wtorek, 4 sierpnia 2015

4. Rogaliki, dziennikarz i mecz wyjazdowy cz.2

Cześć, kochani.
Dziś kolejna notka, chyba wyczekana druga część czwartego rozdziału. Proszę, proszę, nie zjedzcie mnie na koniec tego rozdziału. Długo się musiałam powstrzymać powstrzymać, żeby się nie zdradzić. Poważnie.
Więc nie zanudzam dłużej.
Pozdrawiam serdecznie :)
Lena
PS. Dodatkowa dedykacja dla Liv, za komentarze, które spowodowały u mnie bardzo szeroki uśmiech
PS2. Kolejny rozdział około za dwa tygodnie

***

        Hermiona położyła swoją walizkę na hotelowym, ogromnym łóżku, a potem rozejrzała się z zadowoleniem po pokoju, który został jej przydzielony. Apartament, w którym została zakwaterowana, był dość duży, mimo że posiadał tylko sypialnię i łazienkę. Przeszła do toalety, by odłożyć tam kosmetyki, a potem wróciła do sypialni i wyjęła z bagażu ulubiony strój sportowy. Rozłożyła go na łóżku i patrzyła na niego przez chwilę. Do wspólnej kolacji miała jeszcze sporo czasu, spokojnie więc mogła udać się na krótką przebieżkę, a potem pod prysznic. Szybko zmieniła spódniczkę i koszulkę na krótkie spodenki i termoaktywną koszulkę do biegania. Założyła na biodra nerkę i wsadziła do niej bidon napełniony wodą. Następnie opuściła pomieszczenie i skierowała się w stronę schodów. Co prawda niedaleko znajdowała się winda, ale ona ich nie lubiła. Uważała, że skoro jest młoda, w pełni sprawna i wysportowana, to nie musi z nich korzystać. Znajdowała się wciąż na szczycie schodów, gdy usłyszała za sobą głos Malfoy'a.
- Dokąd idziesz? - zapytał z ciekawością.
- Pobiegać - odpowiedziała zgodnie z prawda, kierując się w dół.
- Mogę z tobą? - Zatrzymała się i odwróciła do niego.
- Ledwo chodzisz, a chcesz biegać? - zakpiła i zbiegła po schodach, zostawiając go samego. Mężczyzna prychnął pod nosem i wrócił do swojej sypialni, ona natomiast skierowała się w stronę drzwi i wyszła z budynku.
        Udała się w stronę pobliskiego lasku (wcześniej sprawdziła w internecie, że w ogóle tam jest) i po krótkiej rozgrzewce zaczęła biec. Uwielbiała ten stan, kiedy powietrze wypełniało jej płuca i czuła rwanie w mięśniach. Umiała biegać na długich dystansach, dziś jednak musiała się ograniczyć do kilku kółek. Po pięciu okrążeniach, wciąż biegnąc, wróciła do hotelu.
        Pół godziny później, przebrana i umalowana, stała koło trenera i patrzyła, jak zawodnicy rozdają autografy. Zwłaszcza oblegany był Malfoy, dookoła którego stał tłum piszczących fanek. Spojrzał na nią, zatrzymując spojrzenie na jej sukience, a w jego wzroku dostrzegła coś na kształt aprobaty. Nie wiedzieć czemu, obecność jego fanek mocno ja zirytowała. Mileny jeszcze nie było i trochę tego żałowała, bo czuła, że potrzebuje towarzystwa jakiejkolwiek kobiety. Ku jej zadowoleniu, po chwili dołączyła do nich jej koleżanka. Gdy tylko zauważyła, co się dzieje, podeszła do zawodników, którzy mieli dość dawania autografów - no, może poza Malfoy'em, - ale nie chcieli zrobić fanom przykrości, więc nic nie powiedzieli.
- Przepraszam – powiedziała w końcu, przepchnąwszy się koło sportowców i stanęła przed nimi, - ale to koniec rozdawania autografów. Musimy zjeść kolację i położyć się wcześniej spać. Jutro czeka nas jeszcze trening i mecz. Chodźcie, panowie - pociągnęła za sobą stojącego obok niej brata. Reszta podążyła za nimi. Fanki obrzuciły ją niezbyt zadowolonym spojrzeniem, ale nic sobie z tego nie robiła. Jak gdyby nic, usiadła przy zarezerwowanym dla nich stole i pogrążyła się w rozmowie z Kyle'em, czekając na kartę dań.

***

        Rano Hermiona obudziła się odpowiednio wcześniej, żeby zdążyć przebiec pięć kilometrów, jak to miała w zwyczaju robić co drugi lub trzeci dzień. Po dziesięciu okrążeniach wróciła do hotelu i wzięła prysznic, a potem ubrała na siebie parę dżinsów i nową termoaktywną koszulkę, którą kupiła sobie na parę dni przed zmianą pracy. Potem zeszła na dół, ciesząc się, że może zrobić to w spokoju. W spokoju, to znaczy bez towarzystwa Malfoy'a. Była pewna, że jeszcze go nie będzie, biorąc pod uwagę, że nie musi tak wcześnie wstawać. Nałożyła sobie na talerzyk croissanta, do kubka nalała zielonej herbaty i usiadła przy stoliku, przysuwając do siebie najświeższego “Proroka”. Z zadowoleniem zauważyła, że - tak jak tego zażądała - na pierwszej stronie opublikowano jej sprostowanie artykułu. Zjadła rogalika, dopiła herbatę i gdy tylko zobaczyła Malfoy'a w drzwiach, machnęła, żeby do niej podszedł. Ten, nieco zdziwiony jej uśmiechem, usiadł obok, zastanawiając się, jaki jest haczyk. Przesunęła ku niemu gazetę.
- Opublikowali moje sprostowanie - powiedziała, wstając. - I lepiej, żeby tak zostało, jasne? - Gdy nieświadomie zbliżył się do niej, owionął go zapach róży i czegoś, czego na razie nie był w stanie rozpoznać. Wiedział jedynie, że ten rodzaj damskich perfum bardzo mu się spodobał, a w połączeniu z Granger stanowił bardzo ciekawą mieszankę. Kobieta wyszła z sali, kierując się z powrotem do swojego pokoju, a on odwrócił się ku stołowi z jedzeniem. Mając na uwadze wskazówki Granger, wybrał jedzenie odpowiadające diecie, którą zdążyła dla niego ułożyć.
Do godziny piętnastej w zasadzie nie działo się zbyt wiele. Hermiona albo rozmawiała z Milena, albo czytała książkę, zaś Dracon obserwował ze złością kolegów, którzy latali na miotłach i słuchali ostatnich wskazówek trenera oraz cieszyli się na zbliżający się mecz. Oburzony odsunięciem go od składu, usiadł na trybunie i znów zaczął wpatrywać się w latających kolegów.
- Przepraszam, co pan tu robi? - usłyszał na dwadzieścia minut przed początkiem meczu.
- Siedzę, nie widać? - burknął nieuprzejmie do stojącego obok niego stewarda.
- Ma pan bilet? - zapytał chłopak, nic sobie nie robiąc ze zirytowanego tonu mężczyzny. Często mu się zdarzało obsługiwać takich gburów.
- Gram w Srokach - powiedział niechętnie Dracon i przestał zwracać uwagę na chłopaka, który po chwili odszedł i dał mu spokój. Blondyn zaczął się zastanawiać, czy Potter pojawi się na meczu. Nie żeby miał jakąś specjalną ochotę na jego towarzystwo, ale zdecydowanie wolałby siedzieć z nim i Ginny niż samemu. Teraz, kiedy już się pogodzili (obaj skutecznie wyparli fakt, iż zrobili to po pijanemu), Wybraniec okazał się być całkiem niezłym znajomym. Po chwili doszedł jednak do wniosku, że raczej nie będzie miało to miejsca. Złoty Chłopiec - teraz już mężczyzna - był pochłonięty przygotowaniami do własnego ślubu oraz do podróży poślubnej i zwyczajnie nie miał czasu na takie rozrywki. Zamyślony zauważył, że mecz się rozpoczyna dopiero, gdy spiker przedstawił już wszystkich zawodników. Zaczął bacznie obserwować, jak radzi sobie jego drużyna, w myślach irytując się na ludzi, którzy według niego darli się jak stado baranów. Daniel, ten ciemnowłosy idiota, na boisku radził sobie całkiem nieźle, ale i tak brakowało mu gracji, której on posiadał aż w nadmiarze. Drużyna oczywiście dawała sobie radę całkiem nieźle, przecież byli dziesięciokrotnymi mistrzami Anglii. Doszedł jednak do wniosku, że gra wyglądała płynniej, gdy to on szukał znicza, a nie ten cały brunecik, za którym nie przepadał, odkąd pojawił się w klubie. Jego niechęć pogłębiła się, gdy już w trakcie pierwszego spotkania miał czelność przystawiać się do Granger, a ona to akceptowała. Mecz wygrali, nie mogło być inaczej, ale on czuł niedosyt. To on powinien grać i złapać znicza.
        Hermiona siedziała na boisku i czytała książkę. Hałas tysięcy kibiców nie przeszkadzał jej, umiała czytać w gorszych warunkach. Prawda jednak była taka, że nie miała ochoty na żadną lekturę. Milena jednak uparła się towarzyszyć Leo na ławce trenerskiej, wcześniej zamykając jego psa w szatni, żeby nic mu się nie stało. Gdy rozgrywki dobiegły końca, z ulgą wstała z ławki. Ani raz nie została wezwana do rannego zawodnika, co oznaczało, że gra nie była zbyt brutalna. Przeciągnęła się, żeby rozprostować zesztywniałe mięśnie. Ktoś dotknął lekko jej ramienia, a ona odwróciła się, z przyzwyczajenia sięgając po różdżkę. Dopiero po chwili zorientowała się, że za nią stała Milena.
- Wybacz - zarumieniła się - to nawyk. - Nie umiała go zwalczyć w sobie od wojny, konieczność obrony odzywała się u niej w najmniej spodziewanych chwilach.
- W porządku - odpowiedziała dziewczyna z uśmiechem. - Leo kazał ci tylko powiedzieć, żebyś ubrała się elegancko, bo za godzinę na stadionie jest konferencja prasowa, a potem mamy uroczystą kolację, jak zawsze, gdy wygramy mecz.
- Muszę na niej być? - zapytała Hermiona, niezbyt zadowolona z tego faktu. Odkąd za sprawą Rity Skeeter stała się znana w całym magicznym świecie, zaczęła nie lubić dziennikarzy. Zawsze przekręcali to, co mówiła i pisali, co im tylko przyszło do głowy, nie troszcząc się o prawdę.
- Powinnaś. Chodzi zawsze na nie cały sztab i zawodnicy. Do zobaczenia za godzinę - odparła Milena i teleportowała się do hotelu. Brunetka poszła w jej ślady i po chwili znalazła się w swoim hotelowym pokoju. Wyjęła z walizki kremową sukienkę oraz sandałki na obcasie. Po krótkiej chwili namysłu przeszła do łazienki i zrzuciła z siebie wszystkie ubrania. Uruchomiła prysznic, pod którym zmyła z siebie całodniowe zmęczenie.
        Musiała przyznać, że była zadowolona, kiedy Sroki wygrały mecz. Na razie może nie była z nimi jakoś bardzo zintegrowana, ale zdążyła już ich polubić. Przyjęli ją bardzo ciepło - no, może z wyjątkiem Malfoy'a, ale tego mogła się akurat spodziewać; ponadto nie do końca rozgryzła jego zachowanie - i ona również chciała być dla nich miła. Postanowiła więc, że mimo swojej niechęci do plotkarskich mediów, pójdzie z nimi na konferencję i, jeśli zajdzie taka konieczność, wypowie się dla prasy. Wciąż jednak miała nadzieje, że uda jej się tego uniknąć.
Czterdzieści pięć minut później stała pod stadionem. Oprócz niej znajdował się tam tylko Kyle, który natychmiast do niej podszedł.
- Cześć, Hermionko - uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła jego gest. - Jak ci się podobał mecz? - zapytał.
- Był fantastyczny - odpowiedziała, mając nadzieję, że nie wyda się, że niespecjalnie się przyglądała temu, co działo się na boisku. - Zwłaszcza ty, kiedy odbiłeś tego tłuczka… - zaplątała się, a Kyle uśmiechnął się do siebie.
- Nie oglądałaś meczu, prawda? - zapytał.
- Skąd wiesz? - Zapomniała zaprzeczyć i poczuła, jak na jej twarz wypływa ognisty rumieniec.
- No wiesz, jestem ścigającym - wyjaśnił bez cienia pretensji w glosie. Rozluźniła się lekko, domyśliwszy się, że nie ma jej za złe nieuwagi.
- Przestań ją bajerować, Walker. - Oboje jak na komendę odwrócili się do mówiącej postaci.
- Tylko rozmawiamy - uśmiechnął się Kyle. Nigdy nie dawał się sprowokować Draconowi i może właśnie dlatego ich relacje dało się określić mianem ostrożnej przyjaźni.
- Malfoy, odstosunkuj się ode mnie i mojego życia - zirytowała się Hermiona.
- Spokojnie, słoneczko - podszedł do niej i musnął lekko dłonią jej policzek. Odskoczyła od niego jak oparzona. - Ja się tylko o ciebie martwię - powiedział z sarkastycznym uśmieszkiem.
- Martw się lepiej o siebie - odpyskowała. - Nos już umiem złamać, teraz mogę poćwiczyć na innych częściach ciała. - Oboje patrzyli na siebie ze złością, spod której przebijało rozbawianie. Nigdy by się jednak do tego nie przyznali. Dracon już miał coś odpyskować, gdy nagle Kyle wybuchnął śmiechem.
- Daniel miał rację, wy naprawdę kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo - powiedział, wciąż mając na twarzy szeroki uśmiech. Hermiona, zauważywszy, że kawałek dalej pojawiła się reszta drużyny razem z trenerem i Mileną, ruszyła w ich stronę. Mężczyźni poszli w jej ślady.
        Hermiona szła dość szybko, cały czas znajdując się z tyłu grupy wchodzącej na konferencję. W sali zajęła miejsce za plecami trenera, mając świadomość, że jeśli pozostanie w ukryciu, nikt jej o nic nie zapyta. Dziennikarze zaczęli zadawać pytania na temat meczu, a ona pogrążyła się w myślach. Ona i Malfoy? Niedoczekanie. Oni wcale nie kłócili się jak stare dobre małżeństwo, po prostu się nie znosili. A to, że ostatnio zauważyła, że się zmienił… No cóż, dziwne byłoby, gdyby tego nie zrobił, prawda? Wszyscy się zmieniali, wiec siłą rzeczy on też musiał. Niechętnie musiała przyznać, że jego nowe wcielenie było dość interesujące…
        Z zamyślenia wyrwało ją czyjeś szturchnięcie w plecy. Zamrugała i zdała sobie sprawę, że ktoś musiał zadać jej jakieś pytanie. Trener odsunął się, odsłaniając ją, a dziennikarze patrzyli na nią z wyczekiwaniem.
- Czy mogłabym prosić o powtórzenie pytania? - poprosiła, zdając sobie sprawę, że nawet nie wie, czy pytanie zadał jej mężczyzna czy kobieta.
- Jak pani ocenia pracę w Srokach? Dlaczego wybrała pani akurat tę ofertę, skoro praca w szpitalu była dla pani satysfakcjonująca i nie miała pani zamiaru jej zmieniać? Czy pozostaje pani w związku z Draconem Malfoyem? - Pytania zadał jej ten sam dziennikarz, który dzień wcześniej napisał artykuł o jej rzekomym związku z Malfoyem, co - nie wiedzieć czemu - bardzo ja rozsierdziło.
- Po pierwsze, - powiedziała po chwili, gdy już zebrała się w sobie - nigdy nie powiedziałam, że nie mam zamiaru zmieniać pracy lub porzucać szpitala. Propozycję pracy w Srokach przyjęłam, ponieważ uznałam, że to stanowisko daje mi większe perspektywy i lepsze możliwości niż praca w szpitalu. Odpowiadając na pana kolejne pytanie, pracuję tu zbyt krótko, żeby móc dokonać jednoznacznej oceny. Niemniej, mogę panu powiedzieć, że jestem zadowolona, że przystałam na propozycję pana Curtisa. Jak widzę, - dodała zjadliwie i zupełnie nie w swoim stylu - szefowa pożyczyła panu samopiszące pióro, tak więc jeżeli zmieni pan choćby jedno słowo w mojej wypowiedzi, dopilnuję, żeby stracił pan pracę. Co do mojego rzekomego związku z panem Malfoyem, - celowo użyła jego nazwiska - to pan powinien wiedzieć lepiej ode mnie, w końcu to pan jest autorem artykułu sugerującego, że łączy nas coś więcej - powiedziała. - Czy ktoś ma jeszcze jakieś pytania? - Powiodła wzrokiem po dziennikarzach. - Nie? Fantastycznie - uśmiechnęła się chłodno, dając wszystkim obecnym do zrozumienia, jak bardzo nie lubi wścibskich dziennikarzy. Wszyscy na sali, którzy pracowali w gazetach, zaczęli się zastanawiać, czy ta młoda kobieta nie miała na myśli przypadkiem ich i obiecali sobie w domu posprawdzać własne artykuły, czy przypadkiem nie napisali o niej czegoś niepochlebnego, nieważne czy teraz, czy w przeszłości.
Milena zaśmiała się cicho i tylko Kyle zwrócił na to uwagę. Kobieta pomyślała, że Granger z tym swoim charakterkiem jest naprawdę niezła. Nie dość, że umiała utrzeć pismakom nosa, to jeszcze ustawiła sobie Malfoy'a, który od czasu jej pojawienia się w klubie - choć minęły tylko dwa dni - trochę się uspokoił. Przypadkiem usłyszała ich rozmowę o zmianach w jego diecie i musiała przyznać, że była pod dużym wrażeniem. Zwłaszcza, gdy potem zobaczyła w jednym z koszy wyrzuconą pełną paczkę papierosów. Zdecydowanie musi jej pogratulować metod i wyciągnąć z niej, jak się jej to udało. No i była bardzo ciekawa, jak będzie wyglądał klub po rewolucji brunetki. Bo co do tego, że taka rewolucja będzie miała miejsce, nie miała żadnych wątpliwości.
- No dobrze - powiedział po chwili Leo, wciąż pod wrażeniem przemowy Hermiony. - Sadzę, że uzyskali państwo odpowiedzi na swoje pytania. Chciałbym wszystkich zatem prosić o opuszczenie sali. Chcielibyśmy, jak to mamy w zwyczaju po wygranym meczu, udać się na wspólną, uroczystą kolację.
- Oczywiście - mruknął dziennikarz “Proroka Codziennego” i zaczął się zbierać, a jego towarzysze po fachu poszli w jego ślady. Wszystkie ich sprzęty już zniknęły z sali, a oni powoli skierowali się do wyjścia.
        Hermiona wyszła przed szereg, ciesząc się, że utarła nosa pismakowi i że czeka ją spokojny wieczór, gdy nagle Dracon zrobił coś, czego nikt by się po nim nie spodziewał i zburzył jej spokój.

***

czytam = komentuję


10 komentarzy:

  1. Ciekawe co Draco wykombinował :D
    Świetny rozdział:)
    Czekam na następny !

    Pozdrawiam
    Nikola

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego mam dziwne przeczucie, że on ją pocałował? Rozdział super, bardzo podoba mi się to, że Hermiona też ćwiczy, nie tylko jest lekarzem ale też sama dba o aktywność fizyczną. Ponadto myślę, że Draco juz uległ pannie Granger, chociaż jak zrobił coś co wywoła plotki to chyba sytuacja z 3klasy się powtórzy. Cały czas mam nieodparte wrażenie, że on ją pocałuje... Udanych wakacji, tak Ci zazdroszczę, że jesteś w Toskanii *, * no to nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. *wyłania się z mroku niczym ninja*
    Świetny rozdział *jak zawsze* *-*
    Czy tylko ja mam wrażenie ze on ją pocałował ? ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo jak miło! Bardzo dziękuje za dedykacje :*
    a co do rozdziału to świetnie Hermi załatwiła tych dziennikarzy a zwłaszcza tego z Proroka. Należało mu się!
    Poza tym jak mogłaś tak zakończyć? Zżera mnie ciekawość co takie znowu wymyślił Draco! A na odpowiedź muszę czekać aż dwa tygodnie!
    Nie mogę się doczekać, ale cóż na pewno będzie warto.

    Liv

    OdpowiedzUsuń
  5. Skomentuję skoro przeczytałam. Nie wiem czy to przez upały, czy z innego powodu, ale strasznie mi się ten rozdział dłużył. Mam wrażenie, że opisujesz sceny w ogóle nie wnoszące nic do fabuły - jak np. to, że Hermiona poszła biegać. Wystarczyłoby o tym wspomnieć, bez rozpiski o parku, nerce na biodrach i zawiedzionym Draco w drzwiach. Byłam prawie pewna, że wspomniałaś o windzie tylko po to, by wkurzony Draco mógł nią zjechać na dół przed Hermioną i opieprzyć ją za taką lekceważącą jego zacną osobę odpowiedź. Niestety rozczarowałam się tym wątkiem. Rozumiem, że każde opowiadanie rządzi się swoimi prawami, a autorki mogą rozwijać swoje pomysły, jak chcą. To, że piszesz dobrze już wiesz. Styl bez zarzutu, a Ania odwala kawał dobrej roboty (jak zawsze). To opowiadanie jest lepsze od poprzedniego między innymi dzięki temu, że bardzo rozwinęłaś swój styl - wielkie brawa. Jednak ja widziałabym więcej akcji, a inne wątki w mniejszej rozciągłości - wiem, że w końcu wszystko doprowadza do emocjonującego finału, ale jak dla mnie nieco krótsza droga byłaby ciekawsza :)
    Pozdrawiam Serdecznie i życzę udanego wypoczynku!

    Venetiia

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam wszystkie rozdziały i cóż jestem zachwycona :) Wybacz, że nie komentowałam wcześniejszych rozdziałów ale chciałam szybko dowiedzieć się co będzie dalej :D Podoba mi się jak wykreowałaś postać Hermiony-silna, niezależna, inteligentna, nie da sobie w kaszę dmuchać :D Malfoy jak to Malfoy przyjemniaczek z charakterkiem. Zawsze widziałam go jako gracza quiditcha a Ty w swoim opowiadaniu go nim uczyniłaś co jest super :D Jestem bardzo ciekawa co Draco takiego zrobił :> Ale coś mi się wydaje, że to nie będzie pocałunek...a może jednak? :D Pozostało tylko czekać na kolejny rozdział, nie trzymaj nas za długo w niepewności!

    Mrużka

    OdpowiedzUsuń
  7. Zrobił, zrobił, zrobił hahahhahahahhaha... Ja wiem co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kinga, kochany potworze, nic nie mów! Dziś albo jutro wszyscy się dowiedzą ^^
      Całuję :*
      PS. Prawie żałuję, że do mojej ukochanej sceny tak daleko...

      Usuń
  8. Bardzo ładnie sobie panna Granger poradziła. Wścibscy ludzi są niczym zaraza.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Niezła gadka Hermiony. Ciekawa jestem co takiego zrobił Malfoy...Idę czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń