sobota, 31 października 2015

9. Przemyślenia, remont i plan

Cześć.
Dziś krótko, bo nie wiem nawet, jak się nazywam, a bohaterowie moich kilku opowiadań robią co chcą, od skręcania kostek po łamanie serc. Naprawdę nie wiem, co mam zrobić, żeby zaczęli się mnie słuchać, any ideas? 
Rozdział dedykowany Cassie, która tak bardzo troszczy się o moją łacinę i fonetykę (i pewnie klnie na mnie, na czym świat stoi; ale musisz to wytrzymać, kochana :D) i Kindze, za to, że jest i znosi moje humorki. 
I - ku swojej radości - mam już napisaną ponad połowę rozdziałów opowiadania :)
Wasza przemęczona, 
M. 
PS. Tylko tyle i aż tyle. Jeśli znajdę czas, następny rozdział będzie miał więcej stron, ale nic nie obiecuję. I zapraszam swoją miniaturkę o tytule "Nie kochałam go dlatego, że do siebie pasowaliśmy. Kochałam go, bo był sobą". See U in two weeks time. 
Edit: przypominam o możliwości otrzymania moich miniaturek w wersji pdf. O kontakt proszę na e-mail: magda.kowalczyk2409@gmail.com


***

Następnego dnia obudziła się za kwadrans dziewiąta. Ubrała się szybko w koszulkę termoaktywną i dżinsy, a potem teleportowała się do pracy. Dzień wyglądał jak wszystkie poprzednie, odkąd zaczęła pracować w Srokach, w zasadzie nie działo się nic specjalnego. Dogryzała sobie z Malfoyem, plotkowała trochę z Mileną, która jej zdaniem zainteresowała się jednym z zawodników, po czym wracała do siebie do domu.
Popołudnia zazwyczaj spędzała w mieszkaniu Harry’ego, które w ostateczności od niego przyjęła. Harry, Ginny i Ron zadeklarowali się jej pomoc w remoncie. To była całkiem niezła zabawa i niejednokrotnie kończyli zamiast malując, chlapiąc się farbą. Dołączyła do nich nawet Padma, która okazała się być całkiem niezłą towarzyszką. Była szczęśliwa, że Ron w końcu znalazł sobie dziewczynę, która rozumiała jego potrzeby i była w stanie wyciągnąć to, co w rudzielcu było najlepsze. Razem z Ginny odebrała od krawcowej jej sukienkę, a ruda dziewczyna pamiętała, by tym razem zachowywać się jak mugolką. Hermionie robiło się ciepło na sercu, gdy myślała o radości przyjaciółki, która w ostatnich dniach myślała przede wszystkim o swoim ślubie. Nie miała jej tego za złe, bo była pewna, że sama - czegokolwiek nie myślała o tym wydarzeniu - byłaby zestresowana i naprawdę chciałaby, żeby wszystko było idealne.
W wolnych chwilach czytała książki o quidditchu, uparcie poszukując w tym sporcie sensu i oszukując się przy okazji w duchu, że kpiny Dracona z jej niechęci do tego sportu nie mają z tym nic wspólnego. Raz czy dwa wybrała się do swoich rodziców, by poinformować ich o zmianie mieszkania oraz zjeść wspólny posiłek, co obiecała sobie robić przynajmniej dwa razy w miesiącu, by nie stracić z nimi kontaktu, pomimo tego, że po ukończeniu szkoły wybrała życie w świecie magii. Mama standardowo pytała ją, czy spotkała kogoś, z kim mogłaby zacząć planować wspólne życie. Hermiona za każdym rumieniła się i mówiła, że nie, że ma jeszcze czas. Jednak jej matka nie była w ciemię bita. Dobrze wiedziała, że coś jest na rzeczy. Doszła jednak do wniosku, ze córka zwierzy jej się, kiedy będzie tego chciała. Widocznie na razie sama nie była pewna tego, co działo się w jej sercu.
Oprócz tego brunetka poświęcała dużo czasu na pakowanie w osobne pudełka najcenniejszych woluminów, jakie posiadała, i porcelany. Najwięcej było tam książek, ale w sumie byłoby dziwne, gdyby było inaczej. Gdy tylko Harry zobaczył, ile ma książek, stwierdził, że obiecując jej pomoc, nie miał na myśli biblioteki. Ginny parsknęła śmiechem i dodała, że przecież to Hermiona Granger, która gdyby mogła, żywiłaby się literami jak te małe, dziwne mugolskie owady, co siedzą w starych tomiszczach. Brunetka zruszyła wtedy ramionami, ale doszła do wniosku, że poniekąd miał rację. No i nie powinna nic mu mówić, bo zaoferował jej pomoc i z poświęceniem trzy dni składał jej meble z wykorzystaniem mugolskich urządzeń, mając tylko Rona do pomocy. Ona zaś spędzała czas z Ginny, urządzając pokój Teddy’ego i kupując rzeczy nie tylko dla adoptowanego chłopca, ale i dla dziecka, które miało się urodzić za dziewięć miesięcy.
Ronald podczas remontu nieraz pokaleczył się narzędziami, a od młotka miał całe posiniaczone palce. Padma śmiała się z niego, że nie powinien był brać się za coś, czego nie potrafi, jednak to podziałało tylko na jego ego i po przeczytaniu instrukcji obsługi młotka zaczął pomagać przyjacielowi, a nie tylko przeszkadzać.
Hermiona coraz częściej łapała się na tym, że w jej myślach pojawia się Dracon. Nie traktowała go już jako zła koniecznego, bo mężczyzna wydawał się być szczery w swoich próbach bycia miłym dla niej. Nie wiedziała jednak, co ma o tym myśleć. Wolała na razie bezpiecznie trzymać go od siebie z daleka niż przyznać się wszystkim, że jednak nie jest jej obojętny i to od dłuższego czasu. Podczas gdy jej umysł głośno krzyczał, że nie powinna się z nim zadawać, bo to jest TEN Draco Malfoy, jej serce powoli przekonywało ją, że może jednak warto zaryzykować. Ludzie się przecież zmieniają, czego najlepszym dowodem był czy to Harry, czy też ona sama. Nie wiedziała, co ma o tym myśleć i stwierdziła, ze na razie da sobie z tym spokój, bo ma ważniejsze sprawy na głowie. Kilka razy wpadła z Ginny do Nory, by pomóc jej matce w przygotowaniach do wesela. Tym razem poza gośćmi z Anglii mieli pojawić się znajomi zza granicy, w tym Wiktor Krum i najbliżsi Fleur. Ruda bardzo się z nimi zaprzyjaźniła i Hermiona miała tylko nadzieję, że młodsza siostra żony Billa znalazła sobie inny obiekt westchnień. Morderstwo na rodzinie bratowej mogłoby przyćmić całą uroczystość.
Theodor w tym czasie przegrał zakład z Blaise’m. Brunet oczywiście nie darował sobie przyjemności zakpienia z przyjaciela, jakoby ten przecenił zdolności podrywania Dracona, Astoria zaś zaczęła śmiać się, że musi uratować honor rodziny i wygrać swoją część zakładu, żeby jej ukochany się nie załamał i nie zbankrutował, bo za co kupowałby jej sukienki? Na te słowa Pansy wybuchnęła śmiechem, Theo natomiast wywrócił oczami i stwierdził, że jeśli straci cały majątek, to na pewno nie przez jeden przegrany zakład, zwłaszcza z tak niską stawką.
Draconowi poranne treningi z byłą Gryfonką zaczęły sprawiać coraz większą przyjemność. Granger wydawała się być całkiem znośna, dało się z nią normalnie rozmawiać i chyba po raz pierwszy w życiu przyznał przed samym sobą, że pomylił się w ocenie czyjejś osobowości. Ponadto przypominała mu się siódma klasa, gdy Ślizgoni zaczęli nagle integrować się z Gryfonami, a Złote Trio ukazało inne, bardziej interesujące oblicze... Odpędzał jednak od siebie te myśli. Były niepoprawne, i już. To, że był w stanie ją polubić, jeszcze nic nie znaczyło. Prawda?
Coraz większe zadowolenie sprawiała mu zazdrosna mina Daniela, gdy on rozmawiał z Granger lub po prostu siedział i obserwował mecz. Dla obojga zbliżał się dzień, który miał zmienić sporo w ich relacjach, choć nie mieli o tym pojęcia. I może lepiej się stało, że nie wiedzieli, co przyniesie przyszłość, ponieważ mogliby zrobić coś, by do tego nie dopuścić.
Remont nowego mieszkania Hermiony powoli dobiegał końca. Ściany zostały pomalowane, meble złożone, a książki i pozostałe rzeczy porozkładane w miejscach, które zostały im wyznaczone. Samo lokum zyskało przyjemny dla oka, dość nowoczesny i przede wszystkim funkcjonalny wygląd, który znacznie ułatwił Hermionie odnalezienie się w sporej przestrzeni. Jedynie czasem brunetka znajdowała stanik w szufladzie, w której trzymała skarpetki. Był to jednak bałagan właściwy kobiecie, która dopiero się przeprowadziła i jeszcze nie przyzwyczaiła się do nowego rozkładu rzeczy.

***

Hermiona siedziała z Ginny na nowych stołkach barowych, które z powodzeniem zastępowały w tym pomieszczeniu krzesła i piła swoją ulubioną zieloną herbatę. Ruda zadowoliła się czarnym gatunkiem napoju z dodatkiem soku malinowego, w który zaopatrzyła Hermionę matka. Kobieta dobrze wiedziała, że jej córka nie przepada za robieniem przetworów, za to nie ma nic przeciwko ich konsumpcji. 
- Cieszę się, że jednak namówiliście mnie na to mieszkanie - odezwała się jako pierwsza brunetka, wyczarowując więcej herbaty.
- Wiedziałam, że to powiesz - ucieszyła się szczerze Ginny. Już od dawna uważała, że jej przyjaciółka powinna wyprowadzić się z małego mieszkanka, które wynajmowała w Stratford, skąd w wiele miejsc miała dość daleko. - Wiesz, co cię teraz czeka? - Uśmiechnęła się szeroko, podekscytowana tym, co kroiło się w najbliższej przyszłości. Jej przyjaciółka od razu załapała, o co chodzi i w ogóle jej się to nie spodobało. Nie przepadała za imprezami i nie chciała zapraszać do swojego apartamentu tłumu ludzi. Miała ochotę świętować zmianę lokum z przyjaciółmi, ogniem rozpalonym w kominku i butelką dobrego wina albo z nową książką i kieliszkiem porto lub innego dobrego alkoholu. - Mowy nie ma - zbuntowała się Hermiona.
- Nie zgadzam się na to. Nie w moim nowym mieszkaniu.
- A niby gdzie mielibyśmy to zrobić? - zdziwiła się Gin. - Parapetówki robi się tylko w nowych mieszkaniach…
- … gdzie nie ma mebli - wtrąciła się Hermiona.
- Faktycznie… - zafrasowała się na chwilę ruda. Nie minęło jednak wiele czasu, a jej twarz rozjaśnił uśmiech. - Zrobimy przyjęcie wprowadzkowe - nie dała się zbić z tropu.
- Nie ma czegoś takiego jak przyjęcie wprowadzkowe - westchnęła Hermiona, będąc blisko kapitulacji.
- Ależ oczywiście, że jest. Właśnie je wymyśliłam. - Ginny postawiła sobie za cel nakłonienie Hermiony do tej imprezy i musiała przyznać, że szło jej całkiem nieźle. Brunetka nie miała nawet specjalnych obiekcji. No, może poza tą jedną, że wszystko miało odbyć się w jej świeżo wyremontowanych pokojach. - Zgódź się, Herm. Będzie naprawdę fajnie! Mogłabyś zaprosić całą ekipę zawodników, ja też bym ich chętnie poznała. No i pomyśl o Harry'm. On też na pewno by chciał się z nimi spotkać. - Gdyby to nie zadziałało, ruda gotowa była posłać jej swoje spojrzenie zdolne skruszyć najgrubsze mury. Na szczęście jednak nie musiała chcieć go używać. Hermiona zdecydowała się poddać, świadoma, że Ginny i tak nie odpuści.
- Niech ci będzie - westchnęła, uśmiechając się do Ginny. Trzy… Dwa… Jeden… W myślach zaczęła odliczanie, wiedząc, co zaraz usłyszy. Nie pomyliła się.
- Mogę ją zorganizować - zaproponowała ruda, podekscytowana możliwością przygotowania imprezy. - Ułożę menu, wybiorę muzykę i przygotuję ładne zaproszenia dla gości - zaczęła wyliczać wszystko, co w jej mniemaniu powinna zrobić, żeby impreza się udała.
- Dobrze, ale pod kilkoma warunkami. Po pierwsze, nie będziesz przesadzała z gotowaniem. Przygotujesz proste, nieskomplikowane rzeczy w takich ilościach, żeby to zostało zjedzone. Albo nie, ja to zrobię. - Hermiona przypomniała sobie ostatnia imprezę w tym samym mieszkaniu, gdy jeszcze należało ono do Harry’ego, po której goście musieli zabierać ze sobą po kilka opakowań jedzenia i doszła do wniosku, że tym razem woli tego uniknąć. - Po drugie, zero Celestyny Warbeck. Mój dom jest strefą wolną od muzyki tej kobiety i naprawdę nie chcę, żeby takowa była tu grana. I pomożecie mi sprzątać. Nie chcę zostać z tym sama, jasne? I żadnych zaproszeń. Sama zajmę się gośćmi, których chcę tu mieć.
- Pewnie. - Hermiona nawet nie była pewna, czy ruda jej słuchała, podniecona imprezą wprowadzkową, jak ją określiła. - Masz to wszystko jak w banku. Będzie świetnie, zobaczysz! - zapewniła ją.

***

Hermiona wstała ze swojego miejsca na trybunie, które zajmowała zazwyczaj podczas treningów i podeszła do całej ekipy, która miała zamiar właśnie udać się do szatni. 
- Cześć, drużyno - przywitała się, jako że wcześniej nie miała czasu przywitać się ze wszystkimi z osobna.
- Cześć, Hermionko - uśmiechnął się Kyle. Również posłała mu uśmiech. Jak na swoje standardy polubiła go dość mocno, bo mogła z nim prowadzić rozmowy na poziomie, nawet jeśli w czymś się nie zgadzali. Daniel zrobił lekko kwaśną minę, co dość ją zaskoczyło. Jego również lubiła. Był w stosunku do niej bardzo szarmancki i zawsze starał się być blisko niej. No i większość rozmów z nim była bardzo przyjemna.
- Więc… - Nagle się zawahała, ale nie miała już odwrotu. - Chciałam was zaprosić na przyjęcie wprowadzkowe. Właśnie zmieniłam mieszkanie i doszłam do wniosku, że to dobry pomysł. - Nie uznała za stosowne mówić im, że to był pomysł Ginny i że w zasadzie to ona zmusiła ją do zrobienia tego. - Tak więc jutro, jeśli oczywiście macie ochotę, będziecie mile widziani.
- O której i gdzie? - zapytał Daniel, a w jego głowie wykiełkował plan, jak w końcu porozmawiać z Hermioną sam na sam i być może zaprosić ja na randkę. Hermiona podała im adres i godzinę.
- Wasze partnerki też są mile widziane - dodała, wiedząc, że zwiększy to prawdopodobieństwo ich przyjścia.
- Do zobaczenia jutro - dodała, po czym opuściła stadion. Draco dogonił ją w kilku krokach.
- Weasleyówna cię namówiła? - zapytał.
- Skąd wiesz? - Uniosła brwi, zapominając zaprotestować.
- Z własnej woli nie zrobiłabyś imprezy u siebie w domu, nie w świeżo wyremontowanym - powiedział po prostu.
- A właśnie że… - chciała coś dodać, ale nie pozwolił jej na to.
- Wyluzuj, Granger. Po prostu jutro baw się dobrze i nie myśl o konsekwencjach. Cześć. - Skręcił w prawo, podczas gdy ona miała obrać drogę w lewo.
- Ale ty też jesteś zaproszony! - krzyknęła za nim, samej sobie się dziwiąc, że to w ogóle robi. Zawrócił i podszedł do niej z uśmieszkiem, który w jego mniemaniu miał być wredny, wychodziło jednak spod niego coś na kształt rozbawienia.
- Przecież wiem - wyszeptał jej do ucha, sięgając po jej lok i zaplatając go dookoła swojego palca. - Nie mogę się doczekać tej imprezy u ciebie. Liczę na co najmniej jeden taniec. Jak będziesz miała szczęście, to może nawet na więcej.
- Nigdy się nie zmienisz. - Wyrwała się z jego uścisku i ruszyła w stronę swojego auta, unosząc dumnie głowę.
- I tak wiem, że ci się podobam! - zawołał za nią, wciąż mając na twarzy niezidentyfikowany uśmieszek.
- Chciałbyś, Malfoy, chciałbyś - odparowała, w głębi duszy będąc bardzo niezadowolona z tego, co powoli docierało do jej umysłu, a przed czym jej serce miało się bronić, jeśli nie długo, to przynajmniej wytrwale.
- I tak wiem, że mam rację - dodał, chcąc mieć ostatnie słowo.

***

- George, może odwiedzimy Hermionkę w jej nowym mieszkaniu? - zapytała pani Granger, uśmiechając się do męża. 
- Teraz? - Podniósł głowę znad gazety mężczyzna.
- Tak - powiedziała kobieta, sięgając po torebkę.
- No dobrze - zgodził się. - Zaraz będę gotowy.
Pół godziny później siedzieli w aucie, patrząc na wieżowiec. 
- Sadzisz, że to tu, Jane? - upewnił się mężczyzna, zerkając z niepokojem na nawigację.
- Tak, na pewno - potwierdziła kobieta. - Przecież podała nam adres. - Wysiedli z pojazdu, udając się do budynku.
Hermiona otworzyła drzwi rodzicom, trzymając w ręce miskę z ciastem. 
- Mama? Tata? - zapytała, wpuszczając ich do przedpokoju.
- Postanowiliśmy cię odwiedzić i zobaczyć, jak mieszkasz - wyjaśniła jej matka, rozglądając się z uznaniem. - Ładnie się urządziłaś - dodała.
- Dziękuję - ucieszyła się brunetka. - Harry, Ron i Ginny pomogli mi zrobić remont.
- A co ty robisz? - zapytała Jane, idąc za córką do kuchni i widząc cały blat zastawiony zakupami, miskami z sałatkami i różnymi rodzajami słodyczy.
- Ginny zarządziła imprezę wprowadzkową - wyjaśniła, krzywiąc się lekko.
- Nie ma czegoś takiego - powiedział jej tata.
- Już jest. Ostatnio to wymyśliła - wyjaśniła. - Mamo. - Odwróciła się do stojącej za nią kobiety. - Mogłabyś mi pomoc? - poprosiła.
- A ja włączyłbym sobie mecz - wtrącił się w ich rozmowę tata.
- Kto gra? - zainteresowała się.
- Barcelona z Milanem w półfinale. Obejrzę sobie, dobra? - zapytał Hermiony, patrząc prosząco na córkę.
- Pilot jest w salonie, na fotelu. - Na twarzy dwóch brązowowłosych kobiet wykwitł szeroki uśmiech, gdy mężczyzna niemal popędził do pomieszczenia.
- Kogo zaprosiłaś? - zainteresowała się matka, zaczynając kroić paprykę.
- Kilka osób z mojego rocznika i zawodników. I asystentkę trenera. - Wpatrywała się w deskę, skupiając się na podziale cukierków. Miała zamiar powrzucać je kolorami do przezroczystych miseczek. Od razu odnotowała, że wcześniej będzie musiała rzucić na mieszkanie Muffliato, by nie przeszkadzać sąsiadom we śnie.
- I ktoś, kto ci się podoba, prawda? - Uśmiechnęła się domyślnie starsza kobieta.
- Mamo! - skarciła ją Granger, rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Dobra, dobra, nic nie mówiłam. - Chciała zmienić temat na przyjemniejszy, ale nie zdążyła.
- Gool! - wrzasnął pan Granger, zrywając się z fotela z radości.
- Kto strzelił? - zaśmiała się jego córka, wyglądając do salonu.
- Barcelona - powiedział ojciec, jakby lekko zawstydzony wybuchem.
- Krzycz, jak strzeli Milan! - zawołała, znów zaczynając się śmiać.

***

Narcyza weszła do mieszkania swojego syna, rozglądając się dookoła. Jej uwagę zwrócił bałagan, który zrobił się w ciągu kilku ostatnich dni. 
- Synu, czy ty tu czasem sprzątasz? - skrzywiła się, wchodząc do kuchni.
- O, cześć mamo - powiedział, nalewając do szklanki soku. Kobieta zwróciła uwagę, że jest w samych bokserkach.
- Nie słyszałem, jak weszłaś.
- Może byś się ubrał? - skarciła go wzrokiem, przekładając z krzesła kilka gazet na stół i siadając przy stole.
- A ja zrobię sobie herbatę - dodała, przekazując mu samym spojrzeniem, że nie powinien z nią dyskutować.
- Dobrze, mamo - zgodził się, wychodząc z pomieszczenia. Wrócił po chwili, ubrany w spodnie od dresu. Narcyza zacisnęła wargi, widząc jego strój, ale nie skomentowała tego. Jej syn, odkąd wyprowadził się z domu, zmienił się nie do poznania. Zawsze był rozpuszczony, ale jego zachowanie ostatnio stało się nieznośne. Przydałaby mu się kobieta, najlepiej taka, która mogłaby go choć trochę ustawić…
Panna Granger byłaby idealna i niedawno, kiedy ich widziała, doszła do wniosku, że są dla siebie stworzeni. Niewiele było kobiet, które umiałaby postawić jej syna do pionu.
- Jak tam, poznałeś jakąś kobietę? - zagaiła, wyczarowując kubek herbaty.
- Nie - burknął. - Po co pytasz?
- Bo może to czas, abyś się ustatkował? - zasugerowała.
- Jestem ustatkowany - rzucił, wyciągając sobie z lodówki jogurt naturalny. Narcyza zmieniła front na trochę bardziej ofensywny.
- A co sądzisz o Hermionie Granger? - spytała wprost. Obejrzał się na nią przez ramię, mając dość dziwną minę.
- Co mam o niej myśleć? - zakpił. - Kobieta jak kobieta i w dodatku jej rodzice są mugolami. - Usiadł przy stole i zaczął jeść.
- Nie udawaj. - Pokręciła głową. - Dobrze wiem od Anny, że powiedziałeś Zabiniemu, że jest niezła. I nie wmówisz mi, że krew ma dla ciebie znaczenie, po wojnie sam przecież zmusiłeś nas do przyznania, że to nie ona jest wyznacznikiem wartości człowieka.
- Mamo… - W jego głos wkradły się ostrzegawcze nutki.
- A na dodatek - ciągnęła, nie zwracając uwagi na jego słowa - zaprosiłeś ją do nas do domu. Nie zrobiłeś tego z żadną inną kobietą.
- Sama mi kazałaś. - Nieświadomie zaczął się bronić, za wszelką cenę nie chcąc się przyznać, że zasiała w nim ziarno niepewności.
- Zawsze robiłeś, co chciałeś - zbiła jego argument, powodując wybuch złości syna.
- Nie mam zamiaru o tym rozmawiać - uniósł się dumą, wyrzucając do kosza opakowanie po jogurcie.
- A ja chciałam ci tylko powiedzieć, że i ja, i twój ojciec jesteśmy w stanie zaakceptować wasz związek - powiedziała spokojnie.
- Żadnego związku nie będzie! - Trzasnął w dłonią stół, dając upust trawiącym go negatywnym emocjom.


***


czytam = komentuję

13 komentarzy:

  1. Żadnego związku nie będzie, bo Draco jest mój!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, co na to Herm... Tym bardziej, że wiesz, co zrobiła :D
      Całuję!

      Usuń
    2. W ogóle dziś jesteś drugą osobą, która dedykuje mi rozdział, dzięki mojej cierpliwości. Chyba jestem z żelaza, przez współpracę z wami..

      Usuń
    3. Kinga... Ty wiesz. Emocjonalnie dzisiaj jestem nijaka, nie umiem mówić, co myślę. Hermiona i Draco kotłują mi w głowie tak, że nie umiem. Dalej myślę o tych hejtach z mojego snu :P A kolokwium czeka...

      Usuń
  2. Taki zaszczyt... Dziękuję! ;)
    Nawet nie wiem, od czego zacząć. Co z tego, że jedyne, na co mam ochotę, to pójście spać. Muszę przeczytać i skomentować - nie mogłabym inaczej postąpić. :D
    Draco? Nieładnie tak kłamać. Zwłaszcza że Daniel (i inni, których pominę milczeniem...) ostrzą sobie zęby na słodką, niewinną (to słowo nie jest przypadkiem :P) Hermionkę. I co poczniesz? :D
    Impreza wprowadzkowa (czego to Ginny nie wymyśli) jest doskonałym pomysłem. Oryginalny, bo oryginalny, ale jest szansą na zbliżenie bohaterów. ;)
    Nie mogę się doczekać, co wymyślisz w kolejnym (nastym) rozdziale, w którym, coś czuję, będzie gorąco. ;)
    Potrzebuję snu. Albo kawy. Chyba wybiorę sen - godziny już na to pozwalają. xD
    Powodzenia z fonetyką! :D
    Pozdrawiam,
    Cassie :)

    wieczne-pioro-cassie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super! ;) przyznam że sama jestem od tygodnia w podobnym nastroju, potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz! ;) Na miejscu Hermiony chyba zaczelabym się bać Draco x.x Widzę że zainteresowanie Herm sportem rośnie, ciesze się, może ze względu na to ze sama się sportem zajmuje, minimalnie ale jednak tak. Uwielbiam Gin!; D Impreza wprowadzkowa-hit XD Uwielbiam świat który wykreowalas nie mogęsię od nniego oderwać! ;)
    Pozdrawia, duzo spokoju i otwartego umysłu na kolokwium Ci życzę! ;)
    Julka

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Rozumiem jak się czujesz. Mnie mechaniki nie dają żyć i jeszcze prace poza szkołą... Powodzenia na kolokwiach :)
    A teraz rozdział.
    Ginny ukradła rozdział XD nawet Ron z młotkiem (zresztą ciekawe jak to wyglądało) nie był w stanie pobić jej pomysłów. Chyba wiem jak wyglądają imprezy w wykonaniu Ginny, jak ja je robie to przez trzy dni jeszcze jest co jeść XD chyba się z nią bym dogadała.
    Narcyza taka bezpośrednia... Od razu widziałam że nie jest w 100% kanoniczna ale tym mnie zdziwiłaś. Żeby wszyscy dookoła widzieli, że sobie na wzajem się podobają a oni nie... Głupota. Jednak miłość/zauroczenie rzeczywiście oślepia.
    Pozdrawiam i jeszcze raz powodzenia :)
    Incaligo

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny rozdział,

    czytając zauważyłam, że zmieniony został styl pisania. Mało dialogów. Ale przyznam Ci się, że też tak lubię pisac czasami. Można szybciej przejśc np kilka dni do przodu z historią.
    Rozdział ciekawy i pozostało mi czekac już na imprezę.

    pozdrawiam

    zapraszam do siebie na nowy rozdział
    http://dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz talent. Bardzo dobrze czyta się twojego bloga. Czekam na kolejne rozdziały :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne! Podoba mi się mega, mega.. Kocham Twoje opwiadanie i czekam na więcej!

    Poza tym jakbyś miała czas i szukała jakiś historii, to.. Zapraszam do mnie!
    http://hermiona-i-draco-zrozumiec-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :) Życze głowy pełnej pomysłów!

    zapraszam tu: http://pleasedontsaygoodbay.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, ta impreza zdecydowanie będzie ciekawa, szczególnie patrząc na naszych niezdecydowanych bohaterów. Tu już coś wisi w powietrzu.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń