na temat
meczu, a ona pogrążyła się w myślach. Ona i Malfoy?
Niedoczekanie. Oni wcale nie kłócili się jak stare dobre
małżeństwo, po prostu się nie znosili. A to, że ostatnio
zauważyła, że się zmienił… No cóż, dziwne byłoby, gdyby
tego nie zrobił, prawda? Wszyscy się zmieniali, wiec siłą rzeczy
on też musiał. Niechętnie musiała przyznać, że jego nowe
wcielenie było dość interesujące…
Z
zamyślenia wyrwało ją czyjeś szturchnięcie w plecy. Zamrugała i
zdała sobie sprawę, że ktoś musiał zadać jej jakieś pytanie.
Trener odsunął się, odsłaniając ją, a dziennikarze patrzyli na
nią z wyczekiwaniem.
-
Czy mogłabym prosić o powtórzenie pytania? - poprosiła, zdając
sobie sprawę, że nawet nie wie, czy pytanie zadał jej mężczyzna
czy kobieta.
-
Jak pani ocenia pracę w Srokach? Dlaczego wybrała pani akurat tę
ofertę, skoro praca w szpitalu była dla pani satysfakcjonująca i
nie miała pani zamiaru jej zmieniać? Czy pozostaje pani w związku
z Draconem Malfoyem? - Pytania zadał jej ten sam dziennikarz, który
dzień wcześniej napisał artykuł o jej rzekomym związku z
Malfoyem, co - nie wiedzieć czemu - bardzo ja rozsierdziło.
-
Po pierwsze, - powiedziała po chwili, gdy już zebrała się w sobie
- nigdy nie powiedziałam, że nie mam zamiaru zmieniać pracy lub
porzucać szpitala. Propozycję pracy w Srokach przyjęłam, ponieważ
uznałam, że to stanowisko daje mi większe perspektywy i lepsze
możliwości niż praca w szpitalu. Odpowiadając na pana kolejne
pytanie, pracuję tu zbyt krótko, żeby móc dokonać jednoznacznej
oceny. Niemniej, mogę panu powiedzieć, że jestem zadowolona, że
przystałam na propozycję pana Curtisa. Jak widzę, - dodała
zjadliwie i zupełnie nie w swoim stylu - szefowa pożyczyła panu
samopiszące pióro, tak więc jeżeli zmieni pan choćby jedno słowo
w mojej wypowiedzi, dopilnuję, żeby stracił pan pracę. Co do
mojego rzekomego związku z panem Malfoyem, - celowo użyła jego
nazwiska - to pan powinien wiedzieć lepiej ode mnie, w końcu to pan
jest autorem artykułu sugerującego, że łączy nas coś więcej -
powiedziała. - Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania? - Powiodła
wzrokiem po dziennikarzach. - Nie? Fantastycznie - uśmiechnęła się
chłodno, dając wszystkim obecnym do zrozumienia, jak bardzo nie
lubi wścibskich dziennikarzy. Wszyscy na sali, którzy pracowali w
gazetach, zaczęli się zastanawiać, czy ta młoda kobieta nie miała
na myśli przypadkiem ich i obiecali sobie w domu posprawdzać własne
artykuły, czy przypadkiem nie napisali o niej czegoś
niepochlebnego, nieważne czy teraz, czy w przeszłości.
Milena
zaśmiała się cicho i tylko Kyle zwrócił na to uwagę. Kobieta
pomyślała, że Granger z tym swoim charakterkiem jest naprawdę
niezła. Nie dość, że umiała utrzeć pismakom nosa, to jeszcze
ustawiła sobie Malfoy'a, który od czasu jej pojawienia się w
klubie - choć minęły tylko dwa dni - trochę się uspokoił.
Przypadkiem usłyszała ich rozmowę o zmianach w jego diecie i
musiała przyznać, że była pod dużym wrażeniem. Zwłaszcza, gdy
potem zobaczyła w jednym z koszy wyrzuconą pełną paczkę
papierosów. Zdecydowanie musi jej pogratulować metod i wyciągnąć
z niej, jak się jej to udało. No i była bardzo ciekawa, jak będzie
wyglądał klub po rewolucji brunetki. Bo co do tego, że taka
rewolucja będzie miała miejsce, nie miała żadnych wątpliwości.
-
No dobrze - powiedział po chwili Leo, wciąż pod wrażeniem
przemowy Hermiony. - Sadzę, że uzyskali państwo odpowiedzi na
swoje pytania. Chciałbym wszystkich zatem prosić o opuszczenie
sali. Chcielibyśmy, jak to mamy w zwyczaju po wygranym meczu, udać
się na wspólną, uroczystą kolację.
-
Oczywiście - mruknął dziennikarz “Proroka Codziennego” i
zaczął się zbierać, a jego towarzysze po fachu poszli w jego
ślady. Wszystkie ich sprzęty już zniknęły z sali, a oni powoli
skierowali się do wyjścia.
Hermiona
wyszła przed szereg, ciesząc się, że utarła nosa pismakowi i że
czeka ją spokojny wieczór, gdy nagle Dracon zrobił coś, czego
nikt by się po nim nie spodziewał i zburzył jej spokój.
***
czytam
= komentuję
Ciekawe co Draco wykombinował :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział:)
Czekam na następny !
Pozdrawiam
Nikola
Dlaczego mam dziwne przeczucie, że on ją pocałował? Rozdział super, bardzo podoba mi się to, że Hermiona też ćwiczy, nie tylko jest lekarzem ale też sama dba o aktywność fizyczną. Ponadto myślę, że Draco juz uległ pannie Granger, chociaż jak zrobił coś co wywoła plotki to chyba sytuacja z 3klasy się powtórzy. Cały czas mam nieodparte wrażenie, że on ją pocałuje... Udanych wakacji, tak Ci zazdroszczę, że jesteś w Toskanii *, * no to nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na następny ;)
OdpowiedzUsuń*wyłania się z mroku niczym ninja*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *jak zawsze* *-*
Czy tylko ja mam wrażenie ze on ją pocałował ? ^^
ooo jak miło! Bardzo dziękuje za dedykacje :*
OdpowiedzUsuńa co do rozdziału to świetnie Hermi załatwiła tych dziennikarzy a zwłaszcza tego z Proroka. Należało mu się!
Poza tym jak mogłaś tak zakończyć? Zżera mnie ciekawość co takie znowu wymyślił Draco! A na odpowiedź muszę czekać aż dwa tygodnie!
Nie mogę się doczekać, ale cóż na pewno będzie warto.
Liv
Skomentuję skoro przeczytałam. Nie wiem czy to przez upały, czy z innego powodu, ale strasznie mi się ten rozdział dłużył. Mam wrażenie, że opisujesz sceny w ogóle nie wnoszące nic do fabuły - jak np. to, że Hermiona poszła biegać. Wystarczyłoby o tym wspomnieć, bez rozpiski o parku, nerce na biodrach i zawiedzionym Draco w drzwiach. Byłam prawie pewna, że wspomniałaś o windzie tylko po to, by wkurzony Draco mógł nią zjechać na dół przed Hermioną i opieprzyć ją za taką lekceważącą jego zacną osobę odpowiedź. Niestety rozczarowałam się tym wątkiem. Rozumiem, że każde opowiadanie rządzi się swoimi prawami, a autorki mogą rozwijać swoje pomysły, jak chcą. To, że piszesz dobrze już wiesz. Styl bez zarzutu, a Ania odwala kawał dobrej roboty (jak zawsze). To opowiadanie jest lepsze od poprzedniego między innymi dzięki temu, że bardzo rozwinęłaś swój styl - wielkie brawa. Jednak ja widziałabym więcej akcji, a inne wątki w mniejszej rozciągłości - wiem, że w końcu wszystko doprowadza do emocjonującego finału, ale jak dla mnie nieco krótsza droga byłaby ciekawsza :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie i życzę udanego wypoczynku!
Venetiia
Przeczytałam wszystkie rozdziały i cóż jestem zachwycona :) Wybacz, że nie komentowałam wcześniejszych rozdziałów ale chciałam szybko dowiedzieć się co będzie dalej :D Podoba mi się jak wykreowałaś postać Hermiony-silna, niezależna, inteligentna, nie da sobie w kaszę dmuchać :D Malfoy jak to Malfoy przyjemniaczek z charakterkiem. Zawsze widziałam go jako gracza quiditcha a Ty w swoim opowiadaniu go nim uczyniłaś co jest super :D Jestem bardzo ciekawa co Draco takiego zrobił :> Ale coś mi się wydaje, że to nie będzie pocałunek...a może jednak? :D Pozostało tylko czekać na kolejny rozdział, nie trzymaj nas za długo w niepewności!
OdpowiedzUsuńMrużka
Zrobił, zrobił, zrobił hahahhahahahhaha... Ja wiem co!
OdpowiedzUsuńKinga, kochany potworze, nic nie mów! Dziś albo jutro wszyscy się dowiedzą ^^
UsuńCałuję :*
PS. Prawie żałuję, że do mojej ukochanej sceny tak daleko...
Bardzo ładnie sobie panna Granger poradziła. Wścibscy ludzi są niczym zaraza.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Niezła gadka Hermiony. Ciekawa jestem co takiego zrobił Malfoy...Idę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuń