Już jest. W końcu coś rusza z górki.
A może nie? :)
Miłego czytania :)
***
Wyszła z łazienki, ubrana w krótką sięgającą uda satynową koszulkę. Odwrócił się do niej natychmiast, odstawiając w międzyczasie na barek szklankę z whisky. Na jej muśnięte czerwoną szminką wargi wypłynął psotny uśmiech. Podeszła do niego i przytuliła się od tyłu, dłońmi błądząc po jego klacie i drażniąc wystawioną na działanie chłodnego powietrza skórę.
- Nie myśl, że nie wiem, co robisz - stwierdził zachrypniętym głosem.
- Wiem, że ty wiesz, że ja wiem - powiedziała, całując go w szyję i zostawiając na niej ślad szminki. To mu wystarczyło. Po chwili stała przyciśnięta do ściany, a on całował ją tak, że miała wrażenie, że ziemia ucieka jej spod nóg.
- Chodź pod prysznic - powiedział wciąż zachrypniętym głosem.
- Pod prysznic? - spytała zawiedziona, ale nie pozwolił jej na protesty. Chwycił ją za rękę i pociągnął ją za sobą do łazienki. Wepchnął ją do kabiny, puszczając wodę.
- Zimna! - pisnęła, chlapiąc na niego. W jej oczach cały czas czaiło się pragnienie, które on powinien ugasić. Podszedł do niej z niebezpiecznym błyskiem w oku.
- Zimna, mówisz? - spytał, znów przypierając ją do ściany.
- Dokładnie tak - odpowiedziała i w tym momencie obudził go jakiś cholerny trzask. Że też w takiej chwili, mruknął do siebie.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i dopiero po dłuższej chwili zorientował się, gdzie jest. Zamrugał gwałtownie, żeby usunąć sprzed oczu resztki niewygodnego snu i postaci, która w nim dominowała. Opuścił ręce w dół, gdy zdał sobie sprawę, kim była kobieta, która mu się śniła.
O Salazarze.
Zabini miał rację.
Podoba mu się Granger.
Wypuścił powietrze z płuc, czując, że potrzebuje zimnego prysznica. Zerknął na zegar wiszący na ścianie. Była dopiero siódma. Do zbiórki przed wyjazdem do Wiednia mieli jeszcze dwie godziny. Ubrał się szybko i po cichu opuścił mieszkanie.
Pół godziny później pojawił się tam z powrotem. U siebie zdążył tylko wziąć szybki prysznic, przebrać się i zabrać przezornie wcześniej spakowane walizki. W salonie siedział Teddy i przeglądał jakąś książkę dla dzieci.
- Gdzie byłeś? - zapytał z ciekawością, patrząc na jego bagaże.
- U siebie w domu - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Jadłeś już śniadanie? - zainteresował się, nagle czując głód.
- Nie - powiedział młody, znów bardziej interesując się książką. - Zawsze jem je z ciocią, a ona w weekendy lubi spać troszkę dłużej.
- Może ją obudzimy? - zaproponował.
- Jak? - zainteresował się mały. - Bo ona nie lubi, jak się to robi.
- Oblejemy ją wodą - zdradził, co wymyślił poprzedniego wieczoru. Teddy miał przez chwilę tak poważną minę, że zaczął myśleć, że się wygłupił. Twarz chłopca rozjaśniła się jednak tak szerokim uśmiechem, że wszystkie wątpliwości musiał odsunąć na bok.
- Zgoda. - Kiwnął głową. - A jak to zrobimy?
- Rzucę na nią zaklęcie Aguamenti. - Już wcześniej doszedł do wniosku, że to będzie najlepszy sposób na zafundowanie jej szybkiej pobudki.
Weszli po cichu do jej sypialni. Teddy stanął w pewnej odległości od łóżka, podczas gdy Draco podszedł blisko śpiącej kobiety i przez chwilę patrzył na odciśnięty na policzku wzorek z poduszki oraz okalające twarz nieuporządkowane loki.
- Granger - mruknął jej do ucha. - Nie zdążysz wypożyczyć Historii Hogwartu.
- Skończyłam szkołę - odburknęła, opędzając się ręką. Ledwo zdążył się odsunąć.
- Aguamenti - powiedział cicho i szybko odskoczył. Strumień wody wydostał się z jego różdżki, mocząc brunetkę i pościel. Kobieta wyskoczyła z łóżka i stanęła naprzeciwko niego. Na jej twarzy zagościła furia.
- Co. Ty. Robisz. W. Mojej. Sypialni. - Podeszła do niego bliżej, patrząc na niego ze wściekłością. Kątem oka dostrzegła Teddy’ego i wszystko zrozumiała. - Idź do kuchni - zwróciła się do chłopca, a potem przeniosła spojrzenie z powrotem na blondyna, który powstrzymywał się od śmiechu. - To nie było śmieszne - zirytowała się. Młody opuścił pomieszczenie, mając poczucie, że zrobił źle. Mina jego ukochanej cioci mówiła mu o tym bardzo dobitnie i postanowił ją przeprosić.
- Ależ oczywiście, że było. - Całą siłą woli powstrzymał się od wybuchnięcia śmiechem. Hermiona już otwierała usta, by mu coś powiedzieć, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Stała w miejscu, walcząc z ochotą, by odegrać się na nim za złośliwą pobudkę.
- Nie otworzysz? - Uniósł brwi, uśmiechając się, a jej serce zabiło szybciej. Nie dała tego po sobie poznać.
- Otworzę - przyznała. - I policzymy się za to innym razem. - Wyszła z sypialni, ponaglona kolejnym dzwonkiem do drzwi. Otworzyła je, rejestrując, że blondwłosy mężczyzna idzie za nią. - Pani Weasley? - zdziwiła się, nagle uświadamiając sobie, że wciąż ma na sobie piżamę.
- Miałam odebrać Teddy’ego - przypomniała jej, wchodząc do mieszkania. - Ale jeśli przeszkadzam, przyjdę później.
- Nie, nie - powiedziała Hermiona. - Jest spakowany i prawie gotowy. Zaraz przyniosę jego rzeczy, tylko się ubiorę.
- Oczywiście. - Prawie parsknęła śmiechem mama jej przyjaciół. - Poczekam w kuchni. Twój… kolega z pewnością dotrzyma mi towarzystwa, prawda? - zwróciła się do Dracona, który chwilowo trzymał się dość z tyłu.
- Oczywiście - potwierdził bardzo poważnie, przyznając w duchu, że takiego obrotu spraw się nie spodziewał.
Hermiona przeszła szybko do swojej sypialni, by zabrać torbę z rzeczami Teddy’ego i przebrać w coś normalnego. Szybko wciągnęła na siebie dżinsy i bluzkę z długim rękawem. Dołączyła do pary dorosłych, ze zdziwieniem zauważając, że pani Weasley jest pogrążona w rozmowie z blondynem. Na stole stał kubek jej ulubionej herbaty i pojawiły się cztery nakrycia.
- Pomyślałam, że z wami zjem - powiedziała Molly, wskazując na stół. - To od kiedy się spotykacie? - zapytała. Hermiona zwalczyła w sobie ochotę schowania twarzy w dłoniach. Każdy ich o to pytał, a Draco wcale nie ułatwiał jej sprawy, nie zaprzeczając plotkom.
Spojrzała kobiecie w oczy i dopiero wtedy zorientowała się, że ta żartowała.
***
- Leo, chyba mamy problem - powiedziała Milena, patrząc niepewnie na trenera.
- Co się stało? - zapytał mężczyzna, odrywając się od nowej książki o quidditchu, którą sobie niedawno sprawił.
- Cofnęli nam rezerwację w Wiedniu… - zawiesiła głos.
- Dlaczego? - zmarszczył czoło, zaznaczając palcem miejsce, w którym skończył.
- Nie mam pojęcia. Pewnie trafił się ktoś, kto zaoferował więcej za wynajem - skrzywiła się.
- To co teraz? - Zastukała paznokciami o blat swojego biurka, myśląc nad czymś intensywnie.
- Mam przyjaciółkę, która pracuje w hotelu...
- W czym haczyk? - westchnął.
- To nie jest w Wiedniu...
***
- Nie powinieneś przypadkiem iść po swoje bagaże? - zapytała Hermiona, mając nadzieję, że natrętny blondyn w końcu opuści jej mieszkanie.
- Przyniosłem je już wcześniej - powiedział, wskazując na dwie walizki. Uniosła brwi, ale nie skomentowała tego, po czym przywołała zaklęciem jedną, całkiem sporą torbę. - Poradzę sobie - uprzedziła go, zanim w ogóle zdążył wyciągnąć rękę po jej bagaż.
- Jak sobie chcesz - burknął. - Tylko żeby potem nie było, że nie chciałem ci pomóc.
***
- Hej, ekipo, zmiana planów! - zawołał Leo, machając ręką, aby zgromadzić wszystkich dookoła siebie. - Okazało się, że Wiedeń nie wchodzi w grę, ale Milenie udało się zarezerwować inny hotel, tym razem w Paryżu. Świstoklik odlatuje za dwie minuty. - Nie zdążył dokończyć, a koło niego od razu zaroiło się od podekscytowanych zawodników.
Hermiona stanęła koło Mileny i pomyślała, że ona również nie może doczekać się tego wyjazdu. Uwielbiała Londyn, ale od czasu do czasu łapała się na tym, że tęskni za stolicą Francji. Przeżyła tam sporo całkiem niezłych chwil, poznała fantastycznych ludzi i miała wiele pozytywnych wspomnień. Dotknęła starej szczoteczki do zębów - kogoś w ministerstwie trzymały się żarty - i zaczęła odliczać do momentu, w którym mieli odlecieć do Paryża.
Wylądowali tuż pod swoim hotelem. Brunetka spojrzała na niego z mimowolnym podziwem. Zazwyczaj takie miejsca nie robiły na niej wrażenia, jednak musiała przyznać, że ten wydawał się być wyjątkowy. Pozłacany napis Shangri-La Hotel, metalowa brama, oddzielająca miejsce od ulicznych gapiów, którzy chcieli chociaż poobserwować, jak żyje bogatsza część ich społeczeństwa, odźwierny, który z uśmiechem na twarzy otwierał drzwi przed bywalcami hotelu.
Zwolniła kroku, przyglądając się fasadzie budynku i zastanawiając, ile może mieć lat. To chyba właśnie to było powodem, dla którego nie zauważyła pewnego szatyna i wpadła na niego z całym impetem.
- Mon amour, znów się spotykamy - usłyszała znajomy głos. Uniosła głowę do góry, jako że ten, który ją złapał, był o ponad głowę wyższy i dopiero po dłuższej chwili poznała, z kim ma do czynienia.
- Jacques? - ucieszyła się, uśmiechając się radośnie. Gdyby wiedziała wcześniej, że będzie w Paryżu, z pewnością dałaby mu znać, że przyjeżdża i że będą mogli się spotkać.
- Co ty tu robisz? - zapytał, odbierając od niej bagaż i wprowadzając ją do budynku. Daniel i Draco odprowadzili ich zdenerwowanymi spojrzeniami.
- Zorganizowano nam wyjazd integracyjny z pracy - wyjaśniła, siadając na fotelu i wskazując mu miejsce obok siebie. Usiadł na oparciu.
- W szpitalu są takie bajery? - zainteresował się. - Gdybym wiedział, już dawno bym zmienił pracę. - Roześmiała się dźwięcznie, a odgłos odbił się cichym echem od ścian.
- Ty i praca? Z całym szacunkiem, ale nie przyszłabym do takiego lekarza. Chodzenie po wybiegu wychodzi ci dużo lepiej - zauważyła. Zawtórował jej śmiechem.
- Masz rację, mon amour. Praca modela jest dużo bardziej satysfakcjonująca. I zdecydowanie lepiej płatna. Pierre będzie zachwycony, że wróciłaś - powiedział. - Dalej nie może pogodzić się z tym, że wolałaś wrócić do Anglii i pracować jako lekarz niż zostać jego modelką.
- Więc może mu to minie, gdy dowie się, że teraz pracuję w klubie sportowym - uśmiechnęła się po raz kolejny, pokazując zęby.
- Pamiętasz nasz ostatni wieczór w Paryżu, tuż przed twoim wyjazdem? - zapytał nagle. - Wieża Eiffla…
- ...bagietka…
- ...ser…
- ...berety…
- …koc...
- …butelka wina...
- ...gwiazdy…
- …pełnia księżyca… - wymieniali, przerywając sobie co rusz i przywołując wspomnienia sprzed kilku miesięcy.
- Więc może to powtórzymy? - zaproponował. - Dziś znowu ma być pełnia i bezchmurne niebo.
- Fantastyczny pomysł - potwierdziła szczerze. - O… - Chciała spytać, o której się zobaczą, ale przeszkodziła jej w tym Milena.
- Hermiono, musimy porozmawiać - powiedziała poważnie, przygryzając wargę. Nagle pożałowała, że zgodziła się na plan Ginny.
- Muszę już iść - powiedział z żalem Jacques. - Mam umówioną sesję zdjęciową. Przyjdę o ciebie po dwudziestej. Tym razem sprawdź, jaką zapowiadają pogodę. Je ne veux pas que tu sois malade - przypomniał jej na koniec i pocałował ją w policzek.
- Do zobaczenia. - Posłała mu ciepły uśmiech. - O co chodzi? - odwróciła się do koleżanki, gdy jej przyjaciel opuścił hotel.
- Niezłe ciacho - powiedziała szatynka, uśmiechając się i chcąc odwlec choć odrobinę przekazanie Hermionie złych wieści. - ByłyzawirowaniazpokojamiboniebyłowystarczającodużowolnychiniemaszinnegowyjścianiżmieszkaćprzeztydzieńzDraconem - wyrzuciła z siebie szybko.
- Co takiego? - zapytała brunetka, która zrozumiała ogólny sens, ale postanowiła się upewnić, że dobrze usłyszała.
- Były zawirowania z pokojami, bo nie było wystarczająco dużo wolnych i nie masz innego wyjścia niż mieszkać z Draconem - powtórzyła wolniej, wbijając wzrok w podłogę.
- Nie ma mowy - zbuntowała się.
- Hermiono… Nie wiem, jak to się stało - powiedziała błagalnie, przysięgając sobie, że ostatni raz kłamie w takiej kwestii. - Naprawdę jest mi przykro. Nie wytrzymasz z nim tego tygodnia?
- Czemu ty tego nie zrobisz? - zapytała inteligentnie Herm, szukając jakiegokolwiek punktu zaczepienia, żeby tylko znaleźć blondynowi inny nocleg . - Albo nie zapytasz, czy można wynająć inny pokój?
- Bo nie można. Już pytałam. A tylko ty masz załatwiony podwójny - wyjaśniła. Hermiona już miała coś odpowiedzieć, gdy nagle dołączył do nich blondyn.
- Granger, słyszałem, że będziemy razem mieszkać - powiedział. Zacisnęła na chwilę oczy, marząc o tym, by wszystko okazało się snem. Jednak gdy je otworzyła, wciąż była w hotelu, w centrum Paryża i wszystko wskazywało na to, że będzie musiała użerać się z Malfoyem w jednym pokoju przez cały najbliższy tydzień. Pocieszała się jedynie tym, że nie będzie spędzała w hotelu zbyt wiele czasu.
- Niestety tak - odpowiedziała w końcu. Milena oddaliła się szybkim krokiem, nie chcąc znajdować się w epicentrum wybuchu złości koleżanki, gdy ta dowie się, że jedynym łóżkiem w jej pokoju, nie licząc sofy, jest małżeńskie.
***
- To jest chyba jakiś pieprzony żart! - krzyknęła Hermiona, wchodząc do sypialni. - Jak oni mogli? Już ja im dam!
- Co się stało? - Draco zajrzał do sypialni , a z jego ust wydarł się niekontrolowany śmiech. - No, Granger, nawet w najśmielszych snach nie marzyłaś o tym, by ze mną spać, prawda? - zakpił.
- Nie będę z tobą spała w jednym łóżku - powtórzyła spokojnie.
- A gdzie masz zamiar, co? - zainteresował się.
- Ja na łóżku. Ty na kanapie - zarządziła. - Podobno jesteś dżentelmenem.
- Nie będę spał na kanapie – zaprotestował.
- A co, boisz się, że stanie ci się coś w to twoje arystokratyczne, wrażliwe ciałko?
- Kanapy są niewygodne, a łóżko jest małżeńskie – zauważył.
- Nie chcę z tobą spać – poskarżyła się. Gestem wskazał jej kanapę. Zrozumiała bez słów i wcale się jej to nie spodobało. Zmarszczyła brwi, myśląc przez chwilę intensywnie. - Mam. Zagramy w pokera – zaproponowała. - Kto przegra, śpi na kanapie - uśmiechnął się szeroko. W pokera umiał grać i kantować jak nikt. Na pewno to wygra. Nie ma innej opcji.
- Niech będzie – zgodził się. Hermiona ze spokojem wyjęła z walizki talię kart.
- Nowe, nieznaczone – powiedziała, pokazując mu nienaruszone opakowanie. Skinął głową, usatysfakcjonowany.
- Wiesz, że ja to wygram? - zapytał.
- Skoro tak twierdzisz – uśmiechnęła się pod nosem. - Do trzech wygranych? - zaproponowała.
- Może być – zgodził się, nad wyraz pewien swojego zwycięstwa.
Pierwsze rozdanie uśpiło jego czujność. Drugie wygrała Hermiona, ale doszedł do wniosku, że to na pewno przypadek. Po trzecim zaczął się jej uważnie przyglądać, ale nie mógł dostrzec niczego, co pozwoliłoby mu zrozumieć, jak mogła tak łatwo z nim wygrywać. Czwarte wygrał i stwierdził, że jest na najlepszej drodze do dzielenia łóżka z brunetką przez cały czas trwania wyjazdu.
Hermiona patrzyła z niepokojem w swoje karty, ale w końcu podjęła decyzję o położeniu ich na stół. Uśmiechnęła się triumfująco, gdy zobaczyła zdumioną minę towarzysza i podskoczyła do góry ze śmiechem.
- Ha! Wygrałam, tleniona fretko! - krzyknęła. - Sypialnia jest moja! - Patrzył na jej radość, a jego wargi same układały się do uśmiechu. Jej entuzjazm był bardzo zaraźliwy. Padła na posłanie, mnąc pościel i przeciągając się z zadowoleniem. - Na co czekasz? - spytała, posyłając mu niewinny uśmiech. - Kanapa jest w salonie. - Gdy wstał, myślała, że ma zamiar wyjść, on jednak miał w planach coś innego, chciał się jeszcze zabawić jej kosztem. Podźwignęła się na ramionach, uciekając spojrzeniem w bok. Unieruchomił jej podbródek między dwoma palcami, kładąc się obok niej i zmuszając ją, aby spojrzała mu w oczy. Chwyciła głośno powietrze w usta, zdumiona jego bezpośredniością.
- Co ty robisz? - wydusiła z siebie, nawet nie próbując z nim walczyć. Nie wiedział, jak określić to, co czuje, ale jedynym synonimem, który przyszedł mu do głowy, było rozczulenie, co bardzo mu się nie spodobało. Zbliżył swoją twarz do jej, nie zwracając uwagi na rumieniec, który pojawił się na jej policzkach.
- Uświadamiam cię, że ja nigdy nie przegrywam – wyszeptał w jej usta.
- Tym razem chyba jednak tak się stanie - próbowała odzyskać rezon. Zaśmiał się i wstał, zostawiając ją samą sobie. Wcześniej jednak dodał coś, co nieźle namieszało jej w głowie.
- Wątpię - stwierdził, jak zawsze pewny siebie. - Ale poczekam - dodał złośliwie - aż sama do mnie przyjdziesz.
***
czytam = komentuję
Ojeju *~*
OdpowiedzUsuńWczoraj znalazłam tego bloga, ale przeczytałam już wszystkie posty i mogę powiedzieć, że Cię kocham :3 <3
Przepraszam, że nie komentowałam poprzednich postów, ale byłam tak pochłonięta Twoimi historiami, że nie miałam czasu :}
Tak więc masz nową czytelniczkę! :3 <3
~Ja
Świetny rozdział i wreszcie jest więcej dramione
OdpowiedzUsuńMalfoy jak zwykle bezczelny. Chętnie bym zobaczyła, jak Hermiona uciera mu nosa
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Świetny rozdział! Coś mi się wydaję, że Malfoy bd zazdrosny o nowego znajomego Hermiony. Dopiero trafiłam na Twój blog, ale bardzo mi się spodobał :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com
Super :*
OdpowiedzUsuńOoo tak! Super! Oby tylko Hermiona mu nieulegla!;) Czekamna ciąg dalszy z niecierpliwością! ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Julka ;)
Ooo tak! Super! Oby tylko Hermiona mu nieulegla!;) Czekamna ciąg dalszy z niecierpliwością! ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Julka ;)
Wspaniałe! Po prostu fenomenalne. Weny
OdpowiedzUsuńAww... Już się nie mogę doczekać kolejnej akcji w sypialni - a taka na pewno będzie, nie ma bata. :D
OdpowiedzUsuńZawirowania z nauką i innymi bzdetami, które okazały się tymi ważniejszymi, nie pozwoliły mi na wcześniejsze przebycie. Jednakowoż jestem i... Po prostu Cię uwielbiam! Już widziałam tę "niewinną" minę Mileny, kiedy oznajmiała Hermionie, że musi zamieszkać z Draco. ^^
Ściskam ciepło i życzę groma weny!
Pozdrawiam,
Cassie :)
wieczne-pioro-cassie.blogspot.com
Ten sen, pamiętam jak go pisałaś, to było niezapomniane!
OdpowiedzUsuńJak ty to robisz że scenki z TĄ parką wychodzą ci tak komicznie doskonałe? Niech wena będzie z tobą
OdpowiedzUsuńHej hej hej :) z przyjemnością pragnę poinformować, że wracam do blogosfery :D
OdpowiedzUsuńReaktywacja http://hogwartmynewschool-drastine.blogspot.com/ już nastąpiła :D
Zapraszam serdecznie na pierwszy rozdział pt.: "Niech się wstydzi ten, kto widzi" oraz do zakładki "Występują" gdzie przedstawieni są bohaterowie :)
Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za spam
Annabeth
PS. Gdy przeczytam wszystkie rozdziały, zostawię komentarz z opinia ;)
Super rodział kiedy bedzie następny :-)
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz nowy rozdział? Wczoraj miał się pojawić.. nie mogę się już go doczekać!
OdpowiedzUsuń