czwartek, 30 czerwca 2016

22. Taniec, odwiedziny i sen

Cześc.
Urwałam pięć minut z pracy, aby w końcu opublikować - so, enjoy.
Wasza,
eMKa


***

- Ładna była ta sukienka - powiedziała w zamyśleniu Hermiona.
- Tak myślisz? - zapytał natychmiast Draco, znów wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Jacquesem.
- Mhm - mruknęła, sięgając po kieliszek wina i upijając z niego łyk.
- Chciałabyś ją dostać? - zainteresował się Francuz.
- Nie. - Pokręciła głową w zamyśleniu. - Nie chciałabym. - Brzmiała dość przekonująco, jednak nie dość, aby blondyn jej uwierzył.
- Czemu? - spytał niewinnie.
- Była za droga. - Wzruszyła ramionami.
- Chodź - powiedział nagle Malfoy. - Zatańczymy.
- Ale… - Chciała zaprotestować.
- Chodź. - Chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą. - Chyba nie masz zamiaru spędzić całego wieczora przy stole?
- Jacques… - Szukała ratunku u przyjaciela.
- Nie ma najmniejszego problemu. - Posłał jej szeroki uśmiech, gdy spiorunowała go wzrokiem. - Ja zatańczę z Agnes, co ty na to? - Zwrócił się do siedzącej u jego boku koleżanki, która czekała na to cały wieczór.
- Chętnie - odpowiedziała, wstając i podając mu dłoń.
- Widzisz? Teraz nie masz już wyjścia. - Blondyn miał na twarzy uśmiech pełen satysfakcji.
- Nie wierzę - jęknęła dziewczyna. - Teraz będziecie spiskować za moimi plecami, tak?
- Obaj wiemy, że tego chcesz - rzucił jej przyjaciel. - Więc baw się dobrze. - Pociągnął swoją towarzyszkę na parkiet, zostawiając Anglików samych.  
- Czyli wy wiecie lepiej, czego chcę? - Drgnęła, kiedy poczuła dłoń blondyna w dole pleców. Popchnął ją lekko do przodu.
- Uznajmy, że mi łatwiej sprecyzować twoje pragnienia, których się obawiasz. - Uśmiechnął się przeciągle.
    Z westchnieniem pozwoliła mu się objąć i poprowadzić na środek parkietu, mając świadomość, że nie ustąpi.
- Jeden taniec - zaznaczyła.
- Tak, tak - wyszeptał jej do ucha, przyciągając ją bliżej siebie. - Już kiedyś to od ciebie słyszałem, wiesz?
- Myślisz, że tym razem też się zgodzę? Nie będę na twoje zawołanie.
- Udowodniłaś już to ostatnio. - Uśmiechnął się. - Ale i tak zawsze robisz wszystko, na co masz ochotę.
- Wszystko, mówisz - powiedziała powoli, unosząc twarz do góry i patrząc mu w oczy.
- Dokładnie tak. - Nawet się nie zorientowali, że parkiet jest prawie pusty i że chyba wszyscy goście patrzą na nich.
- Nawet to, czego nie powinnam?
- Miewasz przebłyski rozsądku - rzucił z rozbawieniem.
- Przebłyski? - Uniosła brwi. Ciągle poruszali się w rytm wygrywanej melodii.
- No, jak na przykład w chwili, w której przyznałaś, że ci się podobam.
- Kiedy ja… - Przechylił ją ku ziemi i szybko uniósł do pionu, orientując się, że z lewej strony dobiega go zachwycone oooooch jakiejś dziewczyny.
- Proszę cię - zakpił. - Może kiedy pocałowałaś mnie w deszczu? Albo zgodziłaś się, żebym spał koło ciebie?
- Możesz mieć rację - mruknęła trochę wbrew sobie.
- Wiem. - Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i - ku zadowoleniu Jacquesa - pocałował ją.

***

- Wracamy? - spytał Draco. Hermiona zerknęła na zegarek.
- Dobry pomysł - przyznała. - Zadzwonię po taksówkę - zaproponowała.
- Żartujesz? Możemy się teleportować - przypomniał jej blondyn.
- W tym stanie? - Spojrzała na niego karcąco. - Pojedziemy taksówką - zdecydowała młoda kobieta. Wybrała numer i swoim idealnym francuskim zamówiła kurs do hotelu.
- Wiesz co? - zapytał pięć minut później, opierając się nonszalancko o ścianę hotelu i patrząc na nią wesoło. - Ta przejażdżka taksówką to nie musi być taki zły pomysł.
- Tak sądzisz? - zdziwiła się.
- No pewnie. Będziemy mieć więcej czasu dla siebie w hotelu. - Malfoy nachylił się ku niej i pocałował ją lekko, wyczuwając, że się uśmiecha.
   
***
W hotelu
- Pomogę ci z tą sukienką - zaproponował, przesuwając dłonią po jej karku.
- Słucham? - Wciągnęła głośno powietrze.
- Wyglądasz w niej obłędnie, ale jeszcze lepiej bez niej - wyszeptał jej do ucha, gdy jego palce zajęły się zamkiem jej stroju.
- Jesteś niemożliwy. - Pokręciła lekko głową, sama się sobie dziwiąc, że mu na to pozwala.
- I właśnie dlatego tak ze mną szalejesz.
- Tego to akurat nie powiedziałam. - Spojrzała na niego przez ramię, a on pocałował ją szybko. Nie zaprotestowała, obracając się ku niemu i patrząc mu w oczy. Jego dłonie zsunęły jej sukienkę do końca, a ona objęła go jeszcze mocniej, aż w końcu ich ciała rozdzielała tylko jego koszula.

***

- Hej, wstawaj - mruknął blondyn, słysząc pukanie do drzwi.
- Cholera jasna, Ginny. - Brunetka poderwała się na równe nogi, patrząc w przerażeniu na drzwi sypialni. Uderzyła partnera przypadkiem w nos, a on przytknął do niego dłoń i patrzył ze zdumieniem na krew, podczas gdy ona zbierała jego rzeczy i przerzucała je do salonu.
- Może mi pomożesz? - rzucił, rejestrując, że młoda kobieta rozglądała się po sypialni, szukając jego własności.
- Jasne. - Mruknęła jakieś zaklęcie, wypychając go przed sobą z pokoju.
- Mogłabyś się też ubrać - zasugerował z rozbawieniem. Zerknęła na siebie, zauważając, że ma na sobie tylko jego koszulkę, a jej policzki pokrył rumieniec.
- Dobry pomysł. - Sięgnęła po jeansy i wciągnęła je na siebie. Draco w tym czasie również zdążył narzucić na siebie ubrania i szybko zaścielić łóżko po swojej stronie, przenosząc pościel na kanapę w salonie. Hermiona położyła tylko palec na ustach i uśmiechnęła się lekko z aprobatą, gdy skinął głową, rozumiejąc jej motywy. Następnie otworzył drzwi Ginny, która od razu posłała mu rozbawione spojrzenie.
- Cześć - powiedział, odsuwając się na bok.
- Cześć - wyszczerzyła się, od razu lustrując spojrzeniem wnętrze apartamentu. Ku swojemu zdumieniu, zobaczyła, że na kanapie leży pościel, na oparciu krzesła wisi jakaś bluza, a czarna skórzana kurtka przewieszona jest przez oparcie kanapy. - Gdzie Miona? Mam nadzieję, że powiedziała ci, że przyjeżdżam i zostaję na jedną noc…  - zawiesiła głos w oczekiwaniu na odpowiedź, jednocześnie szukając jakichś śladów tego, że w pokoju wydarzyło się coś więcej.
- Chyba śpi - skłamał. - Nie mam pojęcia, nie wchodziłem do jej sypialni. Pewnie… - Sam już nie wiedział, co wykombinować.
- Wcale nie śpię - przerwał mu lekko “zaspany” głos brunetki, która opuściła sypialnię i właśnie kończyła rozczesywać mokre włosy.
- Hermiona. - Ginny rzuciła się w jej ramiona. - Tęskniłam.
- Nie było mnie tydzień - zaśmiała się dziewczyna, odwzajemniając uścisk. Ruda odsunęła ją od siebie i spojrzała jej uważnie w oczy.
- Nie masz pojęcia, jakie to straszne, przebywać non stop w towarzystwie mężczyzn i nie móc do ciebie wpaść…
- Wychowałaś się wśród braci - zauważył Draco.
- I dlatego to takie straszne - powiedziała. - Przyzwyczaiłam się, że mam Hermionę pod ręką i że zawsze możemy się zobaczyć. A teraz Ronald jeszcze pokłócił się ze swoją dziewczyną. Pomylił ją z Parvati. Nie wiem, jak mógł, no ale to on… - urwała, wzdychając nad jego głupotą.
- Zobaczysz, jak już się pobierzemy, będziemy mieszkać na tyle blisko siebie, że wystarczy, że przejdziesz na drugą stronę ulicy, żebyś mogła się z nią zobaczyć - obiecał z rozbawieniem. W sumie miała rację. Sam miałby koszmary, gdyby musiał mieszkać z tymi wszystkimi rudzielcami w jednym domu na co dzień. I nie miało żadnego znaczenia, że ich stosunki częściowo się unormowały.
- Miona? - Brwi rudej podjechały do góry.
- Żadnego ślubu nie będzie - zaznaczyła od razu.
- Wolisz tak bez? Mnie też pasuje - kpił dalej Malfoy, przeczesując dłonią włosy. Otworzyła usta, a potem je zamknęła, rumieniąc się jednocześnie na wspomnienie poprzedniej nocy.
- Żadna forma związku nie wchodzi w grę - powiedziała w końcu. - A teraz chodź, Gin, pokażę ci, gdzie będziesz dziś spała.

***

- I jak? - zapytała Blaise’a Pansy. - Myślisz, że nam się udało?
- Chyba tak - powiedział. - Wiewiórka pojechała tam sprawdzić, co i jak.
- Żeby tylko nic nie zepsuła… - zastanawiała się kobieta.
- Spokojna głowa - zaśmiał się jej mąż, podając jej szklankę z sokiem i samemu sięgając po whisky. - Ona im jeszcze pomoże, jak będzie trzeba, sama zobaczysz.
- No dobra - mruknęła. - W sumie, Granger jest całkiem miła. Nie tak źle byłoby mieć ją w rodzinie.
- I tylko ona umie przywrócić Draco do pionu jednym zdaniem - potwierdził jej słowa.

***

    Wieczorem, w restauracji…
- Położę się - powiedziała Hermiona. - Boli mnie głowa.
- Odprowadzę cię - rzucił natychmiast blondyn i wstał, aby odsunąć jej krzesło. Ginny posłała im zaintrygowane spojrzenie i przestawiła lekko swoje krzesło, aby znaleźć się bliżej Mileny, która z kolei siedziała koło Kyle’a i rozmawiała z nim cicho.
- W porządku - stwierdziła tylko. - Ja też niedługo przyjdę.
    Potrzebował całej siły woli, aby nie położyć dłoni na jej talii i nie przyciągnąć jej bliżej siebie, ale przecież ich milczące porozumienie zakładało, że ani jednym słowem czy gestem nie dadzą swoim przyjaciołom i innym znajomym do zrozumienia, że między nimi wydarzyło się coś więcej.
- Naprawdę boli cię głowa, czy to była tylko wymówka? - zainteresował się, gdy już znaleźli się sam na sam.
- Naprawdę - przyznała po chwili.
- Masz eliksir? - zapytał blondyn, a ona poczuła w brzuchu motylki. Teoretycznie było to zwykłe pytanie, ale sposób, w jaki je zadał… Zupełnie, jakby się o nią troszczył i naprawdę mu zależało.
- Mam - westchnęła. - Ale nie umiem po nim zasnąć. A przeciwbólowego i nasennego nie można mieszać.
- Znajdziemy na to sposób - obiecał, otwierając przed nią drzwi ich wspólnego pokoju.
- Jaki? - Brunetka zmarszczyła brwi.
- Zaraz zobaczysz. - Na twarzy miał pewny siebie uśmieszek, wiedząc z góry, jak zareaguje na to, co sobie wymyślił.
    Draco został w salonie, podczas gdy ona szukała w walizce eliksiru. Zażyła go i przebrała szybko w piżamę, nawet nie mając siły, aby wziąć krótki prysznic. Hermiona zajrzała tylko do salonu, aby powiedzieć mu dobranoc, ale on poderwał się z sofy na równe nogi i podszedł do niej, odgarniając kilka loków z jej twarzy.
- Już lepiej? - zapytał, patrząc uważnie jej w oczy.
- Tak - mruknęła, ale nie zabrzmiało to zbyt przekonywająco.
- Właśnie widzę. Chodź. - Chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą w stronę łóżka.
- Co ty robisz? - zaprotestowała, stając w miejscu.
- Pomagam ci zasnąć - powiedział Malfoy tonem nieznoszącym sprzeciwu. - No już, kładź się - zarządził.
- A jak nie? - Zerknęła na niego przekornie, znów czując poruszenie w swoim brzuchu.
- Nie przeciągaj struny - zagroził z lekkim rozbawieniem. Zawsze uparta, zawsze niezależna.
- Niech ci będzie - ustąpiła mu po chwili. - Ale tylko ten jeden raz.
- Z pewnością. - Uśmiechnął się wyrozumiale, kładąc się koło niej i obejmując w pasie ramieniem.
- Co…? - zaczęła i przerwała od razu, aby zdusić ziewnięcie.
- Śpij - powiedział po prostu.
Na jej ustach błysnął chwilowy uśmieszek, gdy układała się wygodniej i przytuliła się do niego. Sam zamknął oczy i oparł głowę na poduszce, czując się trochę dziwnie. Po krótkiej chwili doszedł jednak do wniosku, że jest mu przyjemnie i że w zasadzie to nie miałby nic przeciwko, aby tak było częściej.

***

- To jak tam między Hermioną a Draco? - spytała Mileny Ginny, zerkając ciekawie na nią i zauważając, że pod stołem za rękę trzyma ją Kyle.
- Nie mam pojęcia - przyznała szczerze.
- Nic się nie wydarzyło? - Ruda była zawiedziona. Druga kobieta zawahała się chwilę.
- Widziałam, jak raz się pocałowali - rzuciła. - W zasadzie, wszyscy widzieli.
- Kiedy? I gdzie?! - zaciekawiła się dziewczyna natychmiast.
- W swoim pokoju, graliśmy w butelkę - wyjaśniła jej. - Dostała takie zadanie. I… Wyglądali wtedy, jakby zapomnieli o całym świecie.
- To dobrze. - Gin wyglądała teraz na usatysfakcjonowaną. Zdusiła ziewnięcie. - Wybaczysz mi? - spytała. - Jestem zmęczona. - Oparła dłonie na coraz bardziej zauważalnym brzuchu i posłała jej przepraszające spojrzenie.
- Oczywiście. - Tamta posłała jej uśmiech. - Odpocznij. Ciąża w takim upale to nic przyjemnego.
    Weszła do apartamentu po cichu, nie chcąc obudzić Draco, który - wedle wcześniejszych słów Hermiony - powinien spać na kanapie. Tam go jednak nie było. Wytężyła słuch, jednak w łazience panowała cisza, podobnie jak w sypialni, którą miała dzielić z przyjaciółką. Z domyślnym uśmieszkiem podeszła do przejścia do pomieszczenia i po chwili intensywnego nasłuchiwania dwóch spokojnych oddechów, uchyliła lekko drzwi, a jej wzrok spoczął na przytulonych do siebie postaciach. Zdusiła dłonią pełen zadowolenia chichot i zamknęła za sobą cicho drzwi, zostawiając ich samych. Nie miała najmniejszego zamiaru ich obudzić, niech śpią, jak śpią. Niekoniecznie też musiała mówić im, że wie, jak spali. Chociaż… Z drugiej strony, będzie mogła sobie na nich poużywać, gdy już zażąda wyjaśnień.
    Z pewnością obserwowanie, jak we dwoje będą próbowali znaleźć jakieś logiczne kłamstwo, będzie bardzo zabawne…

7 komentarzy:

  1. Pierwszy raz widzę, że ktoś ma profil z lubimyczytać :D Chyba dzisiaj Cię prześledzę. Szkoda, że było tak mało opisów i skupiłaś się na samych dialogach. Nie mniej jednak podobało mi się,
    Ściskam
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się wszystko w tym rozdziale, oczywiście czytałam już go wcześniej cztery razy. Fajnie wkręciłaś do fabuły Blaisa i Pansy. Czułam, że pojawienie z Ginny spowoduje coś słodkiego z strony Draco, tak działają na otoczenie kobiety w ciąży. I te ich wspólne noce, oczywiście nie mam na myśli snu.
    Kocham!
    Twoja Paryska Kinia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ginny, ty zła kobieta jesteś. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne. Ekstra! jestem na obozie i podczas gdy moja współlokatora ogląda mecz ja czytam twoją historię. Weny

    OdpowiedzUsuń
  5. Muchahahahaha. Świetny rozdział po prostu idealny, a Ginny świetna i pomysłowa. Czekam na więcej:>

    OdpowiedzUsuń