Cześć.
Dziś
krótko, bo nie wiem nawet, jak się nazywam, a bohaterowie moich
kilku opowiadań robią co chcą, od skręcania kostek po łamanie
serc. Naprawdę nie wiem, co mam zrobić, żeby zaczęli się mnie
słuchać, any ideas?
Rozdział
dedykowany Cassie, która tak bardzo troszczy się o moją łacinę i
fonetykę (i pewnie klnie na mnie, na czym świat stoi; ale musisz to
wytrzymać, kochana :D) i Kindze, za to, że jest i znosi moje
humorki.
I
- ku swojej radości - mam już napisaną ponad połowę rozdziałów
opowiadania :)
Wasza
przemęczona,
M.
PS.
Tylko tyle i aż tyle. Jeśli znajdę czas, następny rozdział
będzie miał więcej stron, ale nic nie obiecuję. I zapraszam
swoją miniaturkę o
tytule "Nie
kochałam go dlatego, że do siebie pasowaliśmy. Kochałam go, bo
był sobą". See
U in two weeks time.
Edit:
przypominam o możliwości otrzymania moich miniaturek w wersji pdf.
O kontakt proszę na e-mail: magda.kowalczyk2409@gmail.com
***
Następnego
dnia obudziła się za kwadrans dziewiąta. Ubrała się szybko w
koszulkę termoaktywną i dżinsy, a potem teleportowała się do
pracy. Dzień wyglądał jak wszystkie poprzednie, odkąd zaczęła
pracować w Srokach, w zasadzie nie działo się nic specjalnego.
Dogryzała sobie z Malfoyem, plotkowała trochę z Mileną, która
jej zdaniem zainteresowała się jednym z zawodników, po czym
wracała do siebie do domu.
Popołudnia
zazwyczaj spędzała w mieszkaniu Harry’ego, które w ostateczności
od niego przyjęła. Harry, Ginny i Ron zadeklarowali się jej pomoc
w remoncie. To była całkiem niezła zabawa i niejednokrotnie
kończyli zamiast malując, chlapiąc się farbą. Dołączyła do
nich nawet Padma, która okazała się być całkiem niezłą
towarzyszką. Była szczęśliwa, że Ron w końcu znalazł sobie
dziewczynę, która rozumiała jego potrzeby i była w stanie
wyciągnąć to, co w rudzielcu było najlepsze. Razem z Ginny
odebrała od krawcowej jej sukienkę, a ruda dziewczyna pamiętała,
by tym razem zachowywać się jak mugolką. Hermionie robiło się
ciepło na sercu, gdy myślała o radości przyjaciółki, która w
ostatnich dniach myślała przede wszystkim o swoim ślubie. Nie
miała jej tego za złe, bo była pewna, że sama - czegokolwiek nie
myślała o tym wydarzeniu - byłaby zestresowana i naprawdę
chciałaby, żeby wszystko było idealne.
W
wolnych chwilach czytała książki o quidditchu, uparcie poszukując
w tym sporcie sensu i oszukując się przy okazji w duchu, że kpiny
Dracona z jej niechęci do tego sportu nie mają z tym nic wspólnego.
Raz czy dwa wybrała się do swoich rodziców, by poinformować ich o
zmianie mieszkania oraz zjeść wspólny posiłek, co obiecała sobie
robić przynajmniej dwa razy w miesiącu, by nie stracić z nimi
kontaktu, pomimo tego, że po ukończeniu szkoły wybrała życie w
świecie magii. Mama standardowo pytała ją, czy spotkała kogoś, z
kim mogłaby zacząć planować wspólne życie. Hermiona za każdym
rumieniła się i mówiła, że nie, że ma jeszcze czas. Jednak jej
matka nie była w ciemię bita. Dobrze wiedziała, że coś jest na
rzeczy. Doszła jednak do wniosku, ze córka zwierzy jej się, kiedy
będzie tego chciała. Widocznie na razie sama nie była pewna tego,
co działo się w jej sercu.
Oprócz
tego brunetka poświęcała dużo czasu na pakowanie w osobne pudełka
najcenniejszych woluminów, jakie posiadała, i porcelany. Najwięcej
było tam książek, ale w sumie byłoby dziwne, gdyby było inaczej.
Gdy tylko Harry zobaczył, ile ma książek, stwierdził, że
obiecując jej pomoc, nie miał na myśli biblioteki. Ginny parsknęła
śmiechem i dodała, że przecież to Hermiona Granger, która gdyby
mogła, żywiłaby się literami jak te małe, dziwne mugolskie
owady, co siedzą w starych tomiszczach. Brunetka zruszyła wtedy
ramionami, ale doszła do wniosku, że poniekąd miał rację. No i
nie powinna nic mu mówić, bo zaoferował jej pomoc i z poświęceniem
trzy dni składał jej meble z wykorzystaniem mugolskich urządzeń,
mając tylko Rona do pomocy. Ona zaś spędzała czas z Ginny,
urządzając pokój Teddy’ego i kupując rzeczy nie tylko dla
adoptowanego chłopca, ale i dla dziecka, które miało się urodzić
za dziewięć miesięcy.
Ronald
podczas remontu nieraz pokaleczył się narzędziami, a od młotka
miał całe posiniaczone palce. Padma śmiała się z niego, że nie
powinien był brać się za coś, czego nie potrafi, jednak to
podziałało tylko na jego ego i po przeczytaniu instrukcji obsługi
młotka zaczął pomagać przyjacielowi, a nie tylko przeszkadzać.
Hermiona
coraz częściej łapała się na tym, że w jej myślach pojawia się
Dracon. Nie traktowała go już jako zła koniecznego, bo mężczyzna
wydawał się być szczery w swoich próbach bycia miłym dla niej.
Nie wiedziała jednak, co ma o tym myśleć. Wolała na razie
bezpiecznie trzymać go od siebie z daleka niż przyznać się
wszystkim, że jednak nie jest jej obojętny i to od dłuższego
czasu. Podczas gdy jej umysł głośno krzyczał, że nie powinna się
z nim zadawać, bo to jest TEN Draco Malfoy, jej serce powoli
przekonywało ją, że może jednak warto zaryzykować. Ludzie się
przecież zmieniają, czego najlepszym dowodem był czy to Harry, czy
też ona sama. Nie wiedziała, co ma o tym myśleć i stwierdziła,
ze na razie da sobie z tym spokój, bo ma ważniejsze sprawy na
głowie. Kilka razy wpadła z Ginny do Nory, by pomóc jej matce w
przygotowaniach do wesela. Tym razem poza gośćmi z Anglii mieli
pojawić się znajomi zza granicy, w tym Wiktor Krum i najbliżsi
Fleur. Ruda bardzo się z nimi zaprzyjaźniła i Hermiona miała
tylko nadzieję, że młodsza siostra żony Billa znalazła sobie
inny obiekt westchnień. Morderstwo na rodzinie bratowej mogłoby
przyćmić całą uroczystość.
Theodor
w tym czasie przegrał zakład z Blaise’m. Brunet oczywiście nie
darował sobie przyjemności zakpienia z przyjaciela, jakoby ten
przecenił zdolności podrywania Dracona, Astoria zaś zaczęła
śmiać się, że musi uratować honor rodziny i wygrać swoją część
zakładu, żeby jej ukochany się nie załamał i nie zbankrutował,
bo za co kupowałby jej sukienki? Na te słowa Pansy wybuchnęła
śmiechem, Theo natomiast wywrócił oczami i stwierdził, że jeśli
straci cały majątek, to na pewno nie przez jeden przegrany zakład,
zwłaszcza z tak niską stawką.
Draconowi
poranne treningi z byłą Gryfonką zaczęły sprawiać coraz większą
przyjemność. Granger wydawała się być całkiem znośna, dało
się z nią normalnie rozmawiać i chyba po raz pierwszy w życiu
przyznał przed samym sobą, że pomylił się w ocenie czyjejś
osobowości. Ponadto przypominała mu się siódma klasa, gdy
Ślizgoni zaczęli nagle integrować się z Gryfonami, a Złote Trio
ukazało inne, bardziej interesujące oblicze... Odpędzał jednak od
siebie te myśli. Były niepoprawne, i już. To, że był w stanie ją
polubić, jeszcze nic nie znaczyło. Prawda?
Coraz
większe zadowolenie sprawiała mu zazdrosna mina Daniela, gdy on
rozmawiał z Granger lub po prostu siedział i obserwował mecz. Dla
obojga zbliżał się dzień, który miał zmienić sporo w ich
relacjach, choć nie mieli o tym pojęcia. I może lepiej się stało,
że nie wiedzieli, co przyniesie przyszłość, ponieważ mogliby
zrobić coś, by do tego nie dopuścić.
Remont
nowego mieszkania Hermiony powoli dobiegał końca. Ściany zostały
pomalowane, meble złożone, a książki i pozostałe rzeczy
porozkładane w miejscach, które zostały im wyznaczone. Samo lokum
zyskało przyjemny dla oka, dość nowoczesny i przede wszystkim
funkcjonalny wygląd, który znacznie ułatwił Hermionie
odnalezienie się w sporej przestrzeni. Jedynie czasem brunetka
znajdowała stanik w szufladzie, w której trzymała skarpetki. Był
to jednak bałagan właściwy kobiecie, która dopiero się
przeprowadziła i jeszcze nie przyzwyczaiła się do nowego rozkładu
rzeczy.
***
Hermiona
siedziała z Ginny na nowych stołkach barowych, które z powodzeniem
zastępowały w tym pomieszczeniu krzesła i piła swoją ulubioną
zieloną herbatę. Ruda zadowoliła się czarnym gatunkiem napoju z
dodatkiem soku malinowego, w który zaopatrzyła Hermionę matka.
Kobieta dobrze wiedziała, że jej córka nie przepada za robieniem
przetworów, za to nie ma nic przeciwko ich konsumpcji.
-
Cieszę się, że jednak namówiliście mnie na to mieszkanie -
odezwała się jako pierwsza brunetka, wyczarowując więcej herbaty.
-
Wiedziałam, że to powiesz - ucieszyła się szczerze Ginny. Już od
dawna uważała, że jej przyjaciółka powinna wyprowadzić się z
małego mieszkanka, które wynajmowała w Stratford, skąd w wiele
miejsc miała dość daleko. - Wiesz, co cię teraz czeka? -
Uśmiechnęła się szeroko, podekscytowana tym, co kroiło się w
najbliższej przyszłości. Jej przyjaciółka od razu załapała, o
co chodzi i w ogóle jej się to nie spodobało. Nie przepadała za
imprezami i nie chciała zapraszać do swojego apartamentu tłumu
ludzi. Miała ochotę świętować zmianę lokum z przyjaciółmi,
ogniem rozpalonym w kominku i butelką dobrego wina albo z nową
książką i kieliszkiem porto lub innego dobrego alkoholu. - Mowy
nie ma - zbuntowała się Hermiona.
-
Nie zgadzam się na to. Nie w moim nowym mieszkaniu.
-
A niby gdzie mielibyśmy to zrobić? - zdziwiła się Gin. -
Parapetówki robi się tylko w nowych mieszkaniach…
-
… gdzie nie ma mebli - wtrąciła się Hermiona.
-
Faktycznie… - zafrasowała się na chwilę ruda. Nie minęło
jednak wiele czasu, a jej twarz rozjaśnił uśmiech. - Zrobimy
przyjęcie wprowadzkowe - nie dała się zbić z tropu.
-
Nie ma czegoś takiego jak przyjęcie wprowadzkowe - westchnęła
Hermiona, będąc blisko kapitulacji.
-
Ależ oczywiście, że jest. Właśnie je wymyśliłam. - Ginny
postawiła sobie za cel nakłonienie Hermiony do tej imprezy i
musiała przyznać, że szło jej całkiem nieźle. Brunetka nie
miała nawet specjalnych obiekcji. No, może poza tą jedną, że
wszystko miało odbyć się w jej świeżo wyremontowanych pokojach.
- Zgódź się, Herm. Będzie naprawdę fajnie! Mogłabyś zaprosić
całą ekipę zawodników, ja też bym ich chętnie poznała. No i
pomyśl o Harry'm. On też na pewno by chciał się z nimi spotkać.
- Gdyby to nie zadziałało, ruda gotowa była posłać jej swoje
spojrzenie zdolne skruszyć najgrubsze mury. Na szczęście jednak
nie musiała chcieć go używać. Hermiona zdecydowała się poddać,
świadoma, że Ginny i tak nie odpuści.
-
Niech ci będzie - westchnęła, uśmiechając się do Ginny. Trzy…
Dwa… Jeden… W myślach zaczęła odliczanie, wiedząc,
co zaraz usłyszy. Nie pomyliła się.
-
Mogę ją zorganizować - zaproponowała ruda, podekscytowana
możliwością przygotowania imprezy. - Ułożę menu, wybiorę
muzykę i przygotuję ładne zaproszenia dla gości - zaczęła
wyliczać wszystko, co w jej mniemaniu powinna zrobić, żeby impreza
się udała.
-
Dobrze, ale pod kilkoma warunkami. Po pierwsze, nie będziesz
przesadzała z gotowaniem. Przygotujesz proste, nieskomplikowane
rzeczy w takich ilościach, żeby to zostało zjedzone. Albo nie, ja
to zrobię. - Hermiona przypomniała sobie ostatnia imprezę w tym
samym mieszkaniu, gdy jeszcze należało ono do Harry’ego, po
której goście musieli zabierać ze sobą po kilka opakowań
jedzenia i doszła do wniosku, że tym razem woli tego uniknąć. -
Po drugie, zero Celestyny Warbeck. Mój dom jest strefą wolną od
muzyki tej kobiety i naprawdę nie chcę, żeby takowa była tu
grana. I pomożecie mi sprzątać. Nie chcę zostać z tym sama,
jasne? I żadnych zaproszeń. Sama zajmę się gośćmi, których
chcę tu mieć.
-
Pewnie. - Hermiona nawet nie była pewna, czy ruda jej słuchała,
podniecona imprezą wprowadzkową, jak ją określiła. -
Masz to wszystko jak w banku. Będzie świetnie, zobaczysz! -
zapewniła ją.
***
Hermiona
wstała ze swojego miejsca na trybunie, które zajmowała zazwyczaj
podczas treningów i podeszła do całej ekipy, która miała zamiar
właśnie udać się do szatni.
-
Cześć, drużyno - przywitała się, jako że wcześniej nie miała
czasu przywitać się ze wszystkimi z osobna.
-
Cześć, Hermionko - uśmiechnął się Kyle. Również posłała mu
uśmiech. Jak na swoje standardy polubiła go dość mocno, bo mogła
z nim prowadzić rozmowy na poziomie, nawet jeśli w czymś się nie
zgadzali. Daniel zrobił lekko kwaśną minę, co dość ją
zaskoczyło. Jego również lubiła. Był w stosunku do niej bardzo
szarmancki i zawsze starał się być blisko niej. No i większość
rozmów z nim była bardzo przyjemna.
-
Więc… - Nagle się zawahała, ale nie miała już odwrotu. -
Chciałam was zaprosić na przyjęcie wprowadzkowe. Właśnie
zmieniłam mieszkanie i doszłam do wniosku, że to dobry pomysł. -
Nie uznała za stosowne mówić im, że to był pomysł Ginny i że w
zasadzie to ona zmusiła ją do zrobienia tego. - Tak więc jutro,
jeśli oczywiście macie ochotę, będziecie mile widziani.
-
O której i gdzie? - zapytał Daniel, a w jego głowie wykiełkował
plan, jak w końcu porozmawiać z Hermioną sam na sam i być może
zaprosić ja na randkę. Hermiona podała im adres i godzinę.
-
Wasze partnerki też są mile widziane - dodała, wiedząc, że
zwiększy to prawdopodobieństwo ich przyjścia.
-
Do zobaczenia jutro - dodała, po czym opuściła stadion. Draco
dogonił ją w kilku krokach.
-
Weasleyówna cię namówiła? - zapytał.
-
Skąd wiesz? - Uniosła brwi, zapominając zaprotestować.
-
Z własnej woli nie zrobiłabyś imprezy u siebie w domu, nie w
świeżo wyremontowanym - powiedział po prostu.
-
A właśnie że… - chciała coś dodać, ale nie pozwolił jej na
to.
-
Wyluzuj, Granger. Po prostu jutro baw się dobrze i nie myśl o
konsekwencjach. Cześć. - Skręcił w prawo, podczas gdy ona miała
obrać drogę w lewo.
-
Ale ty też jesteś zaproszony! - krzyknęła za nim, samej sobie się
dziwiąc, że to w ogóle robi. Zawrócił i podszedł do niej z
uśmieszkiem, który w jego mniemaniu miał być wredny, wychodziło
jednak spod niego coś na kształt rozbawienia.
-
Przecież wiem - wyszeptał jej do ucha, sięgając po jej lok i
zaplatając go dookoła swojego palca. - Nie mogę się doczekać tej
imprezy u ciebie. Liczę na co najmniej jeden taniec. Jak będziesz
miała szczęście, to może nawet na więcej.
-
Nigdy się nie zmienisz. - Wyrwała się z jego uścisku i ruszyła w
stronę swojego auta, unosząc dumnie głowę.
-
I tak wiem, że ci się podobam! - zawołał za nią, wciąż mając
na twarzy niezidentyfikowany uśmieszek.
-
Chciałbyś, Malfoy, chciałbyś - odparowała, w głębi duszy będąc
bardzo niezadowolona z tego, co powoli docierało do jej umysłu, a
przed czym jej serce miało się bronić, jeśli nie długo, to
przynajmniej wytrwale.
-
I tak wiem, że mam rację - dodał, chcąc mieć ostatnie słowo.
***
-
George, może odwiedzimy Hermionkę w jej nowym mieszkaniu? -
zapytała pani Granger, uśmiechając się do męża.
-
Teraz? - Podniósł głowę znad gazety mężczyzna.
-
Tak - powiedziała kobieta, sięgając po torebkę.
-
No dobrze - zgodził się. - Zaraz będę gotowy.
Pół
godziny później siedzieli w aucie, patrząc na wieżowiec.
-
Sadzisz, że to tu, Jane? - upewnił się mężczyzna, zerkając z
niepokojem na nawigację.
-
Tak, na pewno - potwierdziła kobieta. - Przecież podała nam adres.
- Wysiedli z pojazdu, udając się do budynku.
Hermiona
otworzyła drzwi rodzicom, trzymając w ręce miskę z ciastem.
-
Mama? Tata? - zapytała, wpuszczając ich do przedpokoju.
-
Postanowiliśmy cię odwiedzić i zobaczyć, jak mieszkasz -
wyjaśniła jej matka, rozglądając się z uznaniem. - Ładnie się
urządziłaś - dodała.
-
Dziękuję - ucieszyła się brunetka. - Harry, Ron i Ginny pomogli
mi zrobić remont.
-
A co ty robisz? - zapytała Jane, idąc za córką do kuchni i widząc
cały blat zastawiony zakupami, miskami z sałatkami i różnymi
rodzajami słodyczy.
-
Ginny zarządziła imprezę wprowadzkową - wyjaśniła, krzywiąc
się lekko.
-
Nie ma czegoś takiego - powiedział jej tata.
-
Już jest. Ostatnio to wymyśliła - wyjaśniła. - Mamo. - Odwróciła
się do stojącej za nią kobiety. - Mogłabyś mi pomoc? -
poprosiła.
-
A ja włączyłbym sobie mecz - wtrącił się w ich rozmowę tata.
-
Kto gra? - zainteresowała się.
-
Barcelona z Milanem w półfinale. Obejrzę sobie, dobra? - zapytał
Hermiony, patrząc prosząco na córkę.
-
Pilot jest w salonie, na fotelu. - Na twarzy dwóch brązowowłosych
kobiet wykwitł szeroki uśmiech, gdy mężczyzna niemal popędził
do pomieszczenia.
-
Kogo zaprosiłaś? - zainteresowała się matka, zaczynając kroić
paprykę.
-
Kilka osób z mojego rocznika i zawodników. I asystentkę trenera. -
Wpatrywała się w deskę, skupiając się na podziale cukierków.
Miała zamiar powrzucać je kolorami do przezroczystych miseczek. Od
razu odnotowała, że wcześniej będzie musiała rzucić na
mieszkanie Muffliato, by nie przeszkadzać sąsiadom we śnie.
-
I ktoś, kto ci się podoba, prawda? - Uśmiechnęła się domyślnie
starsza kobieta.
-
Mamo! - skarciła ją Granger, rumieniąc się jeszcze bardziej.
-
Dobra, dobra, nic nie mówiłam. - Chciała zmienić temat na
przyjemniejszy, ale nie zdążyła.
-
Gool! - wrzasnął pan Granger, zrywając się z fotela z radości.
-
Kto strzelił? - zaśmiała się jego córka, wyglądając do salonu.
-
Barcelona - powiedział ojciec, jakby lekko zawstydzony wybuchem.
-
Krzycz, jak strzeli Milan! - zawołała, znów zaczynając się
śmiać.
***
Narcyza
weszła do mieszkania swojego syna, rozglądając się dookoła. Jej
uwagę zwrócił bałagan, który zrobił się w ciągu kilku
ostatnich dni.
-
Synu, czy ty tu czasem sprzątasz? - skrzywiła się, wchodząc do
kuchni.
-
O, cześć mamo - powiedział, nalewając do szklanki soku. Kobieta
zwróciła uwagę, że jest w samych bokserkach.
-
Nie słyszałem, jak weszłaś.
-
Może byś się ubrał? - skarciła go wzrokiem, przekładając z
krzesła kilka gazet na stół i siadając przy stole.
-
A ja zrobię sobie herbatę - dodała, przekazując mu samym
spojrzeniem, że nie powinien z nią dyskutować.
-
Dobrze, mamo - zgodził się, wychodząc z pomieszczenia. Wrócił po
chwili, ubrany w spodnie od dresu. Narcyza zacisnęła wargi, widząc
jego strój, ale nie skomentowała tego. Jej syn, odkąd wyprowadził
się z domu, zmienił się nie do poznania. Zawsze był rozpuszczony,
ale jego zachowanie ostatnio stało się nieznośne. Przydałaby mu
się kobieta, najlepiej taka, która mogłaby go choć trochę
ustawić…
Panna
Granger byłaby idealna i niedawno, kiedy ich widziała, doszła do
wniosku, że są dla siebie stworzeni. Niewiele było kobiet, które
umiałaby postawić jej syna do pionu.
-
Jak tam, poznałeś jakąś kobietę? - zagaiła, wyczarowując kubek
herbaty.
-
Nie - burknął. - Po co pytasz?
-
Bo może to czas, abyś się ustatkował? - zasugerowała.
-
Jestem ustatkowany - rzucił, wyciągając sobie z lodówki jogurt
naturalny. Narcyza zmieniła front na trochę bardziej ofensywny.
-
A co sądzisz o Hermionie Granger? - spytała wprost. Obejrzał się
na nią przez ramię, mając dość dziwną minę.
-
Co mam o niej myśleć? - zakpił. - Kobieta jak kobieta i w dodatku
jej rodzice są mugolami. - Usiadł przy stole i zaczął jeść.
-
Nie udawaj. - Pokręciła głową. - Dobrze wiem od Anny, że
powiedziałeś Zabiniemu, że jest niezła. I nie wmówisz mi, że
krew ma dla ciebie znaczenie, po wojnie sam przecież zmusiłeś nas
do przyznania, że to nie ona jest wyznacznikiem wartości człowieka.
-
Mamo… - W jego głos wkradły się ostrzegawcze nutki.
-
A na dodatek - ciągnęła, nie zwracając uwagi na jego słowa -
zaprosiłeś ją do nas do domu. Nie zrobiłeś tego z żadną inną
kobietą.
-
Sama mi kazałaś. - Nieświadomie zaczął się bronić, za wszelką
cenę nie chcąc się przyznać, że zasiała w nim ziarno
niepewności.
-
Zawsze robiłeś, co chciałeś - zbiła jego argument, powodując
wybuch złości syna.
-
Nie mam zamiaru o tym rozmawiać - uniósł się dumą, wyrzucając
do kosza opakowanie po jogurcie.
-
A ja chciałam ci tylko powiedzieć, że i ja, i twój ojciec
jesteśmy w stanie zaakceptować wasz związek - powiedziała
spokojnie.
-
Żadnego związku nie będzie! - Trzasnął w dłonią stół, dając
upust trawiącym go negatywnym emocjom.
***
czytam
= komentuję
Żadnego związku nie będzie, bo Draco jest mój!
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, co na to Herm... Tym bardziej, że wiesz, co zrobiła :D
UsuńCałuję!
W ogóle dziś jesteś drugą osobą, która dedykuje mi rozdział, dzięki mojej cierpliwości. Chyba jestem z żelaza, przez współpracę z wami..
UsuńKinga... Ty wiesz. Emocjonalnie dzisiaj jestem nijaka, nie umiem mówić, co myślę. Hermiona i Draco kotłują mi w głowie tak, że nie umiem. Dalej myślę o tych hejtach z mojego snu :P A kolokwium czeka...
UsuńTaki zaszczyt... Dziękuję! ;)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem, od czego zacząć. Co z tego, że jedyne, na co mam ochotę, to pójście spać. Muszę przeczytać i skomentować - nie mogłabym inaczej postąpić. :D
Draco? Nieładnie tak kłamać. Zwłaszcza że Daniel (i inni, których pominę milczeniem...) ostrzą sobie zęby na słodką, niewinną (to słowo nie jest przypadkiem :P) Hermionkę. I co poczniesz? :D
Impreza wprowadzkowa (czego to Ginny nie wymyśli) jest doskonałym pomysłem. Oryginalny, bo oryginalny, ale jest szansą na zbliżenie bohaterów. ;)
Nie mogę się doczekać, co wymyślisz w kolejnym (nastym) rozdziale, w którym, coś czuję, będzie gorąco. ;)
Potrzebuję snu. Albo kawy. Chyba wybiorę sen - godziny już na to pozwalają. xD
Powodzenia z fonetyką! :D
Pozdrawiam,
Cassie :)
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
Rozdział super! ;) przyznam że sama jestem od tygodnia w podobnym nastroju, potrafię sobie wyobrazić jak się czujesz! ;) Na miejscu Hermiony chyba zaczelabym się bać Draco x.x Widzę że zainteresowanie Herm sportem rośnie, ciesze się, może ze względu na to ze sama się sportem zajmuje, minimalnie ale jednak tak. Uwielbiam Gin!; D Impreza wprowadzkowa-hit XD Uwielbiam świat który wykreowalas nie mogęsię od nniego oderwać! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawia, duzo spokoju i otwartego umysłu na kolokwium Ci życzę! ;)
Julka
Hej :)
OdpowiedzUsuńRozumiem jak się czujesz. Mnie mechaniki nie dają żyć i jeszcze prace poza szkołą... Powodzenia na kolokwiach :)
A teraz rozdział.
Ginny ukradła rozdział XD nawet Ron z młotkiem (zresztą ciekawe jak to wyglądało) nie był w stanie pobić jej pomysłów. Chyba wiem jak wyglądają imprezy w wykonaniu Ginny, jak ja je robie to przez trzy dni jeszcze jest co jeść XD chyba się z nią bym dogadała.
Narcyza taka bezpośrednia... Od razu widziałam że nie jest w 100% kanoniczna ale tym mnie zdziwiłaś. Żeby wszyscy dookoła widzieli, że sobie na wzajem się podobają a oni nie... Głupota. Jednak miłość/zauroczenie rzeczywiście oślepia.
Pozdrawiam i jeszcze raz powodzenia :)
Incaligo
fajny rozdział,
OdpowiedzUsuńczytając zauważyłam, że zmieniony został styl pisania. Mało dialogów. Ale przyznam Ci się, że też tak lubię pisac czasami. Można szybciej przejśc np kilka dni do przodu z historią.
Rozdział ciekawy i pozostało mi czekac już na imprezę.
pozdrawiam
zapraszam do siebie na nowy rozdział
http://dramione-zyciepelneniespodzianek.blogspot.com/
Super ;* czekam na kolejne i zycze weny :)
OdpowiedzUsuńMasz talent. Bardzo dobrze czyta się twojego bloga. Czekam na kolejne rozdziały :-D
OdpowiedzUsuńCudowne! Podoba mi się mega, mega.. Kocham Twoje opwiadanie i czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńPoza tym jakbyś miała czas i szukała jakiś historii, to.. Zapraszam do mnie!
http://hermiona-i-draco-zrozumiec-milosc.blogspot.com/
Świetny rozdział :) Życze głowy pełnej pomysłów!
OdpowiedzUsuńzapraszam tu: http://pleasedontsaygoodbay.blogspot.com
Tak, ta impreza zdecydowanie będzie ciekawa, szczególnie patrząc na naszych niezdecydowanych bohaterów. Tu już coś wisi w powietrzu.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/