poniedziałek, 26 września 2016

28. Same niespodzianki

Miłego czytania.
Dłuższa notka pod spodem.

***

- Gdzie masz eliksir na kaca? - jęknął Zabini, zasłaniając oczy przed rażącym go światłem.
- Miałem jeden - rzucił wesoło Draco.
- Wody - wychrypiał Harry, którego gardło było bardziej suche niż Sahara po roku bez deszczu.
- W kuchni - wyszczerzył się pan młody. - Ach, i co najważniejsze. Prawie bym zapomniał. Widzimy się za trzy godziny przy ołtarzu.

***

- Mamusiu! - Teddy rzucił się Ginny na szyję.
- Słucham. - Zmierzwiła mu lekko włosy.
- Czemu jesteś taka zdenerwowana? - zainteresował się.
- Bo… - zawahała się. - Ciocia Hermiona wychodzi za mąż.
- I będzie wesele? - ucieszył się, a oczy mu rozbłysły.
- Będzie - potwierdziła, myślami błądząc gdzie indziej.
- A będę mógł zanieść obrączki? - pytał dalej.
- Pewnie tak - odparła. - No, zmykaj do siebie. Zaraz wybierzmy ci ubranie i pójdziemy do Hermiony, dobrze?
- I powiem jej o obrączkach - przypomniał.
- Tak, tak - mruknęła
- Harry! - krzyknęła. - Zostały nam tylko dwie godziny!
- Zdążymy, spokojnie - uspokoił ją.
- Nie chcę być w twojej skórze, jeśli nie.

***

- Nie ma ich! - wrzasnął Blaise, wpadając do pokoju, gdzie szykowały się druhny.
- Kogo nie ma? - zapytała spokojnie Ginny.
- Nie kogo, tylko czego! - Dalej się denerwował.
- Wytłumaczysz, o co ci chodzi? - Spojrzała na niego ze zniecierpliwieniem.
- Obrączek, Weasley.
- Potter. Naucz się w końcu.
- Pewnie - mruknął. - To co robimy? - zapytał.
- Mam wszystko pod kontrolą - zapewniła go. - Niczym nie musisz się martwić.

***

- Hermionko, wyglądasz przepięknie - powiedziała do dziewczyny matka, patrząc na nią ze wzruszeniem.
- Lepiej niż ja na swoim ślubie - potaknęła jej Narcyza.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się do nich, pociągając nosem.
- Hermiono-wciąż-Granger, jeśli rozmażesz makijaż, twój przyszły mąż zostanie wdowcem, zanim złożycie sobie przysięgi - ostrzegła ją Ginny. Pansy wybuchnęła śmiechem.
- No już. - Przytuliła ją. - Smok nie mógł trafić na lepszą żonę.
- Smok? - zerknęła na nią z nikłym uśmieszkiem.
- To ty nie słyszałaś skąd się wzięło to przezwisko? - zdziwiła się.
- Nie - odparła, nagle zdumiona.
- To muszę ci koniecznie opowiedzieć. - Rozsiadła się wygodnie na łóżku i dała znak, aby wszystkie obecne kobiety nachyliły się ku niej. - Nie możesz wyjść za niego za mąż, nie znając tego historii.

***

    Draco czekał na Hermionę przed ołtarzem, skubiąc rękaw marynarki. Blaise stał koło niego i wyraźnie cierpiał od kaca, mrużąc oczy od słońca. Mężczyzna wiedział, że powinien powiedzieć przyjacielowi, co się niedawno okazało, ale wolał nie ryzykować. Przecież powiedziano mu, że to rozwiążą. Osłonił twarz i zerknął na blondyna, który po raz pierwszy w życiu tak bardzo się denerwował. Uśmiechnął się, myśląc, że należało mu się coś takiego, aby się ogarnąć i zdać sobie sprawę, czego najbardziej chce od życia.
    Kiedy w końcu pojawiła się na początku ozdobnego dywanu, trzymając pod rękę swojego ojca, świat się dla niego zatrzymał. Liczyła się tylko ona, a dziesięciometrowy dystans, który miała przebyć do miejsca, gdzie mieli sobie przysiąc to wszystko, o czym marzyli już od jakiegoś czasu, wydawał mu się zdecydowanie zbyt długim.
    Szła powoli, bojąc się, że mimo wsparcia ojca, noga się jej podwinie i wywróci się. Nie czuła się zbyt pewnie na niebotycznie wysokich obcasach, do ubrania których zmusiła ją Gin. Jej protesty rudowłosa zbyła machnięciem dłoni i stwierdziła, że jeśli ubierze niższe, nie będzie mogła nawet pocałować ukochanego tuż po przysięgach. Gdy tylko Hermiona wspomniała, że chciałaby też trochę potańczyć, Ginevra pokazała jej drugą parę zdecydowanie niższych i nawet na oko bardziej wygodnych butów. Nie miała wyjścia. Musiała się zgodzić.
Głowę trzymała wyprostowaną, widząc przed sobą tylko czekającego na nią Dracona i uśmiechając się do niego delikatnie. Ojciec podał mu dłoń młodej kobiety, spojrzeniem przekazując mu wszystko to, co chciał powiedzieć, ale nie mógł, ze względu na obecność córki. Blondyn skinął głową, rozumiejąc go bez słów. Przecież obaj chcieli dla niej tego samego.
- Ślub jest jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu człowieka - mówił prowadzący ceremonię mężczyzna. - Po pierwsze, odbywa się w obecności najważniejszych dla młodej pary osób. Rodziców, przyjaciół, rodzeństwa, nauczycieli i tych, którzy w jakiś sposób wpłynęli na ich życie… Wiąże dwie osoby ze sobą do końca życia, zobowiązuje do szczerości. - Blaise odkaszlnął, a Hermiona przydepnęła mu stopę wysokim obcasem, co spowodowało, że zamiast kolejnych słów z jego ust wydarł się jęk bólu. - Wspólna odpowiedzialność - Ginny zaczęła się  śmiać, mrucząc pod nosem coś, co zabrzmiało jak kredyt hipoteczny, a Draco jakby pobladł.
- Jeszcze możesz się wycofać - mruknął mu do ucha Zabini nieco zbyt głośno i natychmiast odchylił się w bok, aby uniknąć ciosu Ginny.
- Żadnego wycofywania się - burknął, przyciągając do siebie narzeczoną. - Hermiona… Wyglądasz przepięknie - szepnął jej do ucha.
- Ty też niczego sobie - odparła, uśmiechając się do niego szeroko.
- Ja… - zaczął.
- Cii. - Nie pozwoliła mu zabrać głosu. - Ja, Hermiona, biorę ciebie, Draco, za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie opuszczę cię aż do śmierci - powiedziała, patrząc mu w oczy.
- Która nastąpi niedługo, jeśli ten idiota nie zmieni techniki latania - mruknął do Ginny świadek.
- Zamknij się. - Szturchnęła go w żebra. - Ja słucham. - Otarła dłonią lekko załzawione oczy. - W końcu niecodziennie moja przyjaciółka bierze ślub.
- Ja, Draco, biorę ciebie, Hermiono, za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie opuszczę cię aż do śmierci - odparł, czując, jak na jego twarzy pojawia się uśmiech przeznaczony tylko dla niej.
- Jeśli powiesz choć słowo, nie doczekasz toastu na weselu - ostrzegła Blaise’a lojalnie Gin.
- Chciałem tylko ziewnąć - skłamał.

***

- Hermiono - zaczął poważnie Draco, sięgając do kieszeni garnituru. - Przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
    Patrzyła na niego z wyczekiwaniem, pozwalając mu ująć swoją dłoń. Drugą nerwowo szukał obrączek, które wcześniej miał tam włożyć Blaise.
- Zabini - syknął.
- Co? - Udał niewiniątko. Obrócił się do niego.
- Gdzie są…? - Nie dokończył, bo do środka wpadł Teddy, za którym biegł zdyszany Potter.
- Wujku, wujku! - krzyknął, biegnąc w stronę pary młodej. - Przyniosłem wam obrączki. - Gin modliła się, aby nie palnął ani słowa więcej, ale on jeszcze nie skończył. - Bo ich nigdzie nie było i ciocia szukała, i wujek też, i ja chciałem im pomóc, i pojechaliśmy do sklepu…
    Hermiona wybuchnęła śmiechem, rozładowując napięcie.
- No to stało się - rzucił potem z rozbawieniem Harry, siedząc na swoim krześle. - Hermiona właśnie wyszła za mąż za fretkę.

***

    Pan Granger postukał łyżeczką w kieliszek, aby uciszyć wszystkich obecnych.
- Czas na toast - powiedział. - Przede wszystkim, chciałbym podziękować Wam za to, że mimo nerwowości, z jaką była organizowana ta uroczystość, wszyscy się tutaj pojawiliście. Ślub mojej ukochanej jedynaczki jest dla mnie wielkim wydarzeniem i cieszę się, że trafiła na mężczyznę, z którym pewnie nie raz się pokłóci, ale będzie w stanie stworzyć związek, jakiego zawsze dla niej chciałem. Draco, Narcyzo, Lucjuszu - to wielki zaszczyt mieć was w rodzinie. A teraz - wypijmy za pomyślność naszej młodej pary. Żeby ten dzień był pierwszym z wielu dobrych, jakie ich czekają.

***

- Chciałbym… - urwał na chwilę. - Chciałbym podziękować za tak ciepłe powitanie w rodzinie. Dziękuję za wsparcie wszystkim, którzy sprawili, że organizacja tej uroczystości w czterdzieści osiem godzin była możliwa. Bez was nie dałbym rady. Tylko się nie cieszcie, więcej tego nie powtórzę - dodał, a wszyscy wybuchnęli śmiechem. - Pewnie powinienem zarzucić jakimś zabawnym tekstem o tym, jak się poznaliśmy, ale to zabawne nie było. Więc może zamiast tego opowiem, jak pewna niewiarygodnie drażniąca mnie brunetka została zatrudniona w klubie, w którym pracuję i ja. Od początku dawała mi do wiwatu. Ja nie pozostawałem jej dłużny.
- Tak, tak - przerwał mu Blaise. - Wszyscy wiemy, że dopiero kiedy oświadczyłeś się jej po raz trzeci, zgodziła się.
- Przymknij się, bo nie dożyjesz swojej przemowy - doradził mu po przyjacielsku. - A mimo wszystko szkoda by mi było stracić świadka i jedynego przyjaciela, który jest w stanie spić się bardziej ode mnie i którego z tego powodu w dzień mojego ślubu trzeba siłą ciągnąć do ołtarza. Zamiast mnie. Więc, teraz, wznieśmy toast za moją żonę, której dziękuję za to, że zgodziła się wyjść za mnie za mąż. Bo, jak to mówią mugole, do trzech razy sztuka.

***

- Stary. - Blaise klepnął Draco w ramię, tak, że ten prawie trafił nosem w swój talerz. - Wiedziałem, że wybierzesz mnie na drużbę. Dziękować nie muszę, bo i tak nikt inny by się nie zgodził. Obaj to wiemy. Słuchaj, mógłbym zacząć wyciągać wiele krępujących historii z twoim udziałem, ale wolałbym nie, bo i ja jestem ich bohaterem, a swojej reputacji nie chcę niszczyć.
- Zabini…
- No, stary, bez nerwów. Nie stać cię teraz na zmarszczki, kiedy poderwałeś największą laskę na roku. Poza moją żoną - dodał szybko, łapiąc złe spojrzenie ukochanej. - Więc, upiłeś się nie raz i nie dwa, nie wiem, kto kogo częściej zbierał z podłogi, ale coś mi mówi, że to jednak ja ciebie.
- Blaise…
- No już, nie złość się. Obaj wiemy, że tak było. Nieraz kryłem cię przed nauczycielami i myślę, że między nami powinno zostać to, że wymykałeś się wtedy do Hogsmeade i piłeś, ile wlezie, bo dawałeś się podpuścić i każdy zakład wygrywałeś, bo, jak typowy Ślizgon, potajemnie dolewałeś sobie eliksiru trzeżwości. Wyluzuj, stary, nikt już nie będzie miał ci tego za złe. To było w czasach szkoły.
- Jesteś trupem - rzucił Draco.
- Ratunku, pan młody mnie bije! - wrzasnął.
- Draco, kochanie - zawołała Hermiona. - Tylko go nie zabij, bo będziesz musiał gdzieś spać, kiedy się pokłócimy, a jeśli to zrobisz, Pansy już nigdy cię nie wpuści.

***

- Jacques! - zawołała Hermiona, rozpoznając przyjaciela.
- Mon amour. - Nie zważając na złe spojrzenie Draco, przyciągnął ją do siebie i przycisnął mocno. - Dlaczego o twoim ślubie dowiedziałem się dzień wcześniej od twojego męża? Czyżbyś nas tu nie chciała?
- Sama o nim nie wiedziałam - rzuciła szybko, zainteresowana innym tematem. - Nas?
- Jest ze mną Aline - wskazał na rozmawiającą z Harry’m dziewczynę.
- No nareszcie - skomentowała. - Myślałam, że nigdy nie pójdziesz po rozum do głowy.
- Wiedziałaś? - zdumiał się.
- Oczywiście, że tak.
- Więc czemu nic nie powiedziałaś? - zapytał.
- To ty nie chciałeś słuchać - przewróciła oczami.

***

- Draco. - Ros chwyciła go w ramiona.
- Cześć - burknął, oswobadzając się z jej uścisku.
- Nareszcie zmądrzałeś. - Uśmiechnęła się do niego niewinnie.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Nie udawaj głupiego. O Hermionie. Widać, że świata poza nią nie widzisz.
- Jeśli komuś powiesz…
- Nie powiem - stwierdziła poważnie. - Bo nie muszę. Wszyscy to wiedzą.

***

- Hermijąnina! - zawołał jakiś mężczyzna.
- Wiktor. - Oderwała się od rozmowy z Harry’m i przytuliła przyjaciela. - Co ty tu robisz?
- Dowiedziałem się, że bierzecie ślub i musiałem przyjechać.
- Mam nadzieję, że nie po to, aby go przerwać? - zażartowała.
- Jesteś szczęśliwa - stwierdził w odpowiedzi.
- Najbardziej na świecie - potwierdziła. - Nie mogłabym być bardziej.
- Chodź. - Objął ją w pasie po przyjacielsku. - Wypijmy za stare dobre czasy.

***

- Gdzie jest Draco? - spytał niewyraźnie Harry, przepijając z Weasley’ami kolejny toast.
- Po pijaku to Draco - zaczęła się śmiać jego żona, chcąc odwrócić uwagę Hermiony od tej kwestii. - Idź lepiej znaleźć Teddy’ego. - Gdy wstał, popchnęła go w stronę oświetlonego dziesiątkami lampionów namiotu. - I odpuść sobie na razie picie. Jaki przykład dajesz dziecku? - Karcąc męża, nie zauważyła, że jej przyjaciółka nagle zniknęła.
- Idę, idę - burknął. - Zadowolona?

***

- Gdzie byłeś? - zapytała Hermiona, gdy czyjeś ręce objęły ją w pasie i odchyliła głowę do tyłu.
- Skąd wiedziałaś, że to ja? - spytał Draco, całując ją lekko w szyję.
- Wszędzie cię poznam - odparła. - To jak? Gdzie zniknąłeś?
- Niespodzianka - odparł.
- Nie powiesz mi? - Odwróciła się do niego, patrząc na niego z wyczekiwaniem.
- No dobra. - Udał, że kapituluje. - Załatwiłem nam urlop.
- Co? - Zdziwiła się. - Ale…
- Jedziemy w podróż poślubną - wyjawił jej część prawdy.
- Gdzie? - Zaświeciły się jej oczy.
- Gdzie tylko zechcesz - odparł i pocałował ją w końcu, nie pozwalając jej mówić nic więcej.
- Jasna cholera! - przerwał im nagle gniewny męski głos, dobiegający z wnętrza namiotu. Para oderwała się od siebie, a Draco skrzywił z niezadowoleniem. Jak zawsze, ktoś musiał im przeszkodzić…
- Chyba powinniśmy sprawdzić, co się stało - rzuciła niechętnie jego świeżo poślubiona żona.
- Chyba masz rację - potwierdził. Złączył ich dłonie w mocnym uścisku i poprowadził w stronę miejsca przyjęcia weselnego. Ledwo przekroczyli próg namiotu, oboje parsknęli śmiechem, zwyczajnie nie mogąc się powstrzymać. Harry strzepywał z włosów resztki alkoholu z fontanny, w którą wpadł, biegnąc do Teddy’ego, a chłopiec patrzył ze zdumieniem na ubrudzony różnymi rodzajami czekolady miniaturowy garnitur.
    Hermiona rozejrzała się dookoła po rozbawionych gościach i pomyślała, że nie mogła być bardziej szczęśliwa. Miała przy sobie przyjaciół bliskich jej jak rodzeństwo, rodziców. Poślubiła kogoś, kochała najmocniej na świecie, a jej teściowie sami powiedzieli jej, że ich syn nie mógł trafić na lepszą żonę. Nie mogła być szczęśliwsza, dobrze o tym wiedziała. Z rozmyślenia wyrwał ją głos Draco.
- Jaki ojciec, taki syn - skomentował z rozbawieniem, a ona skwitowała jego słowa kolejnym wybuchem śmiechu.
    Wszystko było dobrze.

***

Kochani...
Niektórzy wiedzieli, inni spodziewali się na pewno,
inni tylko może podejrzewali, że to już...
Właściwie dziś dobiega końca moja wielka
przygoda z tym opowiadaniem, 
więc nadszedł czas na podziękowania.
Zacznę po kolei - Veniku, dzięki za motywację, aby
zabrać się za nowe opowiadanie. Bo chyba mi się udało.
Taką przynajmniej mam nadzieję.
Dalej, Ania - dziękuję za cierpliwość do moich błędów
i dokładne sprawdzanie rozdziałów, gdy moja klawiatura
nie uznawała polskich znaków.  Za podsuwanie pomysłów,
nazywanie bohaterów i wszystko, co zrobiłaś dla tego opowiadania.
Bez Ciebie nie powstałoby na pewno.
Kinga i Cassie - motywowałyście mnie i przypominałyście, 
że czas na nowy rozdział. Upominałyście się
o więcej i nigdy nie było wam dość.
Marta - za niezapomniane komentarze w dokumentach,
podsuwanie pomysłów i dopisywanie tych fragmentów,
w których zawodziła mnie wena. Bez Ciebie nie skończyłabym
go tak szybko.
Dziewczyny, jesteście wielkie. Każda z was bardzo mi pomogła.

Dziękuję tym wszystkim, którzy komentowali i chcieli więcej.
To była prawdziwa przyjemność dla Was pisać i cieszę się, że
Wam się podobało.
Na koniec mam jedną prośbę - o komentarz, tych, którzy czytali
i polubili moje opowiadanie (albo wcale niekoniecznie). Po prostu,
chciałabym wiedzieć, ile Was ze mną było przez ten czas.
Wasza eMKa
PS. W zamian możecie liczyć na jeszcze dwie drobne części - 
odpowiadające na pytanie, co było dalej.

11 komentarzy:

  1. Tak jest! <3
    Nawet nie wiesz, ile czekałam na ten moment. Myślę sobie - no, o rehabilitacji Draco to jeszcze nie czytałam. A tu bach, Ty! :) Większość moich komentarzy podesłałam Ci na bieżąco w trakcie tworzenia, a na resztę na pewno zostawię sobie miejsce w ostatnich częściach. Jedno wiem na pewno - będzie mi tego cholernie brakować.
    Bo to takie smutne, kiedy uświadamiam sobie, że kolejne "małe dziecko" w postaci opowiadania rozwija się z czasem, a potem przychodzi Epilog. Jestem bardzo dumna z Ciebie i szczęśliwa, że mogłam przy tym być!
    Całuję :*
    A.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę uwierzyć, że to koniec. Po prostu... Wow. Na początku chciałabym pogratulować (raz jeszcze) skończenia tej cudownej historii. ❤

    Jak sobie przypomnę, ile razy mówiłaś, żebym nie była tak pewna tego szczęśliwego zakończenia, że to nie musi skończyć się dobrze (zwłaszcza dwa rozdziały wstecz, kiedy próbowałaś mnie przekonać, że Draco żeni się z kimś innym - nadal nie ogarniam tego fragmentu z Narcyzą, nie mogła się zapytać, z kim jej jedyny syn planuje spędzić resztę życia, tylko od razu założyć, że to nie Hermiona?), to... Ech... Takie dziwne uczucie, że nie będę mogła (na razie :D) napastować Cię, byś pisała.

    Jeszcze chwilka z moim bełkotliwym komentarzem i kończę. Czuję sie staro, bo kolejne Twoje opowiadanie dobiegło końca -> strasznie długi kawałek życia dla mnie. Ale nie żałuję, bo dzięki tym (króciutkim - muszę dopisać, bo ciągle za mało było!) rozdziałom uśmiechałam się jak głupia do ekranu. Twój styl pisania jest tak lekki, tak łatwo czyta się Twoje teksty, że to powinno być zabronione. Aż chce się czekać te tygodnie!

    A teraz spowiadaj się i mów, co będzie następne - co mi przypomina, że muszę nadrobić pewną serię książek. :D

    Pozdrawiam,
    C.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie to nieprawda. To nie może być prawda. Nieeeee[Eee...] nie wierzę że to już koniec. Pisz następne opowiadanie plise🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏🙏

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja Droga, kiedy człowiekowi jakoś udaje się przebrnąć przez ten rozdział z suchymi oczami, to nie oczekuje, że się rozsypie na notce od autora :(
    Stało się! Trudno. Współpracowało się z tobą niezwykle przyjemnie ;) Co prawda mój staż z Dramione był krótki, ale kocham ich mocno! I tą historię, którą nadrobiłam raz dwa, a potem grzecznie oczekiwałam dalszego ciągu w dokumentach.
    Ty wiesz, że dla mnie hitem odcinka są obrączki i Blaise. Oczywiście najśmieszniejszym hitem!
    Bo uwielbiam Draco <3 I każdy jego szalony pomysł, który doprowadził ich do ołtarza :) Na szczęście ekspresowy ślub wypalił, a Potterowie napili się każdy do woli :P
    Wierzę, że jeszcze nie raz coś twojego przeczytam ;) A z tego możesz być jak najbardziej dumna. Skończyłaś je przede wszystkim dzięki sobie :)
    Trzymaj się :*
    No i wiesz, nie zasłużyłam nawet na połowę tych dobrych słów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta - zasłużyłaś na to i o wiele, wiele więcej. Naprawdę. Wiesz, że Cię kocham i zawsze, zawsze będę Ci mówiła same dobre rzeczy. Więc pamiętaj - jeśli jeszcze raz powiesz, że nie jesteś czegoś (albo kogoś! jasne?) warta, damy Ci z Anią do wiwatu, zrozumiano? :*

      Usuń
    2. Oj, gupia kretynko! :D No wiadomo <3

      Usuń
  5. To ja powinnam podziękować za to opowiadanie! Było cudowne. Przeżywałam każdy rozdział, kłótnie, łzy, pocałunki.
    Będę czytać je jeszcze wiele razy ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że już koniec... bardzo fajne opowiadanie!
    Liczę że zaczniesz jakieś nowe:)
    Pozdrawiam
    Nikola

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam przeczytać w weekend, ale niestety plany się nieco zmieniły. Zapewniam jednak, że przeczytam całość i zostawię po sobie kilka komentarzy :)
    Gratuluję ukończenia kolejnego opowiadania - mało jest tak wytrwałych autorek, jak Ty. Jestem pewna, że tekst jest świetny (Nasza Ania niczego innego, by nie przepuściła ;)) i na pewno dostarczy mi wiele rozrywki w (mam nadzieję) najbliższym czasie.
    Pozdrawiam Serdecznie i życzę weny na kolejne opowiadania czy to dramione, czy też autorskie :)

    Venetiia

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpadłam kiedyś na Twoje opowiadanie przypadkiem.. I przypadkiem też zostałam z nim do końca, ale nie przypadkiem jest mi ogromnie wstyd,że nie komentowałam,domyślam się, że dla Ciebie to ogromna motywacja więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko przeprosić i zapewnić, że opowiadanie było dobre bo inaczej by mnie tu nie było.. ;) bardzo chciałabym dowiedzieć "co było dalej" i byłabym przeszczęśliwa gdybyś zaczęła pisać tu nową historię, oczywiście jeśli tak się stanie zobowiązuję się do komentowania rozdziałów tak jak należy.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja czytałam. Wpadłam przez przypadek na twojego bloga i się zakochałam w twoim opowiadaniu a w zasadzie opowiadaniach, bo przeczytałam chyba wszystkie. wybacz, że nie pisałam komentarzy, ale albo brak czasu albo (przyznam) leń i powiem: twoje opowiadania to jedne z najlepszych o dramione, jakie czytałam. Pozostaje życzyć weny i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń