Cześć.
Jeśli
mam być szczera, moja wena leży i kwiczy. Nie umiem nic napisać,
więc na razie nic poza opowiadaniem nie będzie publikowane. Kilka
najbliższych rozdziałów mam gotowych.
Tak
w ogóle wracam do Was z nowym rozdziałem i wyjaśnieniem, co też
zrobił nasz Draco.
Tak
bardzo chciałabym zobaczyć Wasze miny... No, nie przeciągam.
Następny
rozdział dodam 1 września, na umilenie tego dnia wszystkim, którzy
chodzą do szkoły (bo ja mam jeszcze miesiąc wakacji ^^).
Pozdrawiam.
PS.
Kinga, aż żałuję, ze dziś nie będzie mojej wyczekanej sceny
z... no, sama wiesz, bo już ją czytałaś i wiesz, gdzie ją
pisałam. Ale już stosunkowo niedługo ^^
Edit
[17.08., godz. 16.06]: rozdział 6 pojawi się... 28 sierpnia o
godzinie... 10.30 :)
***
Draco
chwycił jej dłoń, a na jego twarzy wykwitło coś, co od biedy
można by nazwać uśmiechem. Spojrzał jej w oczy, a ona, po raz
pierwszy zauważając głębię jego szaroniebieskich tęczówek,
nawet nie drgnęła. Odczytał, czy też raczej chciał odczytać, to
jako niemą zgodę na realizację swojego planu.
-
Hermiono Jean Granger, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją
żoną? - zapytał. Błysnęły flesze aparatów, które nie wiadomo
skąd na powrót pojawiły się w dłoniach dziennikarzy.
-
No nie, moje drugie imię też znasz? - zirytowała się, bo na
początku nie dotarło do niej, o co zapytał. Wszyscy obecni
śledzili całą sytuację z zapartym tchem, ciekawi, co będzie
dalej i, na dobrą sprawę, bojąc się odezwać. - Zaraz, co? Jaka
żoną? Po moim trupie. - Wyszarpnęła dłoń z jego uścisku, gdy
dotarł do niej sens jego słów i odwróciła się do niego tyłem.
Dziennikarze patrzyli zdumieni na poważnego Dracona i
zdezorientowaną Hermionę, chwilowo niezdolni do zadania
jakiegokolwiek pytania, co w sumie zdarzało się im dość rzadko.
Leo, widząc, że nikt nie wie, co zrobić, postanowił wziąć
sprawy w swoje ręce.
-
Muszę poprosić państwa, żebyście opuścili salę - zwrócił się
najpierw do dziennikarzy. - Was też się to tyczy - powiedział do
reszty zawodników. Machnął różdżką i nagle wszyscy znaleźli
się za drzwiami, a on został sam na sam ze wściekłą Hermioną i
rozbawionym Draconem.
-
Hermiono, dlaczego się nie zgodziłaś? - zapytał. Spojrzała na
niego z niedowierzaniem.
-
Naprawdę się o to pytasz? - Zacisnęła dłonie w pięści. -
Przecież to logiczne...
-
Ja nie rozumiem...
-
To był żart - wyjaśnił Draco, widząc, że Hermiona jest na
skraju cierpliwości. Kobieta wyparowała z pomieszczenia, trzaskając
głośno drzwiami.
-
Jeśli zdecyduje się odejść, ty wylecisz razem z nią - zastrzegł
trener i również opuścił pomieszczenie. Dracon zmarszczył nos.
Mimo wszystko dowcip był wart tej groźby.
Tymczasem
w hotelu
Hermiona
przebiegła koło swojej koleżanki, stukając głośno szpilkami.
Wyglądała jak chmura gradowa, więc wszyscy, którym życie było
miłe, usuwali się z jej trasy.
-
Co się stało? - zapytała Milena, której nie przyszło do głowy,
że irytację koleżanki mogło spowodować zachowanie Malfoya. Od
początku wyczuła między nimi dziwną chemię i nikt ani nic nie
byłoby w stanie jej przekonać, że jest to zwyczajna niechęć.
Hermiona - choć nie miała ku temu żadnych podstaw - obdarzyła ją
wściekłym spojrzeniem.
-
Zjem u siebie - burknęła. - I nie idź za mną. - Milena pokręciła
głową. Nic już z tego nie rozumiała.
Hermiona
usiadła na swoim łóżku. Po tej całej sytuacji z Draconem miała
serdecznie dość. Co za idiota. Durna tleniona fretka. Co z tego, że
jest przystojny, skoro miał czelność ośmieszyć ją przed całym
magicznym światem? Chciała dać mu szansę, ale w obecnej chwili w
jej mniemaniu na to nie zasługiwał. Nagle ktoś zapukał do drzwi,
wyrywając ją z rozmyślań.
-
Zajęte - burknęła. Bardzo chciałaby mieć przy sobie Ginny w
takiej sytuacji. Ona przynajmniej umiałaby obrócić całą tę
sytuację w żart.
-
Mogę wejść? - Usłyszała męski głos. Świetnie. Znowu Malfoy.
Podeszła do drzwi i otworzyła je szeroko, gotowa wygarnąć mu, co
o nim myśli.
-
Czego chcesz? - burknęła zamiast powitania.
-
Tak witasz gości? - uśmiechnął się Dan. Za nim stał Kyle.
-
A, to wy. Myślałam, że to ta tchórzofretka - powiedziała,
odsuwając się i wpuszczając ich do pokoju.
-
Tchórzofretka? - parsknął śmiechem Kyle.
-
Malfoy - wyjaśniła, zamykając drzwi.
-
Ale czemu fretka? - zainteresował się Daniel.
-
To jeszcze ze szkoły - wyjaśniła, wciąż stojąc tyłem. Dopiero
gdy ponownie zabezpieczyła pokój zaklęciem, zauważyła, że
mężczyzna trzyma w rękach tacę.
-
Po co ją tu przynieśliście? - zapytała.
-
Milena powiedziała, że chcesz zjeść w swoim pokoju. Więc -
powiedział, kładąc tacę na stoliku - pomyśleliśmy, że
przyniesiemy ci kolację i zjemy razem.
-
To mile z waszej strony - powiedziała i usiadła na krześle.
Przysunęła sobie swoją ukochaną sałatkę i pomyślała, że ten
wieczór wcale nie musi być tak tragiczny, jak się jej na początku
wydawało.
***
Następnego
dnia obudziła się w naprawdę dobrym humorze. Daniel i Kyle byli
świetnymi kompanami. W pewnym momencie jeden z nich zaproponował
jej wino, a gdy skarciła ich wzrokiem, wyjaśnił, że nie piją
alkoholu podczas sezonu, ale pomyśleli, że może ona miałaby
ochotę. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Zdradziła im nawet, że
ma zamiar szukać nowego mieszkania, a oni zaproponowali jej pomoc
przy przeprowadzce, gdy już je wybierze. Uśmiechnęła się wtedy i
powiedziała, że to miła propozycja i da znać, gdy będzie
wiedziała coś więcej. Idąc pod prysznic pomyślała, że to chyba
najsympatyczniejsi zawodnicy ze wszystkich, których poznała.
Myjąc
zęby, przypomniała sobie, że dziś wraca do domu, co od razu
kazało jej zapomnieć o przyjemnym wieczorze. Będzie musiała
stawić czoła Ronaldowi i reszcie przyjaciół w związku z
sytuacją, w której postawił ja Malfoy. Wcale jej się to nie
podobało. Trzasnęła kubeczkiem o umywalkę. Malfoy skutecznie
umiał podnieść jej ciśnienie, nawet jeśli znajdował się w
innym pomieszczeniu. Weszła z powrotem do swojej sypialni i jednym
machnięciem różdżki zapakowała walizkę. Następnie wyciągnęła
ją z pokoju i zaczęła schodzić po schodach. Po chwili dogoniła
ją Milena.
-
Jak tam nasza nowa para? - zażartowała, a Hermiona spiorunowała ją
wzrokiem. - Dobra, dobra, żartowałam - wycofała się , ale na
twarzy wciąż miała psotny uśmiech.
***
-
Ginny, kochanie, masz wolny wieczór? - zapytał Harry, gładząc
ukochaną po włosach. Siedzieli w jej pokoiku w Norze, korzystając
z rzadkich chwil samotności. Ostatnio mieli dla siebie niewiele
czasu, starali się więc chociaż część weekendu spędzić
wyłącznie w swoim towarzystwie.
-
Wiesz co, musimy porozmawiać z Hermioną o jej wyborach -
powiedziała, podnosząc się na łokciach i patrząc narzeczonemu w
oczy. Chyba mnie nie słucha, pomyślał Wybraniec.
-
O co chodzi? - Zmarszczył brwi.
-
W “Proroku” piszą, że Malfoy się jej oświadczył -
powiedziała ruda, wstając z kanapy i podchodząc do okna. Nic już
z tego nie rozumiała.
-
Jak to oświadczył? - zdenerwował się Wybraniec.
-
Spokojnie - uśmiechnęła się. - Nie zgodziła się.
-
No ja myślę. - Podszedł do niej i objął ją w pasie. - Masz
rację, musimy koniecznie z nią porozmawiać. - W tym momencie do
pomieszczenia wpadł Ronald z gazetą w ręku. Odsunęli się od
siebie, wciąż jednak trzymali się za ręce. Był dość
tolerancyjny, wszyscy jednak wiedzieli, że ma swoje granice, których
nikt nie powinien przekraczać.
-
Widzieliście? - zażądał odpowiedzi, nawet się nie witając.
-
Tak - odpowiedziała spokojnie Ginny, uśmiechając się do brata.
-
I podchodzisz do tego tak spokojnie?
-
Co z wami jest, przecież się nie zgodziła - wywróciła oczami. -
Idziemy do niej do domu. Jeśli masz ochotę, możesz iść z nami.
-
Pewnie, że chcę - powiedział. - To o której wraca? Najlepiej by
było, gdybyśmy na nią czekali.
***
Narcyza
usiadła w fotelu i wyprostowała nogi. Po chwili dołączył do niej
mąż. W tym samym momencie obok nich pojawił się skrzat i postawił
na stoliku tacę z czajniczkiem z herbatą. Nalał gorącego wywaru
do filiżanek i zniknął z cichym trzaskiem.
-
Widziałaś artykuł?- zapytał, podnosząc filiżankę do ust.
-
Tak, widziałam - westchnęła.
-
Co z tym zrobimy? - Odstawił naczynie i zabębnił palcami o stół.
-
Co mielibyśmy robić? Możemy mu zwrócić jedynie uwagę, że
powinien był nam o tym powiedzieć. No i najwyższy czas, żeby
znalazł sobie żonę. My wzięliśmy ślub zaraz po zakończeniu
szkoły - zauważyła.
-
Wyślę mu sowę - powiedział, wstając. - Zaprosimy go na obiad i
wówczas powiemy mu, co o tym myślimy.
-
Poczekaj - zatrzymała go. - Niech weźmie ze sobą pannę Granger,
musimy poznać jego narzeczoną. I lepiej będzie, jeśli to ja do
niego napiszę.
-
Odmówiła mu - przypomniał Lucjusz, wracając na fotel. - Przecież
to jest w nagłówku.
-
Na razie, kochanie, na razie - uśmiechnęła się arystokratka, w
myślach już żeniąc syna z panną Granger. - Niech zaprosi ją i
tak. Bardzo chciałabym ją poznać.
***
Hermiona
weszła do domu i odstawiła walizkę koło szafeczki na buty.
Dopiero po chwili zorientowała się, że coś jest nie tak. Nie
musiała wyłączać żadnego alarmu. Na wszelki wypadek wyjęła z
kieszeni spodni różdżkę i weszła do kuchni, gotowa się bronić.
Gdy już znalazła się w pomieszczeniu, zamarła. Przy stole
siedziała trojka jej przyjaciół. Ginny trzymała Harry’ego za
rękę i oboje uśmiechali do niej. Ron natomiast był zły i
widziała to bardzo wyraźnie.
-
Możesz nam to wyjaśnić? - zażądał, gdy ledwo co pojawiła się
w pomieszczeniu. Położyła różdżkę na stół i usiadła przy
nim. Dobrze wiedziała, o co mu chodzi. Najpierw jednak musiała
ubrać w słowa to, co chciała im powiedzieć. Ginny doszła do
wniosku, że przez chwilę lepiej się nie odzywać i gestem nakazała
Harry’emu ciszę . Była gotowa interweniować w każdej chwili,
gdyby rozmowa zaczęła przybierać nieodpowiedni kierunek.
-
Między mną a Malfoyem nic nie ma. To był jego głupi dowcip -
powiedziała.
-
Więc skąd te artykuły? I to? - wskazał na stertę listów, którą
wcześniej podniósł z wycieraczki.
-
Ronaldzie - powiedziała, czując, że jej cierpliwość została
wystawiona na próbę. - Ja i ta tleniona fretka nie jesteśmy i nie
będziemy razem. Jeśli mi wierzysz, możesz zostać i spędzimy ten
dzień razem, tak jak kiedyś. Jeśli nie - wiesz, gdzie są drzwi.
-
Dobra, dobra, wierzę - skapitulował Ron, dochodząc do słusznego
poniekąd wniosku, że Hermiona raczej nie spotykałaby się z kimś,
kto przez tyle lat skutecznie uprzykrzał jej życie. - Ale nie mogę
zostać długo, mam już plany na wieczór. - Ginny uniosła wysoko
brwi i po raz pierwszy od powrotu Hermiony zabrała głos w rozmowie.
-
Jakie, braciszku? - zapytała, uśmiechając się do niego. Harry i
Hermiona wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Oboje podejrzewali to
samo i zdążyli to już ustalić podczas ostatniej wizyty brunetki w
Norze.
-
Obiecałem pomóc Georgowi w sklepie - powiedział, patrząc się na
ścianę.
-
To dziwne, mnie wspominał, że dziś ma jakąś randkę - wspomniał
mimochodem Wybraniec, a Ron spłonął ognistym rumieńcem, chyba
nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
-
Zmienił plany - stwierdził niezbyt przekonująco. Hermiona poczuła,
że powinna zmienić temat.
-
Co powiecie na wypad na Pokątną? - zaproponowała. - Mam dziś
wolne i chciałabym kupić kilka nowych książek. Muszę też zacząć
szukać nowego mieszkania. - Czuła się wspaniale, mając ich
wszystkich przy sobie. Rzadko mogli się spotkać we czwórkę.
Rozmijali się, mając dość nieregularne godziny pracy, więc każda
z takich chwil była dla niej bardzo cenna.
-
Fantastycznie - ucieszył się Harry. - Ja muszę kupić sobie nowy
zestaw do konserwacji Błyskawicy, a Ron wspominał coś o zapasie
piór do sklepu. Wy mogłybyście iść do jakiegoś sklepu z
ubraniami albo - dodał, widząc uważne spojrzenie Hermiony -
zajrzeć do jakiejś księgarni. Potem spotkalibyśmy się na obiad,
co wy na to? - Ginny pokiwała głową. Ron również wyraził zgodę,
choć był pewien, że nie wspominał nic o potrzebie zakupu piór do
sklepu. Takie rzeczy załatwiał przez sprzedaż wysyłkową.
Widocznie jednak jego przyjaciel miał coś ważnego do zrobienia, o
czym na razie nie chciał mówić, nie widział więc powodu, by
zaprzeczać jego stwierdzeniu.
-
Jasne - odpowiedziała Hermiona. - Ale będę musiała się jeszcze
rozejrzeć za nowym mieszkaniem. Chciałabym wynająć coś większego
- przypomniała .
-
Z mieszkaniem poczekaj do obiadu, dobra? - poprosił Harry. - Być
może będę coś dla ciebie miał, ale najpierw muszę się upewnić.
-
W porządku - wzruszyła ramionami brunetka, a Ginny spojrzała
dziwnie na swojego ukochanego. Wietrzyła podstęp i postanowiła
odkryć za wszelką cenę, co takiego planuje jej wybranek.
***
Na
Pokątnej czwórka przyjaciół rozdzieliła się. Dziewczyny poszły
w prawo, panowie natomiast w lewo, w stronę sklepu z akcesoriów do
mioteł.
-
Stary, mogę liczyć na twoją dyskrecję, prawda? - spytał Harry,
zatrzymując Rona przed wejściem do sklepu.
-
Pewnie - obruszył się Ronald. - O co chodzi?
-
Muszę podpisać umowę najmu na mieszkanie. Ale nie do końca wiem,
które wybrać.
-
To co robimy na Pokątnej? - zdziwił się rudzielec. - Przecież tu
nie ma takiego czegoś.
-
Trzy budynki dalej jest magiczna agencja nieruchomości. Sprzedają
mieszkania i domy w mugolskiej części Londynu, ale takie specjalnie
przystosowane do używania przez czarodziei.
-
No to chodź - pociągnął go za rękaw.
-
Poczekaj - powstrzymał go Harry. - Tam stoją Hermiona i Ginny.
Musimy udawać, że idziemy do sklepu z miotłami. Chodź. - Weszli
do sklepu, gdzie od razu zaczęli się kłócić o to, która miotła
jest najlepsza.
Tymczasem
Hermiona i Ginny stały za rogiem i obserwowały chłopaków, jak
dyskutują przed sklepem, a potem wchodzą do niego.
-
Widzisz? - powiedziała Hermiona. - Poszli do sklepu, tak jak mówili.
-
Nie - stwierdziła Ginny. - Harry od kilku dni jest nieswój. Coś
się stało i nie chce mi powiedzieć co.
-
Na pewno nie - sprzeciwiła się Hermiona. - A teraz chodź,
potrzebuję jakiejś książki o quidditchu.
-
Czyżby wpływy niedoszłego narzeczonego? - roześmiała się Ginny.
-
Nie - odpowiedziała spokojnie, ignorując złośliwy prztyk
przyjaciółki. - Po prostu pomyliłam ostatnio ścigającego z
pałkarzem.
-
Więc lepiej nie wspominaj o tym Ronowi - stwierdziła ruda. - Ani
Harry’emu.
-
Ode mnie tego nie usłyszą. - W tym momencie stanęły pod
księgarnią i Hermiona już chciała do niej wejść, gdy głos
towarzyszki osadził ją w miejscu.
-
Pójdziemy tam, pod warunkiem, że pozwolisz mi wybrać sobie potem
sukienkę.
-
Muszę? - spytała niechętnie brunetka.
-
Tak - powiedziała bezlitośnie - w jej mniemaniu - Ginny.
***
Draco
wrócił do domu i przeciągnął się z zadowoleniem. Na wieczór
umówił się z Blaisem. Pansy obiecała przygotować kolację. Ok,
zamówić kolację. Ale zawsze to lepsze, niż jedzenie samemu u
siebie w domu. A jeszcze tylko półtora dnia i zobaczy się z
Granger. Znowu będzie mógł ją powkurzać. Uwielbiał, gdy się
denerwowała i rumieniła ze złości. Prowokowanie jej było
naprawdę niezłą zabawą.
Wszedł
do swojej wielkiej, przestronnej kuchni i dojrzał stertę listów.
Większość była od zszokowanych byłych mieszkańców Slytherinu,
którzy nie mogli uwierzyć w to, że mógł oświadczyć się
Granger i jeszcze bardziej tym, że mu odmówiła. Najgrubsza koperta
była zaadresowana drobniutkim pismem jego matki. Przeleciał szybko
wzrokiem tekst i uśmiechnął się do siebie. Pod koniec wiadomości
jego uśmiech zrzedł. Chcielibyśmy
poznać pannę Granger. Jeśli jest to możliwe, zaproś ją na
jutrzejszą kolację. Nawet jeśli faktycznie odrzuciła Twoje
oświadczyny. Potwierdź proszę jej obecność. Matka.
-
Jeszcze czego - burknął do siebie. Zdawał sobie jednak sprawę, że
nie za bardzo ma inne wyjście. Skoro jego matka chciała poznać
Granger, powinien jej to umożliwić. Zwłaszcza, że bardzo rzadko
go o coś prosiła.
Chyba
będzie musiał napisać list do Granger i poprosić, żeby mu jutro
towarzyszyła.
***
-
Hermiona, naprawdę powinnaś częściej się tak ubierać -
stwierdziła Ginny, stając za przyjaciółką i podziwiając ich
odbicie w lustrze. Sukienka miała czarną górę bez ramiączek,
srebrny pasek i kremowy, rozszerzany dół. Brunetka uśmiechnęła
się do odbicia.
-
Faktycznie, jest niezła - przyznała.
-
Niezła? - obruszyła się Ginny. - Dziewczyno, masz idealną figurę
do takich strojów. Bierzemy ją - powiedziała do ekspedientki.
-
Ale… - próbowała zaprotestować Hermiona.
-
Nie dyskutuj ze mną - powiedziała ruda. - Nie masz wyjściowej
sukienki, a ja mam wrażenie, że niedługo może ci się przydać.
Poza tym, niedługo będziemy musiały wybrać ci coś na mój ślub.
-
Chyba żartujesz. - Machnęła jednak różdżką, a sukienka
wylądowała na ladzie, ona natomiast z powrotem była ubrana w
codzienne ubrania.
-
Dwieście galeonów - stwierdziła ekspedientka. Ginny nie pozwoliła
Hermionie na rozmyślania nad ceną i wyjęła jej portfel z reki.
Odliczyła odpowiednia sumę, a potem wypchnęła przyjaciółkę ze
sklepu. Jedno machnięcie różdżki brunetki wystarczyło, żeby
torba pojawiła się w mieszkaniu Hermiony, podobnie jak wcześniej
te z książkami. Dziewczyny usiadły w znajdującej się nieopodal
kawiarence Floriana Fortesque i zamówiły dwie porcje lodów.
-
Co sądzisz o Malfoyu? - zapytała Ginny, gdy kelner postawił przed
nimi duże pucharki.
-
Słucham? - zdziwiła się.
-
No wiesz, zmienił się i w ogóle… Nawet nie jest tak złośliwy...
-
Wciąż jest taki sam - stwierdziła Hermiona, łyżeczką atakując
lody.
-
Zmienił się - pokręciła głową Ginny. - Zauważyłaś jak
wyprzystojniał?
-
No dobra, jest przystojny - przyznała niechętnie brunetka. -
Zadowolona?
-
Zadowolona - uśmiechnęła się radośnie Gin, nawet nie zdając
sobie sprawy, jak bardzo przypomina w tej chwili swoją matkę.
Między kobietami zapadło milczenie.
-
Cześć, dziewczyny. - Nagle pojawili się przy nich Harry i Ron.
-
Już załatwiliście? - zapytała Herm, posyłając Gin znaczące
spojrzenie.
-
Tak - powiedział Harry. Kobiety właśnie skończyły lody i wstały
od stolika.
-
To co, idziemy na obiad? - Ginny uśmiechnęła się do narzeczonego.
-
Oczywiście. Ale musimy się przejść. - Hermiona spojrzała na
Rona, który również wydawał się być zaskoczony. Wzruszył
ramionami, ale posłusznie podążył za przyjacielem. Ginny chwyciła
Harry’ego za rękę i poszli przodem. Hermiona ruszyła za nimi, a
Ron dogonił ją w dwóch dużych krokach.
-
Naprawdę dziś pracujesz z Georgem? - spytała. Zarumienił się.
-
Oczywiście, że tak - powiedział. - Co innego miałbym robić?
-
To tutaj - przerwał im Wybraniec. Hermiona obiecała sobie, że i
tak dowie się, co takiego ukrywa przed nimi rudowłosy przyjaciel.
-
Śliczna - zachwyciła się Ginny.
-
Poczekaj, aż zobaczysz w środku. - Wpuścił ich wszystkich przed
sobą, a kelner, który natychmiast go rozpoznał,poprowadził ich do
stolika w rogu sali. Usiedli w oczekiwaniu na karty.
-
Ginny, mam dla ciebie niespodziankę - powiedział lekko
zdenerwowany, gdy już trzymali w dłoniach karty i wyjął z
kieszeni maleńkie pudełeczko. Położył je przed sobą na stole i
powiększył odpowiednim zaklęciem, a potem przesunął w stronę
ukochanej. Ruda otworzyła opakowanie i znalazła w nim… kolejne
pudełeczko. Otworzyła je i sytuacja się powtórzyła. Harry
uśmiechnął się. Kobieta rozwiązała ostatnią wstążkę i ze
zdumieniem wzięła do ręki klucz.
-
Czy to…? - zawiesiła głos.
-
Tak - stwierdził. - To klucz do naszego nowego domu.
-
Kupiłeś nam dom? - zapytała. Mężczyzna wstrzymał oddech, nagle
zastanawiając się, czy zrobienie tego bez jej wiedzy było dobrym
pomysłem.
-
Tak - zawahał się.
-
To fantastycznie - rzuciła mu się na szyję. Odetchnął z ulgą.
Gdy Ginny już się od niego oderwała i usiadła z powrotem na swoim
miejscu, odwrócił się do Hermiony.
-
W sumie to mam dla ciebie propozycje. Wiesz, że mam całkiem spore
mieszkanie obok City. Nie będzie mi już potrzebne, więc jeśli
chcesz, możesz je sobie wziąć.
-
Chcesz mi je podarować? - zdziwiła się. - Nie ma mowy.
-
Czemu nie? - On też był zdumiony. Sądził, że zrobi jej dużą
przyjemność. Zapomniał jednak, że ma do czynienia ze swoją
przyjaciółką, która nader wszystko lubiła być niezależna.
-
Harry, to jest mieszkanie. Ogromne mieszkanie i na pewno bardzo
drogie. Mowy nie ma, żebym je od ciebie tak po prostu wzięła.
-
Więc możesz je odkupić. Będzie cię kosztowało dziesięć
galeonów.
-
Harry… - chciała dalej protestować, ale nie było jej dane to
zrobić.
-
Po prostu przemyśl moją propozycję, dobrze? - poprosił.
-
No dobrze - skinęła głową. W tej samej chwili podszedł do nich
kelner.
-
Czy już się państwo na coś zdecydowali?
***
czytam
= komentuję
Super! Ja tu umieram z nudów, aTy rozdział dajesz ! Ahh ten Draco.. Jak on czegoś nie odwali to będzie cud :) To było dość.. Zaskakujące ?? Hyhy tak, dokładnie. Jak czytałam ten fragment z tymi ,oświadczynami' to wyobraziłam sobie miny tych dziennikarzy... Ehh niezapomniane !! Nic dodać nic ująć !!
OdpowiedzUsuńRon kretyn ;-; Po cóż ta złość, Ronaldzie ?! Eghh, nie lubie rudego ! :) Ron działasz mi na nerwy !! :D
Hmm.. Kolacja u Malfoyów.. Oj, coś przeczuwam, że Draco się trochę pomęczy zamim ubłaga Hermionę, aby mu towarzyszyła. (Swoją drogą, dziwny obrazek: Lucjusz i Narcyza siedzący przy jednym stole z Hermioną) Jestem bardzoo ciekawa przebiegu tego wieczoru :) Czuję, że nie będzie nudno.
Ehh do pierwszego września tak daleko.. Chyba po raz pierwszy, będe wyczekiwać rozpoczęcia roku szkolnego ! (Choć mam nadzieję, że może jednak dodasz wcześniej, choćby króciutki rozdział). Życzę Ci, aby wena powróciła i chętnie współpracowała ! Pozdrawiam
Mar Atka !
Cyzia jest taka pozytywna, słodka, urocza. Daniela nie lubię. To dopiero piąty rozdział, a my już tak daleko.
OdpowiedzUsuńKocham!
Jak Draco coś wymyśli ...;D ale akcja z oświadczynami :D
OdpowiedzUsuńSuper :)
1 września? nie wytrzymam !
Weno wracaj :P
Pozdrawiam
Nikola
Kurde, a ja myślałam, że on ją pocałować chcę... No nic żałuj, że nie wiedzialas mojej miny, chociaż z drugiej strony mogła się zgodzić wtedy by miał prze...
OdpowiedzUsuńRozdział super, przyjemny.
No i znowu to robisz! Dlaczego?! Wrzesień jest tak daleko :(
Teoretycznie mogłabym publikować Wam teraz rozdziały nawet codziennie, ale... z braku weny długo musiałybyście czekać na następne. Obecna sytuacja jest dla mnie o tyle komfortowa, że pozwoliła mi napisane rozdziały rozplanować do Nowego Roku. Mogę Wam obiecać, że będzie się działo, oj będzie.
UsuńA jeśli będzie więcej dużo komentarzy niż normalnie, to jeśli uzyskam dostęp do komputera (będę poza domem do 1 września), to rozdział pojawi się dzień albo dwa wcześniej :)
Pozdrawiam i życzę miłej końcówki wakacji :)
No cóż, no to czekam niecierpliwie i życzę wzajemnie miłych wakacji ;)
UsuńNo cóż jestem zaskoczona tym co zrobił Draco, cholerny dowcipniś :D Sie narobiło Granger zaproszona na obiad do Malfoy'ów, coś czuję, że będzie ciekawie :) Przynajmniej Hermiona przyznała, że Draco jest przystojny :)
OdpowiedzUsuńMrużka
Przez caluuuśki rozdział szczerzyłam się jak głupia; Ty to naprawdę masz pomysły. :D
OdpowiedzUsuńOj, Draco... Coś Ty narobił... Czy Tobie życie niemiłe? Hermiona za długo nie wytrzyma i albo to się skończy brutalnym morderstwem, albo największym i najbardziej wystawnym ślubem w tym stuleciu. :D
Nie będę się teraz rozpisywać (mam ogólnie do nadrobienia komentowanie blogów), ale pod następnym rozdziałem możesz szykować się na baaardzo długi komentarz. :)
Pozdrawiam,
Cassie :)
http://wieczne-pioro-cassie.blogspot.com/
Hej, jeżeli mam być szczera znalazłam tego bloga zupełnie przypadkowo i spodobał mi się. Styl pisania masz lekki oraz przyjemny, a twoje rozdziały są zabawne. Ron... Złość piękności szkodzi. Pomysł z zaręczynami mi się podobał, a zaproszona na obiad u Malfoyów Hermiona wzbudziła we mnie ciekawość na następne rozdziały xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Coco Deer!
http://historienadeser.blogspot.com/p/dwie-twarze-hermiony.html
Zapomniałam dodać, że czytałam to, siedząc na ławce w parku i czekając na koleżankę. Uśmiechałam się jak głupia. Miny przechodniów bezcenne xD
UsuńRety jakie długie.
OdpowiedzUsuńJedyny minus tego to szablon i czcionka.
Naprawdę oczka bolą, gdy się czyta. Trochę za jasne, chociaż w wyglądzie dość ładne. Wracając jednak do tematu. Zaręczyny były piękne i wzruszające. Normalnie mi osobiście się podobało! I Draco. Ach tak ten Draco... czy on zawsze musi sie w coś wpakować? Aż jestem ciekawa co jeszcze wymyśli. hmm Hermiona z Malfoyami przy jednym stole? To może być dość ciekawie i jak to się potoczy. Ogólnie spodobał mi się również Twój styl. Przyjemnie i lekko. Człowiek niemusi za specjalnie główkować i może się zrelaksować. Coś takiego właśnie lubię.
Pozdrawiam mocno!
www.storyline-dramione.blogspot.com
Super rozdział! Oczami wyobraźni wyobrazam sobie te wszystkie miny Hermiony! I Harry i Gin sa uroczy strasznie ich lubie, Ron jedynie wydaje mi się okropnie zaborczy chociaż nie jest już z Hermiona. Wciagam się bardziej z każdym kolejnym rozdzialem i juz nie chce żeby to Dramione znalazło(choćby nie wiem jak piękny i wzruszający) koniec ; ( ale cieszmy się chwila jeszcze tyle do przeczytania! Gdybyś potrzebowała jakiejś pomocy, gdyby brakowało ci nie weny, motywacji czy czego kolwiek, pisz! cchciałabym ci pomoc choć w najmniejszym stopniu jeśli tylko byn mogła!;)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Malfoy, tylko sobie tym życie trudniłeś, no ale kto, co lubi. Ciekawa jestem, jak to będzie dalej wyglądać.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/