środa, 7 września 2016

25. Sukienka, urodziny i wielka awantura

Cześć, kochani.
Ten rozdział pisało mi się nadzwyczaj dobrze, może dlatego, że miałam fantastyczną pomoc (Marta <3), dobrą motywację (Kinia - masz, czego chciałaś) i najlepszą sprawdzającą osobę na świecie (Ania :D), choć tym razem z powodu mojej niecierpliwości sprawdziła go Marcia.
No i dlatego, że coś wykombinowałam.
Miłego czytania :)

***

- Rosalie? - rzucił blondyn, z niedowierzaniem patrząc na stojącą przed nim dziewczynę. - Que faites-vous ici? (Rosalie? Co ty tu robisz?)
- Draco, misiu. - Nachyliła się ku niemu i pocałowała go w oba policzki. - Co ty robisz u jubilera?
- Ja… - zawahał się.
- No mów - popędziła go. - Czyżbyś postanowił się ustatkować? - Zerknęła na znudzoną sprzedawczynię, która oglądała swoje paznokcie i nie zwracała uwagi na leżące przed nią pierścionki.
- Nie - rzucił szybko.
- Nigdy nie umiałeś kłamać. - Zaczęła się śmiać,
- Nie wiem, o co ci chodzi. - Uniósł dumnie podbródek.
- Wiesz, wiesz. - Wciąż była rozbawiona. - Okay. Wybierzmy ten najładniejszy.
- Ros… - Do jego głosu wkradło się ostrzeżenie.
- Chcę ci tylko pomóc. - Zamrugała powiekami, a on poczuł, jak na usta wypływa mu uśmiech.
- Zawsze umiałaś postawić na swoim.


***


- Napijemy się kawy? - zapytała dziewczyna, uśmiechając się do niego szeroko.
- Zaraz - mruknął. - Muszę coś jeszcze załatwić.
- W domu? - zdziwiła się jego towarzyszka.
- Mhm - odparł. - Zaraz będę. - Opuścił pomieszczenie szybkim krokiem, wpychając dłonie do kieszeni.
Dwie godziny później
- No dobra, ślicznotko. Nie chcę cię wyganiać, ale… - Mrugnął do niej. - Czas na mnie.
- Idziesz na urodziny do Gin? - zapytała.
- Skąd wiesz? - zdziwił się.
- Mnie też zaprosiła. Już nie pamiętasz, jak się poznałyśmy? - zaśmiała się.
- Ciężko zapomnieć - przyznał, po raz kolejny wybuchając śmiechem.


***


- Co to jest? - mruknęła Hermiona, patrząc na spory prostokątny pakunek. Sięgnęła po przyczepiony do niego kartonik i zerknęła na niego z niedowierzaniem. Odłożyła go na szafeczkę nocną i rozpakowała paczkę ostrożnie, nie chcąc rozerwać ozdobnego papieru. - To niemożliwe - mruknęła do siebie, patrząc na leżącą przed nią sukienkę.
- Podoba ci się? - Usłyszała za sobą.
- Co ty tu robisz?! - Odwróciła się w stronę właściciela głosu.
- Cześć. - Wyszczerzył się. - Jak ci się podoba?
- Jest obłędna - przyznała. - Ale… Nie mogę jej przyjąć. - Chłopak tylko wywrócił oczami.
- Oczywiście, że możesz - powiedział z irytacją. - Twoja duma na tym nie ucierpi, a na urodzinach przyjaciółki będziesz wyglądała obłędnie.
- Mam ją ubrać? - zdziwiła się.
- No raczej. Dlatego ją dostałaś - wyjaśnił. Jej twarz nagle rozjaśnił uśmiech.
- Wiesz co? - Zastukała palcami w ramę łóżka. - Zgoda. Ubiorę ją.


***


- Hermiona? - Ginny uścisnęła przyjaciółkę, patrząc na nią z zachwytem. - Skąd masz taką piękną sukienkę?
- Prezent, jeszcze z Paryża. - Uśmiechnęła się trochę nerwowo.
- Ach, Jacques - rzuciła domyślnie ruda. - On to ma gest.
- Ma - potwierdziła dziewczyna, czując, jak na jej policzkach pojawia się zdradliwy rumieniec.
- A gdzie się podziała miłość twojego życia? - zażartował Harry, podchodząc do nich.
- O kim ty mówisz? - zapytała ze zdenerwowaniem, wyginając za plecami palce.
- Och, kochana. Tam jest. - Ginevra popchnęła ją w stronę blondyna, który właśnie wymieniał uprzejmości z towarzyszącą mu wysoką, urodziwą blondynką.
- Wydaje mi się, czy ty przytyłaś? - syknęła jej do ucha Hermiona, nie chcąc słuchać przyjaciółki i nie przyznając, że się denerwuje. Kim była ta dziewczyna?
- Im więcej, tym lepiej - zaśmiał się Wybraniec, uchylając się przed ciosem w głowę, który wymierzyła mu żona.
- Hermionka? - Koło nich nagle pojawiła się pani Granger w towarzystwie męża, a jej córka ucieszyła się, że jeszcze nie dopadła Narcyzy i Lucjusza. Wtedy by się dopiero podziało. - Przecudowna sukienka, czyżby podarował ci ją Draco?
- Nie. - Prawie warknęła i obróciła się na pięcie. - Pójdę się napić. - Straciła cierpliwość i przepchnęła się przez tłum, idąc do stolika z alkoholami.


***


- Rosalie. - Ginny objęła dawną przyjaciółkę ramionami. - Tak się cieszę, że tu jesteś - powiedziała szczerze.
- Moi aussi - rzuciła blondynka. - Naprawdę, cudowne przyjęcie.
- Dziękuję - zaśmiała się lekko ruda.
- Zostawię was - rzucił kurtuazyjnie Draco i odszedł w stronę ojca.
- No to mów - zniecierpliwiła się Francuzka. - Kto wpadł mu w oko? - Ginny zaczęła się śmiać, odchylając głowę do tyłu.
- Widzisz tą brunetkę w czarnej sukience, która pije drugiego drinka? - zapytała po chwili.
- To jest ona?!
- Piękna, prawda?
- No tak - mruknęła. - Od razu widać, czemu stracił dla niej głowę.


***


- Rosalie mówiła, że spotkaliście się u jubilera - rzucił od niechcenia Lucjusz.
- Tak. - Draco nie dał się speszyć.
- Chcesz nam coś powiedzieć? - drążył temat mężczyzna.
- Nic - rzucił jego syn, sięgając po szklankę i napełniając ją do pełna Ognistą Whisky.
- Słyszałem, że wybieraliście pierścionek.
- Ojcze. - Skarcił go spojrzeniem. - Ros ma narzeczonego.
- Nie myślałem o niej - sprostował starszy Malfoy.
- Więc o kim? - Zerknął szybko na stojącą nieopodal Hermionę i wrócił spojrzeniem do stołu z napojami.
- Draco? - rzuciła nagle Ginny, nie wiadomo skąd pojawiając się u jego boku. - Możemy porozmawiać? Sam na sam?
- Zostawię was - rzucił jego ojciec, dołączając na parkiecie do swojej żony i prosząc ją do tańca.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się.
- Więc? - spytał. - W czym mogę ci pomóc?
- Ty mi nie możesz - stwierdziła. - Ale skoro znam prawdę, ja mogę zrobić coś dla ciebie.

***


- Czy zaszczycisz mnie tańcem? - spytał Hermiony Draco.
- Tak przy wszystkich? - zdziwiła się.
- Jeśli się wstydzisz… - W jego oczach błysnęło wyzwanie.
- Oczywiście, że nie. - Obruszyła się. - Pamiętaj, z kim rozmawiasz.


***
- Oj, Weasley - rzucił Blaise.
- Potter - poprawiła go.
- Co? - zdziwił się.
- Mam na nazwisko Potter - przypomniała mu.
- Jasne. - Nawet się nie zająknął.
- No, to czego chciałeś? - zażądała odpowiedzi.
- Wygrałem zakład!
- Nie. - Pokręciła głową. - Hermiona by tego nie zrobiła.
- Doprawdy? - zakpił. - Więc obróć się, spójrz na nich, a potem popatrz mi w oczy, że to niemożliwe. - Zrobiła to, co powiedział, a gdy wróciła do niego spojrzeniem, na jej twarzy widniało niezadowolenie.
- To jeszcze nic nie znaczy - skomentowała niezbyt przekonywająco.

***

- Jak sądzisz - zaczęła Narcyza, zwracając się do swojej towarzyszki. - Zauważyli, że są sami na parkiecie?
- Nie sądzę. - Uśmiechnęła się Jane Granger.
- Nie wierzę w to, co widzę - skomentowała Ginny, pojawiając się tam nie wiadomo skąd.
- Wyglądasz na zdenerwowaną - stwierdziła nagle pani Malfoy.
- Wydaje się pani - zaśmiała się nerwowo.
- Jeśli coś się stało i chciałabyś porozmawiać… - zaczęła matka Hermiony.
- Nie - przerwała jej. - Nic się nie stało.


***


- Świetnie tańczysz - skomplementował Hermionę Draco.
- Wiem. - Uśmiechnęła się.
- Wszyscy na nas patrzą - stwierdził nagle, oglądając się za siebie.
- Niech patrzą. I tak nie wiedzą. - Uniosła kącik ust do góry.
- Więc może zróbmy tak, żeby wiedzieli? - zaproponował, przechylając ją ku ziemi.
- Słucham? - zdziwiła się, łapiąc szybko oddech.
- Zobaczysz. - Zaśmiał się. - A teraz chodź tu. - Przyciągnął ją bliżej siebie. - Piosenka się zmieniła.


***


- Nie masz pojęcia, jak się za tobą stęskniłam - rzuciła nagle Rosie i szturchnęła Draco przyjacielsko. - No, już nie udawaj. Wiem, że ty też.
- Powiedz o tym komuś, a…
- Tak, tak - zaczęła się śmiać.- Wielki Draco Malfoy nie przyznaje się do swoich uczuć, nawet jeśli w końcu znalazł odpowiednią dla siebie dziewczynę.
- Nie wiem, o kim mówisz - rzucił natychmiast.
- Och, proszę cię. - Pokręciła głową. - Nawet na mnie tak nie patrzyłeś.
- Może dlatego, że mieliśmy wtedy po pięć lat? - zakpił.
- No dobra, to też mógł być powód. - Upiła łyk drinka.
- Gdzie zgubiłaś narzeczonego? - zainteresował się nagle.
- Musiał iść do pracy. - Westchnęła. - Ale całe szczęście, że ty tu jesteś. Całe przyjęcie jest dużo bardziej interesujące.
- No, no. - Wybuchnął śmiechem. - Bo twój piękny będzie zazdrosny.
- Jakbyś się tym przejmował. - Pokręciła głową z rozbawieniem. - Och, Draco. Ciekawe, co by było…
- Nic by nie było - przerwał jej.
- Wiem - przyznała. - Ale fajnie czasem powspominać.
- Fajnie - przyznał, łapiąc spojrzenie stojącej nieopodal Ginny. - Pamiętasz, jak pocałowaliśmy się po raz pierwszy?
- Oczywiście, że tak. Mieliśmy… - Wyraz jej twarzy zmienił się nagle.
- Co się stało? - Jego głos stał się ostrożny.
- Odwróć się - powiedziała cicho. Zrobił to, co kazała, ku swojemu zdumieniu widząc stojącą przed nim brunetkę.
- Hermiona? - zapytał. - Ale…
Dziewczyna odwróciła się na pięcie, odchodząc szybko.
- Idź za nią - syknęła Ros. - No już. - Popchnęła go. - Przecież wszystko słyszała. Idź jej wytłumacz.


***


- Hermiona! - wrzasnął.
- Czego chcesz? - Odwróciła się na pięcie.
- Załatwmy to teraz - powiedział.
- Co?!
- Mogę ci to wyjaśnić…
- Chcesz mi coś wyjaśniać? Nie musisz nic mówić!
- O co ci chodzi? To tylko przyjaciółka.
- Wiem, że to twoja była dziewczyna. I słyszałam, jak twój ojciec mówił, że razem kupowaliście dla niej pierścionek.
- Wcale nie! - wrzasnął. - Do cholery, Granger! Czy ty nic nie rozumiesz?!
- Rozumiem! - krzyknęła, nie przejmując się, że wszyscy na nich patrzą. - Wszystko widziałam! Zabawiłeś się mną!
- Co zrobiłem? - Opadła mu szczęka. - Gdybym chciał się tobą zabawić, już dawno bym cię zostawił, nie widzisz tego?
- Och, a więc przyznajesz się, że zrobiłbyś to! - Chciała ponownie odwrócić się na pięcie i odejść, ale jego dłoń, która spoczęła na jej ramieniu, powstrzymała ją od tego.
- Hermiona - powiedział cicho, mgliście zdając sobie sprawę, że są w centrum zainteresowania.
- Słucham. - Założyła ręce na piersi. - Masz pół minuty na wyjaśnienia.
Zrobił ku niej krok, kładąc dłonie na jej biodrach. Zanim zdążyła się zorientować, pocałował ją, pozwalając jej podjąć inicjatywę. Przez chwilę wahała się, po czym rozchyliła lekko usta, a on pogłębił czuły gest, powodując, że wszyscy obecni zamarli.
- Nie wierzę - wykrztusił Ron. Blaise wybuchnął śmiechem. Ginny opadła szczęka do ziemi, a Harry stłumił jęknięcie.
Hermiona usłyszała reakcje znajomych i odsunęła się od chłopaka, po czym odepchnęła go od siebie i opuściła pomieszczenie. Draco został sam, nie wierząc w to, co się wydarzyło. Stał przez chwilę, próbując zrozumieć, co się stało, po czym wybiegł za nią. Gdy znalazł się na zewnątrz, usłyszał tylko trzask teleportacji, a gdy spróbował dostać się do jej mieszkania, napotkał blokadę.


***


Ginny teleportowała się pod mieszkanie Hermiony, słusznie wyczuwając, że jest jedyną osobą, którą jej przyjaciółka będzie miała ochotę widzieć. Zapukała delikatnie, czekając, aż ta jej otworzy.
- Wejdź - rzuciła cicho brunetka, zakatarzonym głosem. Zamknęła za sobą ostrożnie drzwi, siadając obok przyjaciółki. Pstryknęła palcami, a na stoliku obok nich pojawiła się butelka wina i jeden kieliszek oraz szklanka soku pomarańczowego. Napełniła szklane naczynie alkoholem i wręczyła je towarzyszce.
- No dobra - powiedziała po chwili. - Opowiadaj, co się stało. Tylko niczego nie pomiń.
Hermiona westchnęła głęboko, po czym zaczęła mówić, nie opuszczając ani jednego szczegółu. Opowiedziała jej o tym, co pomyślała, gdy się spotkali, jak zaczęli się kłócić, potem jak się dogadywali, o wyjeździe do Paryża i o tym, jak mijali się z prawdą, by się ze sobą spotkać.
- Przespałaś się z nim? - spytała nagle pobladła Ginny. Dostrzegła wymowne spojrzenie brunetki. - Okay. Wszystko jasne.


***


- Co to miało być? - spytał Draco pobladły Zabini.
- To, co widziałeś - burknął blondyn.
- Ale naprawdę…? Ty i Granger…? - Nie umiał się wysłowić.
- Hermiona - poprawił go automatycznie.
- Co? - zdziwił się.
- Ma na imię Hermiona - powtórzył.
- Nie wierzę - skomentował. - Po prostu nie wierzę.
- W co? - zdenerwował się.
- Że postanowiłeś się ustatkować. A ona pokazała ci, gdzie twoje miejsce. Co masz teraz w planach zrobić?
- Jak to co? Porozmawiam z nią i odzyskam ją.
- Wygrałem zakład - rzucił nagle Zabini.
- Założyłeś się o mnie? - spytał z nagłą furią Malfoy.
- O was - poinformował go spokojnie.


***


- Tego się nie spodziewałam - rzuciła nerwowo Narcyza Malfoy.
- Nie martw się - odparła Jane Granger. - Pogodzą się, zobaczysz. Przecież widać, że są sobie pisani.
- Mam nadzieję - westchnęła. - Mam nadzieję.


***


- Widziałeś się z Draco? - zapytała Ginny.
- A ty z Hermioną? - odparł pytaniem. - Bo ja z nim tak.
- Ja też. - Skrzywiła się.
- I co? - zapytał z zainteresowaniem, dobrze wiedząc, jaką usłyszy odpowiedź. Ginny zmarszczyła brwi z irytacją. - No, no. - Zaczął się śmiać. - Ktoś tu chyba przegrał zakład. Powiesz mu dzisiaj? - Wyszczerzył się.
- Blaise… - Jej głos stał się ostrzegawczy.
- Tak? - Zerknął na nią ostrożnie.
- Miałeś fajny pomysł, ale…
- Ale co? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to prawda?


***


Kyle siedział koło Mileny, bawiąc się jej włosami.
- Co się tu dzieje? - zapytał. Dziewczyna odwróciła się do niego i spojrzała mu w oczy poważnie, przeczuwając, że nie dzieje się nic dobrego.
- Obawiam się - odpowiedziała - że nasza drużyna zaczyna się rozpadać.


***

- Ginny? - Harry zerknął na trzymającą na rękach Teddy’ego żonę.
- Słucham? - Uśmiechnęła się do niego nerwowo.
- Wyglądasz na niespokojną. - Przesunął dłonią po karku.
- Mam dobry powód. - Serce zaczęło bić jej dużo szybciej.
- Mów, kochanie. - Uspokoił ją. - Przecież nic złego nie mogło się stać.
- Pamiętasz, jak pytałeś czemu mówię, że będziemy mieć dwójkę dzieci? - zapytała, wyginając palce.
- Oczywiście, że tak. - Jego głos stał się bardzo ostrożny. - Czy ty chcesz mi powiedzieć, że… - urwał, zdumiony błyskiem w oku ukochanej.

- Tak, Harry - odparła powoli. - Będziemy mieć troje dzieci.

***

CZYTAM = KOMENTUJĘ
Bo to jedyna nagroda dla autora :D

6 komentarzy:

  1. Och genialne. Poprawiłaś mi humor po tym jakże okropnym dniu w szkole . Weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Troje dzieci! ❤❤❤❤
    Rozdział w całości genialny, od pocałunku, po częstą zmianę bohaterów, po Blaisa i Ginny.
    Ach, ta Rosalie, nie mogę myśleć o niej..

    OdpowiedzUsuń
  3. No, no, bo się zarumienię!
    Ty uwielbiasz się znęcać nag bohaterami i czytelnikami. Taki mam wniosek. Ros nabruździła nawet niechcący, a Draco, cóż... Delikatny to rzadko kiedy bywa. Teraz niech ratuje sytuacje, bo mu odfrunie gołąbeczka!

    OdpowiedzUsuń